Żeby trzymać się z daleka od narkotyków, to chyba najlepsze podsumowanie tej historii. Od kilku dni policjanci z Miami w USA zastanawiali się, dlaczego doszło do makabrycznej zbrodni, w trakcie której jeden mężczyzna próbował zjeść twarz innego. Jak się okazuje, przyczyną była najprawdopodobniej LSD, lub podobna substancja.
Do tych mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło w ubiegłą sobotę w jednej z dzielnic Miami na Florydzie. Pewien człowiek zauważył na estakadzie dwóch nagich mężczyzn. Co gorsza, jeden z nich zjadał twarz drugiego. Przerażony świadek tej makabry natychmiast powiadomił więc policję. Gdy ta przybyła na miejsce ofiara ataku była już silnie zmasakrowana, a oprawca nie reagował na polecenie policjantów, by odszedł od ciała. Funkcjonariusze musieli więc sięgnąć po broń i dokonujący tej zbrodni mężczyzna zginął. Brak możliwości przesłuchania go i trudności w zidentyfikowaniu zarówno ofiary (która w ciężkim stanie trafiła do szpitala), jak i napastnika sprawiły, że Ameryka od kilku dni żyła spekulacjami na temat tego, co było przyczyną tej makabry.
Jak informują lokalne media na Florydzie, dziś wiadomo już znacznie więcej. Ofiarą kanibala stał się najprawdopodobniej bezdomny mężczyzna, który pomieszkiwał gdzieś w okolicach ruchliwej estakady. Wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii, gdzie lekarze walczą o jego życie i zaradzić temu, że stracił prawie 80 proc. twarzy. Policja ujawniła też informacje o sprawcy, którym okazał się niejaki Rudy Eugene. Trzydziestojednoletni mieszkaniec Miami, który miał na swoim koncie liczne konflikty z prawem. Był ośmiokrotnie aresztowany, a pierwszy raz trafił za kratki w wieku szesnastu lat. Miał także problemy z narkotykami, przez które policja zatrzymało go cztery razy.
Wtedy chodziło o posiadanie marihuany. Według amerykańskich śledczych, to także narkotyki popchnęły go do kanibalizmu, którego dopuścił się w sobotę. Tym razem w grę wchodziło jednak prawdopodobnie LSD, lub jeden z nowych narkotyków stworzonych na bazie tej substancji. Na takie prawdopodobieństwo wskazywał na antenie stacji CBS Armando Aguilar z policji w Miami. Podkreślając, że jego ludzie mieli już wcześniej do czynienia z takimi przypadkami, w których dochodziło do tego, że po zażyciu LSD ludzie wchodzili w stan prawdziwej psychozy i byli w stanie dokonać najbardziej odrażających przestępstw.
Eksperyment amerykańskiego rządu, który niegdyś rozważał używanie narkotyku, jako jednego z rodzajów broni
Jeden z wypowiadających się w amerykańskich mediach lekarzy spekulował natomiast, iż do psychotycznego ataku mogło dojść pod wpływem odmiany LSD o nazwie " bath salts" (ang. sole do kąpieli), która w ostatnich miesiącach robi podobno furorę wśród narkomanów na Florydzie. Lekarz dodał także, że gdyby Eugene przeżył, po otrzeźwieniu prawdopodobnie mógłby w ogóle nie pamiętać, jak strasznych rzeczy dokonał.
Jak podkreśla się w wielu publikacjach na temat LSD, to jeden z narkotyków szczególnie niebezpiecznych. Jego działanie powoduje bowiem, iż zagrożony jest nie tylko ten, kto go przyjął, ale także osoby, które znajdują się w jego otoczeniu. W najgorszych przypadkach stając się ofiarami zbrodni, które przybierają nie mniej odrażający charakter, jak ta z Miami. O pierwszych morderstwach dokonanych pod wpływem nowego wówczas narkotyku dziennikarze magazynu "Time" pisali już w roku 1966. Dzisiaj doniesień o gwałtach i morderstwach popełnionych w ostatnim roku pod wpływem LSD można znaleźć co najmniej kilkaset, z całego świata.