Napisał do mnie mieszkaniec Jarocina. O tym, że miasto znane z festiwali rockowych jest ostatnio koncertowo prowadzone przez władze. ”Burmistrz traktuje gminę jak swoje podwórko i robi wszystko, na co ma ochotę” – napisał czytelnik. Sprawdźmy. Coś musi być na rzeczy, skoro w najbliższą niedzielę Jarocin będzie głosował w referendum nad odwołaniem burmistrza...Pamiętacie taką historię? Swego czasu było o nim głośno, bo chciał uciążliwym petentom zakładać ”żółte papiery”.
Adam Pawlicki to ciekawa postać. Rządził już Jarocinem dziesięć lat, po czym w 2010 roku odszedł w niesławie nie dokończywszy nawet swojej trzeciej kadencji. Skazany przez sąd za działalność na szkodę jednej ze spółek, z wyrokiem w zawieszeniu. W 2014 wrócił i to z fantastycznym wynikiem. I znowu chcą go odwołać! Niecały rok po wyborach.
Potrafi być butny i arogancki
Można powiedzieć, że jest kontrowersyjny. Nikt przed nim nie powiedział bardzo otwarcie, jak męczący są urzędowi pieniacze. A on miał dość tych samych ludzi, którzy bez końca piszą listy do urzędu. – Ile urzędów w Polsce jest nękanych przez takie osoby? Ilu pracowników musi odszyfrowywać ich charakter pisma? One potrafią zablokować pracę całej jednostki, bo potem okazuje się, że muszą odpisywać im trzy wydziały. W każdym urzędzie powinien istnieć wydział deszyfryzacji – mówi naTemat sekretarz gminy Jarocin Michał Fijałkowski.
Burmistrz chciał tym osobom założyć ”żółte papiery”, czym wywołał burzę w Polsce. I z tego powodu więcej już do tematu nie wracał. Ale jego lokalne pomysły podobają się coraz mniej. Zwłaszcza że – jak mówią w Jarocinie – jest arogancki, nie szanuje mieszkańców, nie dotrzymuje obietnic, a nawet działa wbrew nim. – Faktycznie potrafi być arogancki. Chwilami odnoszę wrażenie, że tak spektakularne zwycięstwo w wyborach samorządowych go przerosło – przyznaje Piotr Ignasiak z ”Gazety Jarocińskiej”. I o tym właśnie mieszkańcy powiedzieli Pawłowi Kukizowi, kiedy ten przyjechał na koncert do Jarocina.
Kukiz zaproponował nam miejsce
Adam Zaworski, jeden z pomysłodawców referendum, doskonale pamięta tamten koncert. Partie tworzyły wtedy swoje listy wyborcze, a burmistrz – jak mówi – chciał wcisnąć swojego człowieka na listę Kukiza.
– Opowiedzieliśmy mu wtedy o działalności Adama Pawlickiego, powiedzieliśmy, że traktuje miasto jak folwark. I Kukiz nie wpisał znajomego burmistrza na swoją listę. Zaproponował je wtedy jednemu z członków naszego komitetu – mówi naTemat. Osoba ta, już indywidualnie, podjęła decyzję o starcie w wyborach, bez udziału komitetu, który chce pozostać apolityczny.
Adam Zaworski jest zwykłym mieszkańcem, ojcem, tak jak większość osób skupionych w Komitecie Referendalnym. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia ze sprawami gminy czy samorządu w ogóle. Nie był zaangażowany w politykę. Ale zdenerwował się, gdy burmistrz zaczął likwidować przedszkola i szkołę (czy, jak mówi ”przekształcać”). Z nikim tego nie konsultował, nagle podjął decyzję i już. A rodziców i innych zainteresowanych potraktował bardzo nieelegancko.
– Wtedy zaczęliśmy mu się przyglądać. I powiem szczerze – im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi. Informacje, które zaczęliśmy zdobywać, były straszne. Wyszło na to, że Rada Miasta przestała w ogóle kontrolować burmistrza. To on przejął nad nimi kontrolę – mówi.
