Niemców dręczy Katzenjammer, czyli pisk kociaków. Norwegowie mówią ”jeg her tommermenn” – „mam drwali w głowie”. Brytyjczycy popadają w "hangover", czyli "stan nieważkości", a Francuzi przyprawiają sobie "gueule de bois", czyli "drewniany ryj". Nas męczy po prostu kac. Można mu zapobiec jeszcze przed imprezą, ale kto myśli o nim na dzień przed? Kiedy cichy morderca zaskoczy nas z rana, trzeba stawić mu czoła. Na szczęście strategii walk jest wiele.
Warszawiacy mają swój sposób na kaca. Jeśli chcesz być modny nawet wtedy, gdy doścignie cię tupot białych mew, idziesz na śniadanie do Charlotte. Wymaga to jednak podniesienia się z łóżka, na co wielu z nas, z oczywistego powodu, nie może sobie pozwolić. Poza tym w Polsce, oprócz Kac Wawa, występuje także Kac Kraków, Poznań, Suwałki i Tarnobrzeg, który nie zawsze można wyleczyć w śniadaniowni.
Na szczęście przez wieki walki z kacem wymyślono wystarczająco dużo sposobów, które nie wymagają wyjścia z domu. Oto one.
Po hucznej zabawie warto zacząć dzień od porządnego śniadania, w którym nie zabraknie jajek, pełnoziarnistego chleba i masła. Jajecznica z pomidorami będzie idealna. Po śniadaniu, na przekąskę można zjeść banana, który zawiera zarówno niezbędną po imprezie glukozę, jak i witaminy C, B1 oraz B2. Ponadto dostarczy nam również mikroelementy w postaci potasu, magnezu, selenu czy fosforu. Dobry będzie też owocowy koktajl, najlepiej składający się z banana, jagód i cytryny. To bomba witaminowa zawierająca wszystko co w takim stanie jest ci potrzebne: potas, antyoksydanty, naturalne cukry, enzymy trawienne, witaminy.
Od lat toczy się też walka o pierwsze miejsce w rankingu kacowych smaków. I nie chodzi tu o dobrze znanego wszystkim imprezowiczom porannego „kapcia w buzi". Jedni mówią „kwaśne", drudzy „tłuste i słone”. Ci pierwsi piją wodę z kiszonej kapusty, czy ogórków, które wciąż są stałym elementem zakrapianych wódeczką imprez, a przy okazji zawierają dużo niezbędnej „dzień po” witaminy C. Zwolennicy kwaśnych doznań stawiają też na żurek i kapuśniak. Całości leczenia dopełnia kefir, lub kwaśne mleko, które przyspieszają wchłanianie cukrów. Znajdujący się po drugiej stronie barykady w tym samym czasie delektują się rosołem i flakami.
Stara prawda mówi, że należy leczyć się tym, co zwaliło nas z nóg. Klin nie jest jednak dobrym wyjściem. Ale skoro poprzedniego dnia sodówka uderzyła nam do głowy i przesadziliśmy z alkoholem, możemy teraz się nią wesprzeć. Do sporządzenia mikstury potrzebujemy 100 g wody, 50 g octu i jedna łyżeczka sody oczyszczonej. Po chwili energicznego mieszania, należy pomyśleć o bólu głowy, który nam doskwiera i zmusić się do wypicia spienionego napoju. Jeśli sodówka nie przemawia nam do rozsądku, a przede wszystkim żołądka, można spróbować przemóc się do „ostryg po polsku”. To po prostu żółtko jajka, zmieszane z pieprzem lub papryką. Obydwie receptury mają swoja renomę, potwierdzoną wieloletnim stosowaniem. Wbrew pozorom, nie chodzi tu o sprowokowanie wymiotów, ale uzupełnienie wypłukanych z organizmu składników. Głównie potasu, który można odzyskać pijąc sok pomidorowy, a także witaminę C, zawartą w soku pomarańczowym, czy porzeczkowym. Wszystko, co potrzebne, zawierają też napoje izotoniczne.
W Polsce wciąż znajduje się pokaźna grupa zwolenników picia herbaty i kawy na kaca. To błąd. Mocna kawa czy herbata mają działanie moczopędne, zamiast więc zmniejszać, będą tylko wzmagać nasze odwodnienie. Jeśli już uprzemy się na to rozwiązanie, warto zmusić się i napić mocnej kawy z cytryną. Metoda jest podobno powszechnie stosowana w dyplomacji, stąd określenie „na ambasadora”. Herbata powinna zawierać cytrynę i dużo miodu. Dlaczego? Bo podczas picia alkoholu tracimy bardzo wiele cukru. Uczucie słabości, zawroty głowy i trud w utrzymaniu równowagi, czyli nieodłączne elementy kaca, są efektem zmniejszonej zawartości glukozy we krwi. Poza tym zawarta miodzie fruktoza ułatwi przetworzenie alkoholu przez organizm.
Jeśli na kacu nie przejdzie nam przez gardło nic, prócz wody, najlepiej wybrać tę mocno zmineralizowaną. Muszynianka na pewno się sprawdzi.
Woda pomoże nie tylko wtedy, kiedy nas suszy, ale może postawić nas na nogi. 25-letnia Ania poleca wizytę w SPA. – Sauna i basen, koniecznie w tej kolejności, są zbawienne. Miks gorącej i zimnej wody działa odświeżająco, zwiększa krążenie, eliminuje toksyczne związki – tłumaczy.
Jeśli nie chcesz wychodzić z domu weź chłodny prysznic albo kąpiel z dodatkiem olejku eukaliptusowego.
30-letni Łukasz ma też inne sposoby na kaca bez wychodzenia z łóżka. – Przytulanie i seks to czysta przyjemność. Poza tym kontakt fizyczny powoduje uwolnienie oksytocyny oraz innych hormonów szczęścia. A przytulanie poprawi humor – mówi.
Ostrzega jednak, że trzeba to zrobić z kimś, kogo się zna i lubi. Przypadkowy seks na pewno nie pomoże, a jeszcze bardziej spotęguje kaca moralnego.
23-letnia Karolina na kacu nie wychodzi z łóżka. – Bo ja po prostu muszę to przespać. Najlepiej w towarzystwie zimnego okładu na czole – wyjaśnia.
Lód zawinięty w ręcznik zwęzi naczynia krwionośne w mózgu i przyniesie ulgę.
Prawdziwi twardziele, tak jak Monika, czy Tomek, idą pobiegać. Wysiłek fizyczny pobudzi przemianę materii i przyspieszy odtruwanie organizmu. Ten sposób może jednak przynieść także niepożądany efekt – osłabienie i mdłości. Wtedy warto zwolnić. Spacer do śmietnika z pozostałymi po imprezie pustymi butelkami wystarczy.
Wciąż są jednak tacy, którzy klina nie odpuszczą. – Aspiryna zaraz po imprezie, a z rana prosecco to mój sprawdzony sposób – mówi Natalia.
I poleca też Bull Shot. 40 ml wódki trzeba zmieszać ze 100 ml bulionu warzywnego z kostki, a później przyprawić pieprzem. Podawać z lodem.
Walkę z kacem można umilić muzyką. Oczywiście nie za głośną. – Polecam Czwarty Program Polskiego Radia. Lecą tam takie sety, które od razu postawią na nogi – radzi 25-letni Bartek, student z Krakowa.