Reklama.
Jeśli PiS wygra wybory, to przyszła premier i córka górnika zdecyduje, czy utopić kolejne miliardy w bankrutujących kopalniach. – Jeśli będzie pusto, trzeba będzie jakiś by-pass zastosować. Jest kwestia, ile tych środków będzie potrzebnych, mówi się o 1,5-2 mld złotych. Decyzje muszą być podjęte jeszcze w tym roku, aby w listopadzie i grudniu nie było pusto w kasie – to słowa Grzegorza Tobiszewskiego, posła PiS, który jako przedstawiciel kandydatki na premiera Beaty Szydło przygotowuje plan dla górnictwa.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Ten czy kolejny rząd nie ucieknie przed nieuchronnym. Część polskich kopalni trzeba będzie zamknąć, bo ceny węgla na światowych rynkach spadły poniżej 50 dolarów za tonę. Wydobywanie drogiego surowca, którego nie można sprzedać po wyższej cenie tylko powiększa stratę górniczych spółek. Jako podatnicy dopłaciliśmy do biznesu miliardy złotych. W sytuacji, gdy cały świat walczy z emisją CO2 i spalaniem węgla ostre cięcia są nieuchronne