Chęć do rewolucji wśród polskich "oburzonych" polityków gaśnie równie szybko, jak się pojawia. Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz, Janusz Palikot
Chęć do rewolucji wśród polskich "oburzonych" polityków gaśnie równie szybko, jak się pojawia. Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz, Janusz Palikot Fot. Paweł Małecki / Małgorzata Kujawka / Patryk Ogorzałek / AG

Najpierw Janusz Palikot, potem Janusz Korwin-Mikke, a teraz Paweł Kukiz. Pierwszy chciał „zdejmować Polskę z Krzyża”, drugi rozwalać Unię Europejską od środka, a trzeci – choć zaczynał od stosunkowo niegroźnych jednomandatowych okręgów wyborczych, skończył na potrzebie pozbycia się zdrajców i obrażaniu dziennikarek. Każdy z nich miał swoje pięć minut i żaden nie potrafił ich zatrzymać. Dlaczego polscy rewolucjoniści wypalają się tak szybko?

REKLAMA
Antysystemowość naszych "rewolucjonistów" wynika z błędnie określonej formy, a nie realnej treści. To łatwe hasło, na które moda podczas każdych wyborów wraca. Rzucać populistyczne tezy nie jest trudno: „Rozwalić system”, „Zniszczyć elity” i "stworzyć nowe – lepsze standardy". Banalnie proste. Nie na tym jednak antysystemowość polega.
Antysystem na pokaz
Polscy politycy, jeśli nie mają konkretnego pomysłu na siebie, a bardzo chcą skupić na sobie uwagę, próbują podczepić się pod popularny trend. W końcu zawsze łatwiej angażować ludzi „przeciw” czemuś, co doskonale pokazał w ostatnich wyborach na najważniejsze stanowisko w państwie Paweł Kukiz. Bez programu i merytorycznego przygotowania zdobył ponad 20 proc. „Fajna” dawka pozytywnych emocji, Piłsudski w starym radiu i niezrozumiałe, choć chwytliwe JOWy wystarczyły, by spełnił się jego polski sen.
Przez pewien czas wydawało się jednak, że z Kukiza zostanie coś więcej, niż tylko jednorazowy strzał. W końcu 20 proc. w wyborach prezydenckich naprawdę zobowiązuje. „W końcu pojawia się ktoś, kto jest w stanie rozbić duopol PO-PiS-u” – mówiono, kiedy jego niesprecyzowany jeszcze ruch zdobywał kolejne punkty, zostawiając w tyle nawet Platformę.
Kukiz nigdy nie był antysystemowcem
Poniedziałkowym wywiadem w telewizji „Republika” Kukiz kończy się jako polityk. Nieprzygotowany, niekulturalny i obrażony. Bez odpowiedniej wiedzy na temat polityki zagranicznej i bez dobrych manier wobec dziennikarki.
logo
Fot. YouTube.cm/ Telewizja Republika
– Mówiąc o Kukizie, mamy do czynienia z jednym wielkim paradoksem – komentuje w rozmowie z naTemat dr hab. Rafał Chwedoruk. – Aspirował do roli antysystemowca, lecz po decyzji Bronisława Komorowskiego w sprawie referendum znalazł się trochę w samym jego centrum. Kto bowiem dziś popiera referendum i JOWy? Obecna partia rządząca i były prezydent – dodaje.
Dr hab. Rafał Chwedoruk

Kukiz od dawna był obecny na obrzeżach polskiej sceny politycznej, jako obserwator i komentator. Daleko mu więc do antysystemowości, podobnie jak i innym. W Polsce w ogóle trudno mówić o tym zjawisku. Najbliżej tej definicji była swego czasu Samoobrona i Andrzej Lepper. Stanowili klasyczny przykład ruchu społecznego, który próbuje wkupić się w system. Nowe fryzury, nowa opalenizna i garnitury zamiast moherowych sweterków...

