Fot. Maciej Śmiarowski / KPRM

Ministrowie meldują premierowi: Polska gotowa na Euro 2012. Zdaniem Tuska A2 robi wrażenie. - Robota idzie w imponującym tempie - zapewnia premier. Ale jak mu wierzyć, skoro mówi to z pokładu helikoptera. Przejechać przecież się nie da.

REKLAMA
Najwyraźniej wbrew przewidywaniom, przelot premiera zamiast obywateli uspokoić, tylko ich bardziej zaniepokoił. Co więcej, został powszechnie wykpiony. Na Twitterze i w mediach zawrzało. Czy aby ocenić postęp prac na A2 trzeba nad nią przelecieć i zrobić z tego transmisję? Jak zauważyli złośliwi komentatorzy, premier nie miał wyjścia. Musiał lecieć helikopterem, bo przejechać się nie da.
Jak za PRL-u
- Starszemu pokoleniu przelot Tuska może się kojarzyć ze scenami z filmów "Człowiek z marmuru". Obraz niczym z epoki gierkowskiej - uważa politolog dr Rafał Chwedoruk.
Jego zdaniem do polityki wdarła się pewna rutyna. - Tusk kreuje się kimś na kształt prezydenta, superarbitra, który jedynie ocenia, jak budowa została wykonana. Nie odpowiada jednak za ewentualne braki czy niedociągnięcia. Tusk wystawia jedynie oceny. Symbolicznie i dosłownie patrzy na polską rzeczywistość z loku ptaka. Nie będzie tak, jak Niesiołowski przepychał się pod Sejmem, czy jak Sławomir Nowak osobiście sprawdzał głębokości dziur. Jest kimś z innej półki - twierdzi Chwedoruk.
- Takie akcje są nastawione przede wszystkim na robienie wrażenia i kreowanie pozytywnego wizerunku. Chodzi o rozgłos medialny. Taki spektakularny wyczyn staje się przeważnie tematem dnia i na tym najbardziej zależy pomysłodawcom. Takie sztuczki nie są jednak znane od dziś. Wykorzystywane są przez polityków właściwie od początku uprawiania polityki - dodaje politolog prof. Marek Jeziński.

Polityka kiczu
To nie pierwszy raz, kiedy politycy robią PR-owy pokaz z wykorzystaniem środka transportu. Premier jeździł już po Polsce swoim tuskobusem, a Napieralski w pociągu prezentował pogram SLD. Pozytywne wrażenie robi to jednak tylko na niewielkiej grupie odbiorców.
- PO ma dobrze zmobilizowane grono swoich wyborców. Nawet, jak dostrzegą w tym komizm, to i tak nie uciekną od Platformy, bo nie mają dokąd - uważa dr Rafał Chwedoruk.

Sławomir Nowak: Autostrada A2 nie będzie przejezdna na Euro. Zamiast drogi - objazdy


Według niego "przelot Tuska" jest adresowany do wyborców niezaangażowanych emocjonalnie, którzy lubią, jak władza dba o swoich wyborców i ponad głowami kontaktuje się z ludem. - Sytuacyjnie mogą tę partię poprzeć - twierdzi.
Według ekspertów współczesna kultura polityczna, jest kulturą kiczu, co pokazała chociażby popularność Berlusconiego. - Nie dziwnego wobec tego, że przelot premiera tylko dla niektórych będzie obrazem niczym z kultury wczesnego PRL, jak kadr z filmu Barei - dodaje politolog.