Jest piątek, godzina 15.00. Właśnie skończył nagranie do programu Kuby Wojewódzkiego, który zostanie wyemitowany we wtorek. Będzie po Magdalenie Schejbal, podobno gdy wchodził jako drugi gość, część ludzi już usypiała. Ale zaraz potem było dużo barwniej. Robert Burneika, z pochodzenia Litwin, ma żonę Polkę. Obecnie rezyduje w Las Vegas. Z "Hardkorowym Koksem", bo pod tym przydomkiem zna go cała Polska, spotkaliśmy się w jednej z restauracji na warszawskim Służewcu. W tym wywiadzie są wulgaryzmy, są też stwierdzenia niegramatyczne. To nasz celowy zabieg, bo chcieliśmy odpowiednio oddać osobę naszego rozmówcy.
-Naprawdę nie przygotowywał się pan do walki z Najmanem?
- Tak, to jest prawda.
-Dlatego, że to był akurat Najman. Do walki powiedzmy z "Pudzianem" to już by pan trenował?
- Dla mnie to nie ma różnicy. Nie miałem żadnego parcia, czegoś takiego, że do walki muszę się przygotować. Po prostu poszedłem ot tak, komuś przywalić!
-Jeden z zawodników MMA powiedział nam, że Najman to gość, który zarabia na tym, że dostaje w ryj.
- Coś w tym jest. Ale przed walką nie pytałem go, nie wiem ile on zarabia (śmiech)
-Załóżmy, że dostaje pan propozycję z jakiegoś programu rozrywkowego. Zaśpiewał by pan albo zatańczył?
- Nie myślałem jeszcze o tym. Ale myślę, że dla jaj mógłbym to zrobić.
- A niech pan spojrzy na nas. Ile czasu zajęłoby panu zrobienie z nas kulturystów?
- Myślałem, że zapytasz ile czasu zajęłoby mi pobicie was (śmiech). Ale tak serio, to trochę zależy to od genetyki, każdy człowiek reaguje trochę inaczej. Także ciężko powiedzieć. Kulturystów to już z was na pewno nie będzie. Ale coś można zrobić przez kilka lat, żeby wreszcie normalnie wyglądać.
- Te filmy, które umieścił pan w internecie. To był pana pomysł?
- Mój pomysł, mój pomysł. Hardkorowe były, nie?
- A czy to prawda…
- Nieprawda (śmiech)
- że pan kiedyś grał w piłkę nożną. Czytaliśmy o tym w wywiadzie.
- Gdzieś to usłyszałeś i teraz o to pytasz? Ale tak grałem, w szkole, z chłopakami. I rozwalałem ich, niszczyłem im nogi. Oni się bali. Bardzo się bali.
- A skąd pasja do kulturystyki? Jak to się zaczęło?
- Jak się zaczęło? Podniosłem ciężary i tak to się zaczęło.
- Bardzo młody pan był?
- Czternaście lat miałem.
- Polacy dadzą radę na Euro? Czy będzie lipa?
- Tak jak już powiedziałem, jak tylko nie będą chlać, to nie będzie lipy. A jak się zaczną opierdalać, to lipa będzie.
- Walki są MMA, no nie wiem, jak Najman to taki patriota, to wiesz (śmiech). Nie, mnie się wydaje, że to takie coś jest hardkorowego. A hymn ma swoje miejsca, gdzie się śpiewa i gdzie nie. A nie tak, że każdy burak idzie gdzie chce. Mi się wydaje, że to nie jest sprawiedliwe, nie.
- A jakaś postawa? Zdjęcie czapki?
- O, to na pewno. Z czapką to nie będzie stać przy hymnie, nie. Trzeba mieć kulturę do tego i z szacunkiem. To naprawdę jest poważna sprawa a nie jakiś żart.
Hardkorowy Koksu mówi nam o Polsce i Litwie:
- Czuje się pan patriotą?
- Nie, nie czuję się patriotą. Związany z jakąś ojczyzną jestem, ale nie jestem patriotą. Ja patrzę więcej na ludzi. Tu się liczy człowiek. Nie ma znaczenia skąd on pochodzi. Nie jest ważne, że ktoś jest z Afryki, nie.
- A jaka cecha u innych jest dla pana ważna?
- Wiesz, ja poznaję człowieka i patrzę jaki on jest. Jeżeli jest w porządku, to wtedy i ja jestem w porządku. A jeżeli jest chamem, to wtedy dostaje, jak cham.
- Jak Najman? On zasłużył?
- Zasłużył na wpierdol i dostał!
- A jak pan sądzi? Z czego bierze się taka pana popularność? Z autentyczności?
- Tak, ja mówię to co myślę między oczy i się nie pierdolę z tym. Jak ty mi się podobasz, to ci to powiem. Nie ma u mnie ściemy żadnej. Zresztą zobacz, jakby tobie ktoś ściemniał, to ty byś też tego gościa nie lubił.
- Są jacyś polscy sportowcy, których pan ceni? Bo Najman chyba do nich nie należy.
- Najman dla mnie nie jest sportowcem (śmiech). A cenię generalnie wszystkich sportowców, nieważne, jaki ktoś sport uprawia. Mariusz Pudzianowski, wiesz, pięć razy tytuł mistrza w Strongmenach zdobył. O, takich ludzi nie ma za wielu.
- A ma pan jakiś swój wzór w kulturystyce?
- Aaa, wzorem moim jest Jay Cutler, nie?
- Prowadzi pan w telewizji program "Nie ma lipy", ma też własne "Radio Koksu". Jakieś plany na przyszłość? Może knajpa serwująca "sztejki"?
- (śmiech) Zobaczymy, na razie nic nie mówię, żadnych planów. U mnie jak plan się robi to on zaraz jest. A nie tak, że gadam jakieś dwa lata, wiesz.
- Jak wygląda trening Hardkorowego Koksa? Ile trwa godzin codziennie?
- Dziesięć godzin, chłopie.
- Dziesięć?
- Tak, cały dzień, non stop pod sztangą. (Chwila milczenia) Żartuję (śmiech). Półtorej godziny. Mocno, intensywnie.
- Pan jako kulturysta pije alkohol?
- Nie, ja alkoholu nie piję w ogóle. Nie może być żadnego picia. Będzie koniec, to podniesie kilogramy i kulturysta padnie.
- Ma pan jakiś pomysł, co będzie robił po zakończeniu kariery?
- Ooo, chłopie, chłopie! Do zakończenia kariery jeszcze daleko. Nie myślę o tym, daję sobie spokój. Tu w Polsce myślą, że na emeryturę zaraz idą. Tu jest lipa. Każdy jest już dziadkiem starym. Trzydzieści lat już myśli i jest starym dziadkiem.
- W Stanach jest inaczej?
- Inaczej, inaczej. Napierdalamy na siłowni nawet ciągle. Nawet jak ktoś ma 80 lat. A tutaj z laską chodzi. A tam też chodzi z laską, tylko że z baru.
- Dziękujemy bardzo za rozmowę.
- Nie ma za co, nie ma za co. Tysiąc dolców.
Rozmawiali:
JAKUB RADOMSKI
KRYSTIAN DURMA
DOMINIK SENKOWSKI