Wywiad braci Karnowskich z Andrzejem Dudą to prawdziwa lekcja wymagającego dziennikarstwa.
Wywiad braci Karnowskich z Andrzejem Dudą to prawdziwa lekcja wymagającego dziennikarstwa. Fot. Okładka "w Sieci"

Ja, Kamil Sikora, moi koledzy z redakcji naTemat, szefowie i ty, szeroko pojęty mainstreamie. Wszyscy jesteśmy na pasku władzy, służalczy i mało dociekliwi w kontaktach z jej przedstawicielami. Dopiero Jacek i Michał Karnowscy pokazali mi jak powinno się przepytywać polityka. Ich wywiad z Andrzejem Dudą jest wzorcem z Serves niezależności i dociekliwości.

REKLAMA
Pytanie Bronisława Komorowskiego o związki z WSI zadane przez Bogdana Rymanowskiego, przyciskanie go w sprawie blokowanych przez rząd zmian w podatkach przez Tomasza Machałę czy żądanie przez Monikę Olejnik komentarza do okładki "w Sieci", zarzucającej prezydentowi czerpanie dochodów z nieuczciwych źródeł to wszystko pokaz służalczego dziennikarstwa. Podobnie jak rozmowa Kamila Durczoka z Ewą Kopacz sprzed kilku miesięcy czywywiad Tomasza Lisa z ówczesnym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.
Ja też muszę się uderzyć w piersi za rozmowy z Julią Piterą i Elżbietą Radziszewską o kilometrówkach Sikorskiego, z Michałem Kamińskim o jego nagłym transferze do PO czy z ministrem sportu Andrzejem Biernatem o kontrowersjach przy wydawaniu publicznych pieniędzy podczas starań o Zimowe Igrzyska w 2022 roku. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak powinno się zadawać politykom trudne pytania, jak ich przycisnąć, jak nie pozwolić uciekać od odpowiedzi i jak kontrować ich, kiedy mówią nieprawdę.
Teraz już wiem. Mnie i innym dziennikarzom mainstreamu lekcję prowadzenia prawdziwie ostrych i obiektywnych wywiadów dali Jacek i Michał Karnowscy. Dziwię się, że Andrzej Duda autoryzował im rozmowę do nowego numeru "w Sieci", bo kolejnymi pytaniami przypierali go do ściany tak, że zupełnie nie wiedział jak się bronić. Karnowscy wręcz bombardują polityka PiS pytaniami i tezami, na które ten z trudem odpowiada.
Jacek i Michał Karnowscy
pytania zadane Andrzejowi Dudzie

Praca, płace, godne życie – to, jak rozumiemy, będą pańskie priorytety?

Żeby wreszcie Polska przestała być miejscem, w którym wychowuje się dzieci do emigracji.

Pana kampania, więcej niż udana, dowodzi, że Polacy nie godzą się już na bylejakość, że zaczynają rozumieć, iż polityka państwa musi być mądrzejsza, ambitniejsza.

W przypadku wieku emerytalnego prezydent Komorowski mówi: to nie ja, to koalicja rządowa. A ja nie jestem od awantury.

Pan mówi podobnie jak śp. Lech Kaczyński: przysięga prezydencka jest na serio.

Przez lata wydawało się jednak, że taka bierna, wręcz leniwa prezydentura podoba się Polakom. Bronisław Komorowski szybował w sondażach.

Pan będzie, rozumiemy, śledził radarem życie społeczne, wyszukując takie sprawy [protest ws. 6-latków - przyp. naTemat]?

Śp. Lech Kaczyński chciał naprawiać Polskę. Zderzył się z przemysłem pogardy. Pan, jeśli wygra, też będzie atakowany, i to bardzo brutalnie.

Na razie nie znaleziono na pana, w kampanii, żadnego haka.

Nie zdziwię się, jeśli po tak ostrych pytaniach Duda już nigdy nie zgodzi się na wywiad dla Karnowskich. Ale cóż, budowanie wielkości wymaga poświęceń. Dzięki rozmowie z kandydatem PiS na prezydenta młodzi adepci dziennikarstwa będą mogli się uczyć sztuki wywiadu. A ja za każdym razem, gdy o nim wspomnę będę się oblewał rumieńcem. Bo nigdy nie będę taki, jak Karnowscy.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl