
Kupiłem dziś "Przegląd Sportowy". A tam wywiad z Jackiem Kazimierskim, trenerem bramkarzy reprezentacji Polski. Wywiad, który przyznaję, trochę mną wstrząsnął. Kazimierski bowiem przyznaje, że od kilku tygodni sztab kadry wiedział, że Wojciech Szczęsny gra w Arsenalu z kontuzją. W rozmowie z Antonim Bugajskim za realny, choć mało prawdopodobny wariant uznaje to, że w polskiej bramce stanie ktoś inny. Ale spokojnie, nie mamy się czego bać. Przecież Przemysław Tytoń nie jest od Szczęsnego gorszy. To też klasa światowa. Taka zmiana na bramce nie będzie miała większego znaczenia - zdaje się mówić Kazimierski. Człowiek, którego można by w tej chwili z miejsca zatrudnić do opowiadania bajek.
Przemysław Tytoń. To nasz bramkarz numer dwa. On w tej chwili nie ustępuje umiejętnościami Szczęsnemu. To ta sama, najwyższa klasa światowa.
Liga Mistrzów? Tytoń w niej jeszcze nie bronił. W ubiegłym sezonie, jak występował, to w Lidze Europy, trzykrotnie. Reprezentacja? Grał cały mecz z Australią i cały z Meksykiem, ale w obu tych reprezentacjach próżno szukać piłkarzy tej klasy co Cristiano Ronaldo czy Lukas Podolski. Dużego doświadczenia nie zdobył, nie grał o wielką stawkę. Klub? Raz bronił on, raz jego konkurent, choć faktem jest, że w ostatnich dniach to raczej on wygrywał walkę o miejsce w pierwszym składzie.
Gdybyśmy w reprezentacji mieli Szczęsnego, Boruca i Tytonia, to moim zdaniem byłby to najmocniejszy tercet bramkarzy spośród wszystkich drużyn, które zagrają na Euro.
Dziś Antoni Bugajski w "Przeglądzie Sportowym" poszedł tym tropem, o Boruca zapytał. Kazimierski postanowił zdania nie zmienić, ale zachować też dyplomację. Oczywiście, o wszystkim postanawia trener, to jego decyzja, on Boruca odrzucił, z powodów pozasportowych. Ale Szczęsny, Boruc i Tytoń stworzyliby najmocniejszy tercet bramkarzy. Nie tylko w Polsce ale i wśród wszystkich drużyn turnieju - tak można by streścić jego wypowiedź. Wydaje się, że nieprzypadkowo wymienił tych panów w tej właśnie kolejności.

