Generał Kiszczak nie żyje.
Generał Kiszczak nie żyje. Fot. Adam Kozak / Agencja Gazeta

Generał Czesław Kiszczak nie żyje. Polski działacz komunistyczny w październiku skończył 90 lat. To jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej polityki ostatnich dziesięcioleci. Za Kiszczakiem ciągnęły się wieloletnie procesy w związku z wprowadzeniem stanu wojennego i śmiercią górników z kopalni "Wujek".

REKLAMA
Stan zdrowia gen. Czesława Kiszczaka diametralnie się pogorszył już dwa miesiące temu. Wtedy to trafił do warszawskiego szpitala MSW z bardzo poważnymi problemami kardiologicznymi.
Został tam przewieziony ze szpitala na Solcu, w którym do tej pory leczył złamania, wynikające z nieszczęśliwego wypadku, któremu uległ w swoim domu. Według informacji przekazanych przez rodzinę, stan Kiszczaka już wtedy był zły. Mariusz Gierszewski z Radia ZET wspomina, że chodziło o złamanie biodra. Ten rodzaj złamania u osób w tym wieku jest wyjątkowo niebezpieczny i trudny do całkowitego wyleczenia.
Czesław Kiszczak był polskim politykiem i wojskowym. To jeden z najbardziej znanych działaczy komunistycznych, który przez 9 lat był m.in. szefem MSW (1981-1990), a potem także premierem PRL (sierpień 1989 roku).
W ostatnich latach Kiszczak był najbardziej kojarzony z ciągnącymi się latami procesami sądowymi w związku z jego komunistyczną działalnością. W 2008 roku kolejny już sąd uznał, że były szef polskiego MSZ ponosi "winę nieumyślną" za przyczynienie się do śmierci górników w kopalni "Wujek", a potem umorzył tę sprawę. W 2011 roku warszawski Sąd Okręgowy go uniewinnił.
Już rok później, w styczniu 2012 roku, ten sam sąd w procesie dot. stanu wojennego uznał Kiszczaka winnym członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, skazując go na 4 lata pozbawienia wolności, ale łagodząc wyrok do 2 lat ze względu na amnestię z 1989 roku. Dodatkowo, przez podeszły wiek skazanego oraz jego stan zdrowia, wyrok zawieszono na 5 lat.
To właśnie stan zdrowia Czesława Kiszczaka przewijał się wyjątkowo często w jego procesach (pojawiało się sporo spekulacji na temat tego, czy generał faktycznie nie może uczestniczyć w rozprawach). Sąd Apelacyjny w 2013 roku właśnie powołując się na stan zdrowia Kiszczaka, zawiesił proces, by rok później stwierdzić, że można go wznowić. W 2015 roku oddalono apelację, a wyrok stał się prawomocny.
logo
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Na procesach Kiszczaka bywało wyjątkowo niespokojnie, na jednym z nich sędzia została zaatakowana tortem. Stało się to tuż po tym, jak ogłosiła, że proces ws. śmierci górników z kopalni "Wujek" będzie utajniony.
Kilka miesięcy temu pojawił się także postulat, by gen. Kiszczaka zdegradować do stopnia szeregowego. Zaapelowało o to Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie (POKiN). Apel „o podjęcie stosownych kroków w celu zdegradowania do stopnia szeregowego generała broni Czesława Kiszczaka” został zawarty w liście, jaki wysłano do prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz ministra obrony Tomasza Siemoniaka.
W 2013 roku ekipa programu TVN "Czarno na białym" odwiedziła go w domu. – Fizycznie czuję się jeszcze dobrze, psychicznie kiepsko – mówił wtedy. Na pytanie, jak będzie zapamiętany w historii, odpowiedział: "Myślę, że dobrze". Jego zdaniem, stan wojenny był sukcesem, a nie porażką, bo "uratowano naród przed ogromną klęską". Nie miał ochoty jednak opowiadać o ofiarach stanu wojennego. – Czuję się jak strzęp człowieka. Mnie się rozmowa rwie już, nie łapię wątku – mówił wtedy.
logo
Fot. Jerzy Gumowski / Agencja Gazeta
Niedawno pisaliśmy w naTemat o książce wydanej przez żonę Czesława Kiszczaka. Maria Kiszczak w książce pt. "Kiszczakowa. Tajemnice generałowej" opowiada o swoim wieloletnim życiu u boku generała. Prosi tam m.in. o to, by zostawić go w spokoju, bo jest bohaterem Polski, a także rzuca nieco światła na prywatną jego prywatną stronę.
Maria Kiszczak

Początki były bardzo trudne. Przede wszystkim Czesław nigdy nie wyznawał mi uczuć, nie mówił, że mnie kocha. Brakowało mi takich słów z jego strony, choć wierzyłam, że w głębi duszy darzy mnie miłością. Ale ślubnego prezentu od niego nie dostałam, ani podróży ślubnej nie było...

Maria Kiszczak wprost nazywa męża "tyranem". Kazał jej bardzo często przyrządzać ulubione rumsztyki wołowe z frytkami, prać, prasować, sprzątać itd. Był przyzwyczajony do dominacji, w domu miało być jak w koszarach. Żona była typową kurą domową. Jeśli miała inne zdanie, wychodził z domu obrażony. A potrafił nie odzywać się tygodniami – wspominała.