Kupiłem dziś "Przegląd Sportowy". A tam wywiad z Jackiem Kazimierskim, trenerem bramkarzy reprezentacji Polski. Wywiad, który przyznaję, trochę mną wstrząsnął. Kazimierski bowiem przyznaje, że od kilku tygodni sztab kadry wiedział, że Wojciech Szczęsny gra w Arsenalu z kontuzją. W rozmowie z Antonim Bugajskim za realny, choć mało prawdopodobny wariant uznaje to, że w polskiej bramce stanie ktoś inny. Ale spokojnie, nie mamy się czego bać. Przecież Przemysław Tytoń nie jest od Szczęsnego gorszy. To też klasa światowa. Taka zmiana na bramce nie będzie miała większego znaczenia - zdaje się mówić Kazimierski. Człowiek, którego można by w tej chwili z miejsca zatrudnić do opowiadania bajek.
Kazimierski mówi o Tytoniu tak: "To nasz bramkarz numer dwa. On w tej chwili nie ustępuje umiejętnościami Szczęsnemu. To ta sama, najwyższa klasa światowa". No to może ich porównajmy. Wojciech Szczęsny na bramce od dłuższego czasu jest pewniakiem w Arsenalu. To zespół, który gra w lidze angielskiej. Najlepszej lidze świata. Miniony sezon skończył na trzecim miejscu. Polak w ostatnich latach musiał powstrzymywać napastników wybitnych, grających w obu Manchesterach, Liverpoolu czy Chelsea. Sergio Aguero, Wayne'a Rooneya, Luisa Suareza i Fernando Torresa. Najczęściej dawał radę. Dyspozycję z klubu potrafił przenieść na reprezentację. Mecze z Niemcami i Portugalią, gdyby nie on, byśmy sromotnie przegrali. Był w nich najlepszym z Polaków.
Nie chcę w tym momencie umniejszać umiejętności Przemysława Tytonia. Jest bramkarzem solidnym, gwarantującym pewną jakość, do tego gościem, który ciągle idzie do przodu. Zaczynał w Hetmanie Zamość, grał w Górniku Łęczna, potem była Roda Kerkrade, teraz jest PSV Eindhoven. Jednak zrównywanie go ze Szczęsnym, mówienie, jak Kazimierski, że "numerem pierwszym jest Wojtek, ale głównie z tej przyczyny, że po prostu nie może być dwóch jedynek", to wypowiedź kompromitująca.
Liga Mistrzów? Tytoń w niej jeszcze nie bronił. W ubiegłym sezonie, jak występował, to w Lidze Europy, trzykrotnie. Reprezentacja? Grał cały mecz z Australią i cały z Meksykiem, ale w obu tych reprezentacjach próżno szukać piłkarzy tej klasy co Cristiano Ronaldo czy Lukas Podolski. Dużego doświadczenia nie zdobył, nie grał o wielką stawkę. Klub? Raz bronił on, raz jego konkurent, choć faktem jest, że w ostatnich dniach to raczej on wygrywał walkę o miejsce w pierwszym składzie.
Smaczku całej historii dodaje jeszcze sama osoba Kazimierskiego. W lutym tego roku udzielił głośnego wywiadu "Polsce The Times", w którym on, podwładny Franciszka Smudy, stwierdził wyraźnie, że na Euro 2012 bardzo by się nam przydał Artur Boruc. Fragment wypowiedzi Kazimierskiego, o bramkarzach poza Wojciechem Szczęsnym: "Nie gwarantują takiego zabezpieczenia, jakie mógłby dać Boruc. No. nie mamy mocnego numeru dwa". Jeszcze w lutym nie mieliśmy. Teraz minęły trzy miesiące i bach, mamy. Wszystko jest inaczej. Był problem, nie ma problemu.
Dziś Antoni Bugajski w "Przeglądzie Sportowym" poszedł tym tropem, o Boruca zapytał. Kazimierski postanowił zdania nie zmienić, ale zachować też dyplomację. Oczywiście, o wszystkim postanawia trener, to jego decyzja, on Boruca odrzucił, z powodów pozasportowych. Ale Szczęsny, Boruc i Tytoń stworzyliby najmocniejszy tercet bramkarzy. Nie tylko w Polsce ale i wśród wszystkich drużyn turnieju - tak można by streścić jego wypowiedź. Wydaje się, że nieprzypadkowo wymienił tych panów w tej właśnie kolejności.
- To też dobry bramkarz. Skoro Wenger (trener Arsenalu - red.) jest zadowolony, mając takiego zawodnika na ławce, to my też powinniśmy być spokojni - mówi z kolei Kazimierski o Łukaszu Fabiańskim, który obok dwóch wspomnianych już panów znalazł się w kadrze na Euro. Hmmm, tyle tylko, że ten sam "zadowolony Wenger" wolał postawić na kontuzjowanego Szczęsnego niż na będącego w pełni sił jego rodaka. Co chyba wiele mówi o zaufaniu jakie ma do Fabiańskiego. Sorry, Łukasz, wiem, że jesteś zdrowy, ale wolę kontuzjowanego Wojtka. Symptomatyczne.
Ktoś postanowił nam wmówić, że brak Szczęsnego między słupkami nie będzie dla naszej kadry jakąś wielką stratą. Rozumiem, że przed ważnym turniejem trzeba mówić optymistycznie, uspokajać opinię publiczną. Boję się jednak, że zaraz, odpukać, urazu dozna na przykład Łukasz Piszczek i przed kamerami stanie ktoś ze sztabu kadry. A my usłyszymy: "Spokojnie, nic się nie stało. Marcin Wasilewski niczym mu nie ustępuje. W zasadzie to też jest klasa światowa".
A wtedy to już nie będzie budowanie nastroju, wizerunku, ale zwykły kabaret.
Przemysław Tytoń. To nasz bramkarz numer dwa. On w tej chwili nie ustępuje umiejętnościami Szczęsnemu. To ta sama, najwyższa klasa światowa.
Kazimierski
dla "PS":
Gdybyśmy w reprezentacji mieli Szczęsnego, Boruca i Tytonia, to moim zdaniem byłby to najmocniejszy tercet bramkarzy spośród wszystkich drużyn, które zagrają na Euro.