Gdyby liczba „lajków” i udostępnień w mediach społecznościowych przekładała się na głosy wyborców, partia Razem śmiało mogłaby liczyć na pokaźną reprezentację w polskim parlamencie. Nowa lewicowa formacja znana jest głównie w internecie. Z dobrych memów, atrakcyjnych dla oka infografik i innych viralowych akcji. Chcąc jednak poważnie myśleć o Sejmie, memy nie wystarczą. – Wiemy i działamy dalej. Zabieramy ulotki, materiały wyborcze i ruszamy w teren – mówią jej członkowie.
Specjaliści z social media
Kiedy pytam znajomych o Partię Razem, w odpowiedzi słyszę często: „Tak, obserwuje ich na Facebooku” albo „Tak, robią całkiem dobre memy”. Osoby, dla których styczność z polityką nie kończy się na przesuwaniu palcem po ekranie smartfona, są w stanie wymienić więcej punktów: młoda lewica, walka o prawa pracowników lub koniec ze „śmieciówkami”.
Niektórzy dodają jeszcze fakt, że politycy Partii Razem krytykują SLD i stale powtarzają, że Leszka Millera należałoby wysłać do prokuratury. Nie da się jednak ukryć, że w perspektywie zbliżających się wyborów wiedza ta nie jest zbyt obszerna i udowadnia, iż „polityka memów”, która – choć zabawna – może nie wystarczyć.
Członkowie partii wcale nie kryją, że memy to w ich przypadku sprawa ważna. Tworzą je sami, nie korzystają z żadnej zewnętrznej agencji, bo wśród własnych członków mają wielu specjalistów, którzy na co dzień zawodowo zajmują się reklamą i komunikacją w social media.
– Na początku faktycznie uprawialiśmy politykę memów, tworzyliśmy ich mnóstwo i szybko puszczaliśmy w obieg. Dzięki temu udało nam się zainteresować sobą innych – mówi w rozmowie z naTemat Katarzyna Paprota. – Jesteśmy młodzi, w większości nieznani. Media społecznościowe to najprostszy sposób – dodaje.
Zawisza: Nie jesteśmy partią z Facebooka! Media społecznościowe odgrywają w polityce rolę niebagatelną, ale sukces przynoszą tylko wtedy, kiedy połączone są z aktywnością pozawirtualną. – U nas ta aktywność jest! – przekonuje Marcelina Zawisza z zarządu Partii Razem, a na hasło „partia z internetu” odpowiada krótko: "to bzdura". – Mamy tysiące członkiń i członków. Nie są wirtualni i realnie działają, przede wszystkim w terenie – dodaje.
Z internetu do ludzi
Plany na dalszą część kampanii określają krótko: „Z internetu wychodzimy do ludzi”. Chcą się skupić przede wszystkim na bezpośrednim kontakcie z wyborcami. Sami będą rozdawać ulotki i osobiście przekonywać Polaków, że warto oddać na nich głos. – Zorganizowaliśmy już setki spotkań, a przed nami kolejne – tłumaczy Marcelina Zawisza. – W weekend rozpoczęliśmy akcję pod hasłem „Ruszamy Mazowsze”, odwiedziliśmy między innymi Radom i Mińsk. Wcześniej podobną inicjatywę nakręcaliśmy także w Wielkopolsce – przypomina.
Mimo że do wyborów zostało dużo czasu, zainteresowanie jest duże. Ludzie pytają zwłaszcza o umowy śmieciowe i kwestie związane z bezrobociem. Szczególnie w mniejszych miejscowościach są to – mówiąc kolokwialnie – tematy „hot”. Dlatego też tego typu akcje będą kontynuowane. Razem najpierw chce zbudować „doły” i stworzyć struktury. Praca jest żmudna, ale – jak przekonują – przynosi zarówno owoce, jak i satysfakcje. Dzięki temu działacze partii liczą, że szybko uda im się zebrać podpisy.
Wielkich konwencji raczej nie będzie. – Kiedy uda nam się dopiąć szczegóły programu, zorganizujemy konferencję, na której dokładnie przedstawimy wszystko, co przez ten czas udało nam się wypracować: i ludzi, i główne hasła – mówi Katarzyna Paprota.
