
– Jeśli przez 7 lat nic się nie zmienia, to przedsiębiorcy mogą stosować przecież różne formy nacisku, np. zorganizować się tak, by nie płacić przez miesiąc na ZUS. To na pewno byłby odczuwalny protest – mówi w "Bez autoryzacji" poseł Artur Dębski, który popiera przedsiębiorców planujących palić opony pod Sejmem i ma zamiar wziąć udział w manifestacji.
REKLAMA
Z tego, co mi wiadomo, ma Pan zamiar wesprzeć przedsiębiorców w ich proteście pod Sejmem. Dlaczego się Pan na to decyduje?
Artur Dębski: Tak się złożyło, że do tego wydarzenia zaprosiła mnie znajoma i od razu się tym zainteresowałem, tak jak zresztą wszystkimi podobnymi wydarzeniami na Facebooku. Według różnych szacunków chodzi przecież o interesy miliona ludzi, których w naszym kraju nikt nie reprezentuje. Nie mają związków zawodowych, rzecznika, nikt nie dba o ich interesy, w przeciwieństwie np. do górników, o których dbają związki.
Pana zdaniem brak działań mających ułatwić życie przedsiębiorcom i odciążyć ich firmy wynika tylko z tego, że nie walczą oni brutalnie o swój interes? Stawiałem niedawno taką tezę w felietonie – jeśli nie zaczną palić opon jak górnicy albo wzruszać jak emeryci, to nikt przedsiębiorców nie posłucha.
Wie pan, to są ludzie, którzy utrzymują nasz kraj. Z ich pracy wypłaca się pensje urzędnicze, ministerialne, wytwarzają większość polskiego PKB, płacą miliardy złotych podatków. Jeżeli tego rodzaju praca nie jest doceniana, ba, pojawia się coraz więcej utrudnień w jej wykonywaniu, to ta grupa musi się jakoś zorganizować.
Proszę zauważyć, że wystarczy przyjazd kilkuset górników do stolicy, by rząd od razu był skłonny do ustępstw. Z przedsiębiorcami tak nie jest, bo są niezorganizowani. Ale jeśli się zmobilizują, zorganizują, to to będzie armia o wielkiej sile. Mogą stosować przecież różne formy nacisku, np. zorganizować się tak, by nie płacić przez miesiąc na ZUS. To na pewno byłby odczuwalny protest.
Tylko na ile faktycznie przedsiębiorcy się, Pana zdaniem, zmobilizują? Najczęściej właściciele firm nie mają czasu na protestowanie, jeden dzień wyjęty z życia jest dla nich na wagę złota.
Jeśli nie będą mieli wyjścia, a wyjściem w tej chwili jest powolna likwidacja ich miejsc pracy, bo jest coraz trudniej, to tak, zmobilizują się. Optymistyczne informacje o wzroście gospodarczym dotyczą gigantów, montowni, bo w Europie ze względu na tanią siłę roboczą się montuje, a nie produkuje. A mniejsze firmy, które zawsze znajdą lukę w rynku, cierpią, bo na przykład przepisy nagle likwidują tę lukę albo koszty prowadzenia działalności biznesowej powodują, że się to nie opłaca. Ale jeśli górnikom wychodzi od 25 lat walczenie o swoje w taki sposób, to może przedsiębiorcom też wyjdzie i w którymś momencie naprawdę zademonstrują niezadowolenie w bardziej widoczny niż dotychczas sposób. Nie jestem zwolennikiem palenia opon, ale jeśli nie da się inaczej...
Platforma Obywatelska nie zrobiła prawie nic w ciągu 8 lat rządów, by poprawić warunki prowadzenia biznesu. Polski rząd zganiła za to Komisja Europejska. Dlaczego PO, choć właśnie m.in. na proprzedsiębiorczym przekazie zbudowała swój sukces, nie spróbowała nawet spełnić swoich obietnic?
7 lat to faktycznie dużo, w tym czasie można było wprowadzić nawet proste, mniejsze rozwiązania ułatwiające prowadzenie firm. Czemu tak się nie stało? Bo PO obiecuje, ale przedsiębiorcy to osoby, które ufają. W biznesie zaufanie ma kluczowe znaczenie, to nie to samo polityka, a wręcz biznes pod tym względem jest przeciwieństwem polityki.
Jeśli mimo braku zmian przedsiębiorcy cierpliwie głosują na PO, to znaczy, że mają jeszcze nadzieję na zmiany. Teraz widać, że jeśli przez 7 lat się nie udało tego osiągnąć, to trzeba zaostrzyć formę zwracania na siebie uwagi. Dlatego popieram ten protest z całego serca i mam nadzieję, że do takiego wydarzenia dojdzie – może nie palenia opon, ale masowej demonstracji przedsiębiorców. Mogliby zapowiedzieć kolejną manifestację w przypadku np. braku zmian przez dwa miesiące. Dopiero wtedy przedsiębiorcy zaczną być traktowani jak górnicy, choć wytwarzają ponad 60 proc. polskiego PKB, podczas gdy górnicy tylko 3 proc..