Niekonsekwencja Palikota
Nie Kukiz pierwszy (i pewnie nie ostatni). Antysytemowość w Polsce ma wyraźnie charakter przechodni. Jednak zawsze kończy się tym samym – niczym.
Janusz Palikot, choć antysystemowy raczej nie był, również wszedł do Sejmu w 2011 roku na fali społecznego oburzenia i chęci zmiany. Na sztandarach miał mocne antyklerykalne tezy. Zapowiadał legalizację marihuany, liberalizację ustawy antyaborcyjnej czy legalizacji związków partnerskich. Zero szans dało mu ostatecznie 10 proc., wielki sukces, a na koniec... wielką porażkę.
Raz chciał być przedsiębiorczym liberałem, innym razem – bardziej socjalistą. Gospodarczo wahał się między Łukaszem Gibałą, a Piotrem Ikonowiczem. Wystarczyły cztery lata, aby jego klub rozpadł się praktycznie do zera.
„Rozwalić Unię Europejską”
Janusz Korwin-Mikke? Nie wymaga komentarza, wystarczą cytaty. – Akurat tak się przypadkiem składa, że w interesie Śląska jest zniszczenie Unii Europejskiej – i po to idziemy do Unii – mówił walcząc o głosy w wyborach do europarlamentu. JKM do Brukseli się dostał, wiatru w żagle od swych wyborców nabrał, lecz kiedy już w owych europejskich ławach zasiadł, zamiast na rozwalaniu Unii Europejskiej, wolał się skupić raczej na rozwalaniu... pasjansa.
Janusz Korwin-Mikke

Unia Europejska, czyli banda złodziei. Oni nie ustąpią. Jeżeli nie zniszczymy Unii Europejskiej, jeżeli tych ludzi nie zdemaskujemy, to nie będzie litości - oni zniszczą nas. Nie ma co liczyć, że Komisja Europejska czy że Rada Unii Europejskiej poluzują Śląskowi czy komukolwiek.

Choć w rzeczywistości raczej nikt nie spodziewał się, że JKM swoje postulaty zrealizuje, wielu przekonywało, że jego majowa fala rozleje się jeszcze szerzej i poniesie aż do październikowych wyborów. W prezydenckich uzyskał zaledwie 4 proc., a oburzony elektorat znalazł sobie innego faworyta.
logo
Fot. Zrzut ekranu z twitter.com/RCorbettMEP
Niewykorzystane 5 minut
Ci, którzy kreują się na antysystemowców mają – wbrew pozorom – duże pole do manewru. Niechęć wobec obecnych od kilkunastu lat na scenie politycznych „starych wyjadaczy” jest na tyle duża, że z powodzeniem można by zbić na niej całkiem dobry kapitał. Jak nie samemu, to w koalicji. Jednak nawet wśród antysystemowców walka o „swoje ja” przysłania polityczny rozsądek i wszelkie próby nawiązania współpracy spalają na panewce.
To prawda, tzw. elektorat antysystemowy nie ma większych problemów z przerzucaniem swoich sympatii politycznych. Ich poglądy nie są utrwalone, a krzyżyk na karcie trafia pod nazwiskiem tego kandydata, który w danym sezonie politycznym jest bardziej „trendy”. Kukiz przestał być trendy, szybko zachłysnął się swoją siłą i nie udźwignął ciężaru 20 proc. poparcia i zawiódł swoich wyborców. - Jeśli dostanie się do Sejmu, szybko zostanie dokoptowany przez jedną lub drugą partię – przekonuje dr hab. Rafał Chwedoruk.
Naiwny jest ten, kto myśli, że antysystemowy polityk jest w stanie coś zmienić. Zwłaszcza, że antysystemowcy w Polsce antysystemowcami są tylko z nazwy. Wpisują się w wygodną łatkę. W swoich szumnych hasłach często na granicy systemu balansują, po czym na trwale sami zostają przez niego przytłoczeni.

Napisz do autora: karolina.wisniewska@nateat.pl