Redaktor naczelny naTemat – Tomasz Machała – część majówki spędził nad mazurskimi jeziorami. Przy tak wysokiej temperaturze, jaka nawiedziła nas pod koniec kwietnia, aż prosiło się, żeby wejść do wody. Ale nie zdecydował się na to – była lodowato zimna. Kiedy jeziora będą nadawać się do kąpieli? Czy mamy alternatywę już teraz?
Na Facebooku o swoich przeżyciach w kontakcie z mazurską wodą napisał też znany dziennikarz Andrzej Bober: "Pogoda wspaniała, łódka już na wodzie,tylko ta woda ma 12 stopni...Tylko stopy wytrzymują". Zupełnie inaczej jest nad niektórymi rzekami. Wczoraj Wisła w Warszawie miała przyjemną temperaturę, która zachęcała do kąpieli (odstraszała za to trochę miejscami podejrzanie wyglądająca zawartość królowej polskich rzek). Skąd tak wielka różnica pomiędzy mazurskimi jeziorami a Wisłą?
Jeziora są u nas oczywiście ciepłe w lecie. Ich temperatura zależy głównie od pogody, ale jest także mnóstwo innych czynników, które wpływają na stopień, czy tempo ich nagrzewania się. Dużą rolę odgrywa chociażby głębokość wody, skład chemiczny, czy biologiczny.
Typowe jezioro składa się z trzech warstw różniących się właśnie temperaturą. Są one w zimie i w lecie widocznie rozdzielone, ale na wiosnę i jesienią woda miesza się na całej głębokości. Stąd obecna niska temperatura w jeziorach. Woda, która zdąży się ogrzać przy powierzchni, miesza się z tą chłodniejszą w niższych warstwach.
Gdy zakończy się cyrkulacja wiosenna, wody w jeziorach znów się ustabilizują. W zależności od danego zbiornika, tak zwana letnia stagnacja powinna nadejść za około dwa miesiące. Wtedy już wszystko zależeć będzie od słońca. Oczywiście jedne jeziora mogą być cieplejsze od drugich, ale to już najlepiej sprawdzić empirycznie, albo na stronie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, gdy już wznowią podawanie temperatury wód na sezon.
Alternatywy?
Na pewno nie wykąpiemy się w naszym morzu. Najcieplej jest w Zatoce Puckiej, ale i tak to temperatura tylko dla morsów (zobacz prognozę na stronie IMiGW, albo Uniwersytetu Gdańskiego). Do zimnej wody w Bałtyku jesteśmy przyzwyczajeni. Nawet w najcieplejszych dniach lata, delikatnie powiedziawszy, nie ma tam ukropu. Rekompensują nam to m.in. wspaniałe plaże, na których możemy opalać się, będąc chłodzonymi morską bryzą.
Jak pisałem na początku, możemy już kąpać się miejscami w rzekach. One też nie są jednolite, ale większość w taką temperaturę jak mieliśmy w ostatnich dniach nadawała się do pluskania. Pogoda już niedługo może się załamać, dlatego warto wykorzystać te ostanie chwile, wybierając się nad wodę. Polecamy osobiście sprawdzone nadwiślańskie plaże Warszawy.