Zapowiedzi edukacyjne PiS spędzają sen z powiek niejednego rodzica
Zapowiedzi edukacyjne PiS spędzają sen z powiek niejednego rodzica Fot. Daniel Adamski / AG
Reklama.
I jeszcze to odkrycie w ustach dzieci. Zaskoczenie maksymalne. ”Mamo, wiesz, że my będziemy razem w jednej klasie liceum?” Słucham? Chyba coś się wam pomyliło. ”Nie! My już to wyliczyłyśmy”.
Liczymy. Starsze dziecko pójdzie do gimnazjum, młodsze będzie w szóstej klasie. Szósta, siódma, ósma. Trzy lata. I trzy lata gimnazjum. Faktycznie. Dokładnie w tym samym roku moje dzieci pójdą do liceum. Jedno po gimnazjum, drugie po podstawówce. I nagła myśl. Moje dzieci zaczęły szkołę jako sześciolatki. A starsze ma w klasie mnóstwo siedmiolatków. Czyli w liceum spotkają się trzy roczniki! W naszym przypadku – przy założeniu, że PiS rozpocznie rewolucję w roku szkolnym 2016/2017 – będą to roczniki 2003, 2004 i 2005.
logo
Wielu uczniów też broni gimnazjów fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Chaos, bałagan, wielka niewiadoma
Czy ktoś przewidział taki scenariusz? Czy to w ogóle jest realne? A może będą inne licea dla każdego rocznika? Inne w ogóle dla dzieci po gimnazjach? Inne klasy w obecnych liceach? Czy ktoś wie? Bo jak to będzie dalej? Załóżmy, że te wszystkie dzieci trafiają do tej samej, pierwszej klasy LO. I po trzeciej klasie część – ta po gimnazjum – zdaje maturę i odchodzi, a reszta – po podstawówce – zostaje jeszcze na rok?
Można żartobliwie podchodzić do tematu – który ciągle jeszcze przewija się w sferze hipotetycznej – ale gęsia skórka i tak pojawia się już na samą myśl. Chaos, bałagan, jedna wielka niewiadoma...Podsycona pewną złością, że PiS jednak zaburza naturalny rytm, jakim do tej pory szły moje dzieci. Rok po roku. W przedszkolu, w szkole, wszędzie. A teraz jednemu trzeba tłumaczyć, że gimnazja są w porządku. ”Dasz radę, poznasz nowych kolegów”. A drugiemu: ”’Dziecko, jak dobrze, że do gimnazjum nie idziesz, jeszcze przez dwa lata zostaniesz ze starymi koleżankami”. Zwariować można.
Rzucili hasło i milczą
Wszystko przez PiS. To PiS mi wszystko psuje. Naturalny rytm się chwieje i już sam człowiek teraz nie wie, czy tych gimnazjów chce czy nie – ze świadomością, że się naraża, bo przecież niemal wszyscy wokół ich nie chcą... A może powinnam pomyśleć: ”Dobrze, że chociaż jedno do gimnazjum nie pójdzie?” Nie pomyślę. I tak dzieci z tych roczników będą królikami doświadczalnymi. I zakładam, że większość rodziców – choć likwidację gimnazjów popiera – nie chciałaby widzieć swoich dzieci w takiej roli.
logo
Czy likwidacja gimnazjów w ogóle okaże się możliwa? Fot. Agencja Gazeta
Może po prostu brakuje więcej informacji? Bo PiS rzucił hasło i milczy. Jakby dopiero teraz zastanawiał się, co z tym fantem zrobić. Jak stworzyć jakiś plan.
Anna Zalewska, minister edukacji dla ”Tak jest”

Harmonogram zmian zostanie przedstawiony na początku stycznia. Będzie to zmiana ewolucyjna, a nie rewolucyjna. Nie będzie to polegało na tym, że zamknie się szkoły, orliki, powiesi kłódki i powie: nie ma tej szkoły. O wygaszaniu gimnazjów będę najpierw rozmawiała z nauczycielami i związkami zawodowymi. Natomiast prostą zmianą będzie przywrócenie obowiązku szkolnego dla siedmiolatków.  Czytaj więcej

Dlatego wokół tej rewolucji zaczyna narastać coraz więcej mitów. I nic nie wydaje się takie różowe, jak piękne hasło ”zlikwidujmy gimnazja, bo są siedliskiem zła”. Narastają pytania, bo rodzice zwyczajnie chcą wiedzieć. Zwłaszcza rodzice dzieci starszych. Bo tych młodszych bez wątpienia się cieszą. Kto by się nie cieszył? Nie dość, że gimnazjów nie będzie, to jeszcze sami będą decydować o tym, kiedy posłać dziecko do szkoły (swoją drogą, czy jest drugi taki kraj w UE, który by na to pozwalał?). Wizja na przyszłość pewnie piękna. Ale pod warunkiem, że przeprowadzona z głową, bez pośpiechu. Nie na już. Na wariackich papierach.
Co z budynkami po gimnazjach?
Rodzice starszych dzieci chcieliby na przykład wiedzieć, po co ten pośpiech. Dlaczego rewolucji nie można wprowadzać stopniowo np. od obecnych klas I lub przyszłych? Co z programem nauczania w klasie 7 i 8? Ktoś go stworzy już, teraz, natychmiast? I mamy mieć zaufanie, że będzie dobry? Czy dzieci będą się uczyć tego, co te w gimnazjum? Bo skoro mają się spotkać w liceum to powinny w dwa lata przerobić to, co dzieci w gimnazjum w 3 lata?
Można się pogubić. Do tego nowe podręczniki, nowe pomoce. Te wydrukowane dotychczas wyrzucimy do kosza? A co z budynkami po gimnazjach? Zamknąć? Znów przerobić na podstawówki? Podobno nowa minister edukacji, posłanka z Wałbrzycha, w swoim rejonie broniła niejednej szkoły właśnie przed zamknięciem. Dlatego jej obecne deklaracje zaskakują nawet lokalne władze.
Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha

Anna Zalewska jako posłanka z determinacją broniła kilku wałbrzyskich szkół przed zamknięciem. Nie wyobrażam sobie, w jaki sposób jako minister edukacji narodowej teraz przeprowadzi likwidację gimnazjów. Czytaj więcej

Przecież to tylko ewolucja
PiS uspokaja, że rewolucji nie będzie. Powtarza, że ”to tylko stopniowe wygaszanie gimnazjów”. ”Przecież nic się nie zmieni w ilości lat, które uczeń spędzi w szkole”.
Trzymam za słowo. Mam nadzieję, że tej rewolucji – jeśli do niej dojdzie szybko i natychmiast – również, jako rodzic, nie odczuję. A dzieci tym bardziej. Nawet trzy roczniki w jednej klasie.

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl