Święta, święta i po świętach. W tym cała nadzieja, że przeminą z wiatrem, śniegiem i czymkolwiek. O ile radość wspólnego biesiadowania w gronie najbliższej rodziny jest właściwym wymiarem świąt Bożego Narodzenia to zjazd wszelkiej maści krewnych już nie.
Gdy przekraczamy próg świata dorosłych razem z przywilejami spadają na nas obowiązki. Zamiast dziecięcych marzeń o świętym Mikołaju zderzamy się z murem konsumpcjonizmu wyciskających nas aż po granice debetu na karcie. Świąteczne obowiązki potrafią przytłoczyć, a nawet położyć na łopatki i rozjechać kilka razy walcem. I chociaż wszystkie kolędy jak mantra wmawiają nam, że to czas pojednania, spokoju i dobroci, to trudno cieszyć się świętami z kilku mniej świętych powodów.
Mordęga w centrum handlowym
Zakupowy szał, w rzeczywistości nie jest tak piękny jak widzimy w świątecznych reklamówkach. W rzeczywistości to bieg z przeszkodami z wywieszonym do ziemi językiem, walka na łokcie i o karpia. Świąteczna masakra zaczyna się od spełniania listy życzeń spisanej przez całą rodzinę, która ją aktualizuje nawet, kiedy już przedarłeś się przez 30 osobową kolejkę wypełnionych po brzegi wózków i targany obowiązkiem wracasz po paczkę migdałów bez skórki.
Wszystko przy akompaniamencie świątecznego disco w tle, które przerywają sporadyczne słowa na "k", przy stoisku z przecenionym opłatkiem. Stoisko z serami i wędlinami? Tu dopiero rzuca się mięsem. Ale swoje trzeba odstać. Bo inaczej oprócz rodziny nawet domowe zwierzęta przemówią głosem rozgoryczenia.
Oczekiwania
Jak już pisała w naTemat Barbara Kaczmarczyk kobieta ma na święta pełne ręce roboty. Planuje, sprząta, gotuje, sprząta, pięknie wygląda, dba o atmosferę. Jeśli kobieta się nie postara, stereotypowa teściowa może na nią krzywo patrzeć przez cały wieczór, a potem powie sąsiadkom, że synowa jest złą gospodynią. I o ile kobieta może w niektórych sprawach się wyręczyć mężczyzną, tak trzeba się liczyć z ryzykiem, że mało rozgarnięty w sprawach prezentowo-zakupowych facet zamiast trufli z nadzieniem orzechowym, niczym wytresowany wieprz rozpędzi się w supermarkecie w poszukiwaniu grzybów.
Kto był na tyle sprytny, że zrobił zakupy przez internet może odetchnąć z ulgą. Każdy inny posiadacz małego dziecka będzie w panice szukał zestawu ze zjeżdżalnią z serii Psiego Patrolu i koszmarku dzielnego Traktora Toma, który wyżłobi w podłodze koleiny.
Rodzina jedyna
– A gdzie mąż? Masz prawie 30 lat i co? – takimi słowami przywita jak co roku od ukończenia 18 lat troskliwa ciocia Nacia. Ulubienica Krystyny, Jadzi i Moniki – jej osobistego dworu szyderców. To ona może sobie pozwolić na najgorsze bezkarne docinki, które wbiją cię w ziemię, zaleją twarz purpurą i...zamkną usta, bo przecież ma swoje lata i starszyźnie wolno więcej. I chociaż za każdym razem postanawiamy sobie odbić piłeczkę z wyważeniem bramki kończy się jedynie na karnym...jeżyku w rogu stołu, miejscu dla starych panien.
Oczywiście, każde pokolenie przemija, jednak złośliwe ciocie są niezwykle żywotne i potrafią uprzykrzać życie w płaszczyku troski o biedną krewniaczkę. Już w dzieciństwie ów złośliwe osobniki odstręczały pozostawieniem śliny na policzku. Cała dziecięca strategia skupiała się nie na wątpliwie dobranych prezentach w postaci ciepłych majtek-spadochronów, które można naciągnąć za uszy, ale na ucieczce od mokrego pocałunku, którego nie zmyje nawet dziadkowy 90 proc. spirytus.
Do tego dochodziło szczypnięcie za boczek "Nie! nie jedz tyle ciasta! Nie jesteś jeszcze gruba, ale" to jeszcze dudniło w uszach. Ciocia Nacia jest to chluba szczerości w każdej tradycyjnej, polskiej rodzinie.
Beczułka
Pal licho kurację na papkach z siemienia lnianego, pal licho te wszystkie McFlurries, odmawiane przy każdym tankowaniu. Nadchodzi śledzik, bigosik babci Krysi i pierogi domowej roboty cioci Karoliny. W obliczu tego arsenału przysmaków nie mamy żadnych szans i lepiej od razu poluzować pasek. Obżarstwo, to kolejny powód, dla którego święta to czas wzmożonej pracy układu trawiennego. Jak żyć? Kiedy po Wigilii mamy przed sobą towarzysza Macieja, który przeszkadza nam w uchwyceniu kolejnego kawałka sernika z rodzynkami?
Do świątecznego splendoru warto jeszcze dodać wydatki na masę niepotrzebnych bubli, jakie na szybko wybieramy ze sterty gotowych prezentowych zestawów. A potem to niepewne spojrzenie na konto z przekroczonym debetem. Nie oszukujmy się – święta stały się świętem konsumpcji, na której najlepiej wychodzą handlowcy, zbierając najlepsze w całym roku żniwa. Z drugiej strony nie zapominajmy, że święta to czas nadziei. I za każdym razem mówię sobie za rok będzie inaczej, lepiej. Bo wiadomo, nadzieja umiera ostatnia. Chyba, że pierwsi padniemy trupem.