Nie tylko festiwal
Jarocin to miasto kultowe. Muzyka i festiwal – główne skojarzenia. Michał Fijałkowski bardzo chętnie opowiada kto i kiedy odwiedzał Jarocin, jak bardzo to miasto stało się symboliczne i jak bardzo związane jest z muzyką. – Niedawno był Muniek Staszczyk i Republika, niedługo przyjedzie Tomek Budzyński z Armią. Koncerty zespołów odbywają się na bieżąco. Jesteśmy jedynym miastem, w którym działa Muzeum Polskiego Rocka – wymienia z dumą.
Nie każdy wie, że od kilku lat działa tu strefa ekonomiczna. Tyle, że na razie nie udało się przyciągnąć żadnego inwestora. – W kampanii wyborczej Pawlicki mamił nas obietnicą, że ma inwestora, że za kilka miesięcy duża firma meblarska wybuduje u nas fabrykę, że będą miejsca pracy. Ludzie mu uwierzyli, bo praca jest u nas bardzo potrzebna. I potem okazało się, że żadnego inwestora nie ma – mówi Adam Zatorski. Ludzie mocno się wtedy zawiedli.
Pojechali zobaczyć, jak to robią w Nowej Soli
W tym miejscu należy się ogromny pokłon za pomysłowość. Być może pierwszy taki w skali kraju. Zaworski wraz z innymi mieszkańcami zadzwonił bowiem do...Wadima Tyszkiewicza, prezydenta Nowej Soli. To miasto, które dzięki inwestycjom bardzo prężnie się rozwija. Pisaliśmy już w naTemat, jak jedna strefa ekonomiczna okazała się tam za mała i trzeba było tworzyć drugą. Tylu Wadim Tyszkiewicz ściąga inwestorów.
Prezydent Nowej Soli nie miał nic przeciwko wizycie mieszkańców Jarocina. Zaprosił ich do siebie, poświęcił im półtorej godziny, a nawet osobiście obwiózł po strefie. – Chcieliśmy wiedzieć, jak taka strefa działa, jak ściągać inwestorów. Gdy powiedzieliśmy, że nasza ma 8 hektarów, był zaskoczony. Powiedział:” Czy pan żartuje? 8 hektarów to jedna działka, a nie cała strefa!” – wspomina Zaworski. Zaskoczenie było też choćby przy zbrojeniu strefy. Tyszkiewiczowi zajęło to rok. Jarocin zbroi od sześciu.
Działał, naprawdę wiele zrobił
Sekretarz gminy tłumaczy, że każdy inwestor może się wycofać i tak było w ich przypadku. Ale teraz jest nowy, z którym trwają rozmowy – jeden z największych w swojej branży w Europie. Władze zaczęły mówić o nim właśnie przed referendum.
Zarzutów (które najlepiej rozumieją sami mieszkańcy) jest wiele, ale w końcu aż cztery razy głosowali na Adama Pawlickiego! Naprawdę jest aż taki zły? Nawet w Komitecie Referendalnym przyznają, że kiedyś również oddawali na niego swój głos, bo widać było, że potrafił korzystać z funduszy unijnych.
- Za jego czasów gmina Jarocin mocno się zmieniła. Powstał aquapark, centrum sportowe z halą widowiskową, przy każdej szkole są hale sportowe. Nie można powiedzieć, że nic nie robił. Ale już w pierwszych miesiącach tej kadencji podjął właściwie jednoosobowo ważne decyzje, których w kampanii nie zapowiadał. Te decyzje spotkały się z wielkim oporem ze strony mieszkańców, a i tak zapadły, wręcz zostały "dopchnięte kolanem". W konsekwencji stały się zalążkiem referendum – przyznaje Piotr Ignasiak. Jego zdaniem wielu mieszkańców będzie jednak bało się iść na referendum.
Bo burmistrz otwarcie powiedział, że kto będzie głosował, to jego przeciwnik. A w lokalach wyborczych zapowiedział monitoring. Przez część miasta zostało to odebrane jednoznacznie. Zastraszanie.