Konflikt o nazwę z Jarosławem Gowinem
W pełni aktywna kampania była do tej pory utrudniona z wielu względów. Wśród najważniejszych znalazły się kłopoty z nazwą samej partii, choć – jak dementują członkinie Razem – nie tyle z nazwą, co z szefem partii konkurencyjnej, o podobnej nazwie. Pretensje zgłaszał bowiem Jarosław Gowin, lider Polski Razem. – W piątek sąd przyznał nam rację i wpisał do ewidencji partyjnej, ostatecznie możemy więc startować jako Partia Razem, a nie jako komitet wyborczy wyborców – mówi nam Katarzyna Paprota.
Nawet świetnie zorganizowana wewnętrznie partia, aby zdobyć popularność, potrzebuje obecności w mediach tradycyjnych, a z tym w Partii Razem na razie trudno. Więcej medialnego szumu było na przełomie maja i czerwca, kiedy zaczynali tworzyć swoje struktury. Pojawił się duży materiał w „Polityce”, kilka tekstów w codziennej prasie. Potem szum wokół Razem trochę ucichł. W ostatni weekend partia oficjalnie, na konferencji zorganizowanej pod gmachem Sejmu, ogłosiła swój start w wyborach. Tzw. „duże media” nie odnotowały tego albo wcale, albo „obsłużyły” krótką przebitką między innymi materiałami.
Rzecznika prasowa przekonuje, że nie jest aż tak źle. – Fakt, nie mamy tak dużej ekspozycji jak inne partie, ale robimy co możemy. W ostatnim tygodniu pojawialiśmy się w TVN24 i telewizji publicznej. Częściej gościmy w ogólnopolskich mediach – tłumaczy.
Światopogląd na drugi plan
O postulatach programowych Partii Razem pisaliśmy już w NaTemat i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Na plan pierwszy wysuwają kwestie podatkowe, w tym wyższe podatki dla najbogatszych i wielkich korporacji. Domagają się również znacznego podniesienia kwoty wolnej od podatku. Chcą położyć kres zatrudnianiu na umowy śmieciowe i wprowadzić minimalną płacę godzinową. Kwestii światopoglądowych starają się na ogół nie poruszać. Uważają, że jałowy spór wokół nich toczy się między PO i PiS już od kilku lat i do niczego nie prowadzi.
Są przekonani, że uda się przeprowadzić sprawną kampanię (start pod szyldem partyjnym, a nie jako komitet wyborczy wyborców daje im też większe możliwości finansowe). Wytypowano 25 okręgów do zbierania podpisów, członkowie każdego z nich przeszli odpowiednie szkolenia, podobnie jak lokalni koordynatorzy, o czym informowaliśmy na łamach NaTemat.
Optymizm w Partii Razem jest ogromny, a kiedy próbuje się go studzić mówiąc na przykład o niskiej rozpoznawalności, braku pieniędzy, „dużych” i silniejszych konkurentach, w tej samej sekundzie pada szybkie: „ale...” i kontrargument usiłujący owe wątpliwości zbić. Ich rozpoznawalność jednak wciąż jest niska, a w sondażach wyborczych mają 1 proc. W związku z tym, mimo wielu czynników sprzyjających Partii Razem, o których pisał Kamil Sikora, przed nimi trudne trzy miesiące, podczas których muszą pokazać znacznie więcej niż inni.
Memy są dobre, zwłaszcza na początek i na tym korzystaliśmy. Wiemy jednak, że polityki nie można budować na memach. Dlatego teraz działamy głównie w terenie. Spotykamy się z naszymi sympatykami w mniejszych miejscowościach, żeby zbudować struktury.
Marcelina Zawisza
Co do Jarosława Gowina: jeśli ktoś nie widzi wyraźniej różnicy między nazwami „Polska Razem – Zjednoczona Prawica” a „Partia Razem”, to... trudno to nawet skomentować. Czytaj więcej
Adrian Zandberg
Partia Razem postuluje m.in. wprowadzenie klauzuli o unikaniu opodatkowania, naprawienie "dziurawej" ustawy o podatku CIT, która pozwala na wyciekanie miliardów z polskiego budżetu zniesienie przywilejów podatkowych najbogatszych przedsiębiorców.Czytaj więcej