
Jeśli PiS wygra wybory, to przyszła premier i córka górnika zdecyduje, czy utopić kolejne miliardy w bankrutujących kopalniach. – Jeśli będzie pusto, trzeba będzie jakiś by-pass zastosować. Jest kwestia, ile tych środków będzie potrzebnych, mówi się o 1,5-2 mld złotych. Decyzje muszą być podjęte jeszcze w tym roku, aby w listopadzie i grudniu nie było pusto w kasie – to słowa Grzegorza Tobiszewskiego, posła PiS, który jako przedstawiciel kandydatki na premiera Beaty Szydło przygotowuje plan dla górnictwa.
Aby zainstalować kopalniom by-pass Tobiszewskiego trzeba będzie kłamać i kombinować przed Komisją Europejską, która zabrania udzielania pomocy rządowej dla jakichkolwiek firm, nie mówiąc już o kopalniach. Ciekawe, co powiedzą wyborcy, nawet ci za PiS, gdy politycy od razu sięgną im do kieszeni. To już suma tak abstrakcyjna, że nie ma sensu porównywać jej z czymkolwiek. W przeliczeniu każdy pracujący Polak i emeryt wyciągnie z portfela 230 złotych. A jeśli Szydło zadrży ręka, rozszarpią ją ci sami górnicy, o których głosy tak zabiegała.
Ten czy kolejny rząd nie ucieknie przed nieuchronnym. Część polskich kopalni trzeba będzie zamknąć, bo ceny węgla na światowych rynkach spadły poniżej 50 dolarów za tonę. Wydobywanie drogiego surowca, którego nie można sprzedać po wyższej cenie tylko powiększa stratę górniczych spółek. Jako podatnicy dopłaciliśmy do biznesu miliardy złotych. W sytuacji, gdy cały świat walczy z emisją CO2 i spalaniem węgla ostre cięcia są nieuchronne
Jak dotąd nie wypalił żaden z planów, które miały pomóc w restrukturyzacji kopalni Kompanii Węglowej. Od lata nie powstała Nowa Kompania Węglowa mająca przejąć lepiej rokujące zakłady, z niskimi kosztami wydobycia. Zakładało to porozumienie z górnikami podpisane w styczniu przez Kopacz. W sierpniu rząd mówił, że kopalnie zostaną przejęte przez kontrolowane przed Skarb Państwa firmy energetyczne. Gdy elektrownie będą palić droższym polskim węglem to klienci się nie połapią w podwyżkach rachunków za prąd. Nie wyszło. Prezesi Taurona, PGE i Enea woleli zaryzykować własne dymisje niż przyczynić się do nieuchronnych strat we własnych firmach. Pisaliśmy, gdy wybuchł bunt i pyskówki otwartym tekstem do słabiutkiego ministra Czerwińskiego.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
