
Czwartkowa debata prezydencka to „być albo nie być” zarówno dla Andrzeja Dudy, jak i Bronisława Komorowskiego. Prezydent nie może popaść w „samozachwyt” i musi utrzymać energię z pierwszego spotkania, a kandydat PiS – nadrobić słabszy debiut. Z jednej strony wchodzi do „paszczy lwa”, z drugiej – właśnie dzięki temu może wygrać. Samo wydarzenie jest tym ciekawsze, że ścierać się ze sobą będą nie tylko Duda i Komorowski, ale też... Kamiński i Kurski.
Większość komentatorów ocenia pierwsze spotkanie jako zwycięstwo Bronisława Komorowskiego albo „remis ze wskazaniem” – również na Komorowskiego. Andrzej Duda ma zatem przed sobą niełatwe zadanie. W odpowiedzi na te komentarze – musi udowodnić, że nie jest jedynie „uczniakiem”, ale wyrazistym, pewnym siebie i swoich racji mężem stanu. Merytorycznym, lecz także sprawnym retorycznie politykiem.
Bronisław Komorowski ze spotkań i kampanii w terenie na razie nie rezygnuje. Wtorek to aktywny dzień i spotkania w województwach: opolskim, dolnośląskim i lubelskim. Sztab zapewnia, że czas na przygotowania także ma odpowiednio zaplanowany. Prezydent jest zatem zmotywowany po pierwszej debacie i pewny zwycięstwa w drugiej.
Powiem mu to samo, co pięć lat temu i co przed niedzielną debatą: „Trzymaj się, nie daj się sprowokować i bądź sobą”. A do kieszeni włożę mu krzemień pasiasty z Gór Świętokrzyskich, który jest symbolem szczęścia.
Podczas pierwszej debaty Andrzej Duda uciekał trochę od swojej partyjnej przynależności. Niepotrzebnie. Jest kandydatem Prawa i Sprawiedliwości i nie powinien się tego w żadnym stopniu wypierać. Jednocześnie nie powinien zapominać, że Bronisław Komorowski jest kandydatem Platformy. I w ten ton uderzyć.
Niektórzy sugerują, że Andrzej Duda powinien zrezygnować z debaty. Powód? Wchodzi do paszczy lwa. „TVN jest symboliczny” – pisze w swoim komentarzu na portalu braci Karnowskich Robert Mazurek. Nawet jeśli Duda wypadnie dobrze – zdaniem redaktora – zostanie „zaorany przez usłużnych dziennikarzy”. Warto jednak pamiętać o tym, że debata odbije się szerokim echem we wszystkich mediach. Dlatego kluczem do sukcesu jest to, aby perfekcyjnie się do spotkania przygotować, a kontrkandydata roznieść tak, aby zostało to dostrzeżone nawet w owym „symbolicznym TVN-ie”.
Debata w TVN to dla Komorowskiego świetna wiadomość. On musi (…) przede wszystkim zagrzać własnych wyborców, ruszyć z domów te dwa miliony osób, które poparły go pięć lat temu, a teraz nie oddały mu swego głosu. Gdzie będzie mu łatwiej o nich zawojować niż w ich mateczniku? Gdzie lepiej niż w TVN?! Czytaj więcej
Czwartkowa debata to nie tylko starcie Duda vs Komorowski, lecz także pośredni pojedynek dwóch głównych politycznych spin doctorów – Michała Kamińskiego i Jacka Kurskiego. Dawniej grali do jednej bramki. Dziś pod postaciami swoim kandydatów (ale też uczniów) stają po przeciwnych stronach boiska. O tym, co potrafią mogliśmy przekonać się przy okazji poprzednich kampanii (wystarczy przypomnieć chociażby słynnego dziadka Tuska służącego w Wehrmachcie).
W debacie o debacie pojawia się również trzeci aktor – Paweł Kukiz, który ponownie proponuje spotkanie ze swoimi wyborcami, poprowadzone przez Sławomira Jastrzębowskiego. Szybko pojawiają się sugestie, że dyskusją u Kukiza można zbyć „Czas decyzji” w TVN, za czym jednak nie przemawiają żadne racjonalne argumenty. „Siła rażenia” telewizji TVN jest nieporównywalnie większa niż debata z Kukizem.
Maksymalnie do jutra rano czekam na oficjalne odpowiedzi. Wiem, że pan Duda jest gotów na spotkanie a pan Komorowski wstępnie odmówił ponieważ uważa, że ja takiej debaty nie powinienem prowadzić. Zaproponowałem więc, że debatę poprowadzi w naszym imieniu redaktor naczelny "Super Ekspresu", pan Sławomir Jastrzębowski. Czytaj więcej
To będzie najważniejszy wieczór w całej dotychczasowej kampanii kandydatów. Jednym niefortunnym stwierdzeniem można zepsuć wszystko, co do tej pory się budowało. Tym bardziej, że czasu na prostowanie i nadrabianie ewentualnych „gaf” również nie będzie za dużo – zaledwie 24 godziny.
Napisz do autora: karolina.wisniewska@natemat.pl
