To co robi PiS w ostatnich miesiącach nie oznacza wyłącznie "przemeblowania" struktur państwowych. Wszelkie zmiany mają także kształtować członków społeczeństwa (mnie, ciebie i Iksińskiego mieszkającego na twojej ulicy), według obrazu i wzoru, jaki się zdaje mieć w głowie nowa władza. To, jacy powinni być obywatele musi przecież być w zgodzie z tym, jak wygląda państwo.
Ci "gorsi"
Nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądała Polska, gdy już proces przeprowadzanych w niej zmian zostanie zakończony (i jak się w niej nam będzie żyć). Niemniej wiemy już dostatecznie dużo, by móc stworzyć portret "Polaka według nowej władzy".
Wielu z nas nie będzie pasowało da takiej charakterystyki i co ważniejsze nigdy w przyszłości nie będzie w stanie się do niej dostosować. Co Kaczyński myśli o zdaniu, potrzebach i oczekiwaniach tej części społeczeństwa pokazały m. in. reakcje jego i jego obozu na demonstracje.
Patriota – kto to?
Dla PiS Polak to zdaje się być przede wszystkim patriota przez duże "P". Dla takiej postaci słowo to znaczy zdecydowanie coś więcej niż płacenie podatków i dopingowanie naszych sportowców podczas zawodów. Osoba taka nie tylko musi kochać swój kraj, lecz także wyznawać mity założycielskie Polski oraz jej historię przefiltrowaną przez klisze, którymi posługuje się partia rządząca.
Czyli narrację o Lechu Kaczyńskim jako najlepszym z wszystkich prezydentów, wartym z całą pewnością hołdów w rodzaju niedawnej Sejmowej uchwały. Idealny obywatel powinien mieć właściwe spojrzenie na katastrofę smoleńską, jak również selektywnie podchodzić do bohaterów opozycji okresu PRL-u. Musi umieć rozpoznać tych "dobrych" jak i tych "złych" i pamiętać o tym, że nie wszystkich PRL-owskich prokuratorów można wrzucić do jednego wora. Są przecież tacy dzielni ludzie, jak Stanisław Piotrowicz.
Jeśli komuś połapanie się w tych wszystkich historycznych niuansach przychodzi z trudem, należy chociaż pamiętać kto jest podczas uroczystości zapraszany na trybuny, (np. Andrzej Gwiazda), a kto na pewno się na nich nigdy nie znajdzie (np. pewna tramwajarka).
PiS-owski patriota swój kraj musi kochać bardziej niż demokrację i swobody obywatelskie. Musi w jasno określony sposób rozumieć czym jest racja stanu i jak ważne jest, by dla niej "kilka" swoich praw poświęcić. Powinien myśleć w kategoriach zbiorowości. Przejawy indywidualizmu są mocno niewskazane.
Tragedie górą
Polak powinien być dumny ze swego państwa i gloryfikować jego zwycięstwa. Ale przede wszystkim porażki. Gdy przyjrzeć się, w jaki sposób obchodzimy rocznice przegranych potyczek i narodowych tragedii, można odnieść wrażenie, że to właśnie je, a nie nasze sukcesy, chcielibyśmy obwieścić całemu światu.
Ojczyzny na pewno nie powinniśmy kochać miłością wymagającą. Taką, która by czasem negowała to, co się w niej dzieje pod światłymi rządami PiS-u i była otwarta także na krytykę płynącą z zewnątrz. Obcy, niezależnie czy są to nasi europejscy sojusznicy, czy państwa nam rzeczywiście nieżyczliwe, o ile mówią coś negatywnego, o tym co się u nas dzieje, chcą przecież dla nas źle. Ojczyznę powinno się kochać miłością bezwzględną, nie powątpiewać i wierzyć w "ojca narodu".
Kocha się sercem, nie rozumem. To właśnie ten organ powinien kreować nasze oceny i naszą postawę. Przekazy PiS-u są bardzo emocjonalne w treści przemawiają przede wszystkim do uczuć. Niewiele pozostawia się tu miejsca na chłodną, spokojną ocenę, zwłaszcza, że wszystko dzieje się w zawrotnym tempie.
Polak = katolik?
Polak, rzecz oczywista, to także katolik. Oprócz nieomylności Kaczyńskiego powinien wierzyć także w nieomylność rydzykowskiego Kościoła. Nienawidzi lub boi się muzułmanów, żydów, środowisk LGBT i w ogóle wszelkiej inności. Religia bowiem spaja naród i stanowi o jego duszy. Nie ma więc też nic złego w niedzielnych kazaniach traktujących o polityce.
Obywatel według PiS, nawet jeśli jest patriotą i jest wart określenia "prawdziwego Polaka", powinien być bardziej transparentny. Skoro kocha swoją ojczyznę i żyje w zgodzie z prawem (a czasem pozwala by to prawo było dostosowywane do potrzeb władzy), to przecież nie ma pewnie nic do ukrycia. Nie będą mu więc przeszkadzać rozszerzone kompetencje służb jeśli chodzi o zakładanie podsłuchów i inwigilowanie tego co robi w sieci. Prywatność jest przecież znacznie mniej istotną wartością niż dobro ogółu.
A jeśli nawet idealnemu obywatelowi służącemu państwu i miłującemu swój kraj pod PiS-owskimi rządami kiedyś powinie się noga, być może będzie on mógł liczyć na odpowiednio "zrestrukturyzowany" wymiar sądownictwa. Wszak już teraz wielu ekspertów powątpiewa w jego niezawisłość.
Widocznie nie zrozumieli, że w państwie, w którym racja stanu i to, co narodowe stoi wyżej od tego, co demokratyczne, sądy być może też powinny kierować się tym, co korzystne dla państwa, a nie tym co sprawiedliwe. Może nazwy Trybunał Konstytucyjny i sądy powszechne też powinniśmy rozszerzyć o przymiotnik "narodowe"?