Andrzej Pilecki, syn bohaterskiego rotmistrza.
Andrzej Pilecki, syn bohaterskiego rotmistrza. Fot. Materiały prasowe / Wydawnictwo Znak

Ubiegłoroczne obchody wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau upłynęły pod znakiem skandalu, wynikającego z niezaproszenia na tę okrągłą rocznicę dzieci jednego z największych polskich bohaterów - Witolda Pileckiego. W tym roku nie będzie już kompromitacji - PAP informuje, że syn rotmistrza pojawi się w Oświęcimiu.

REKLAMA
Co więcej, ma być w czasie uroczystości honorowym gościem i zaszczycić swą obecnością specjalną konferencję, organizowaną przez Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. Prelegenci przybliżą losy więźniów obozu, deportowanych do niego w nocy z 21 na 22 września 1940 roku. W transporcie był też Witold Pilecki, który wcześniej wmieszał się w tłum podczas łapanki na warszawskim Żoliborzu, dobrowolnie dając się schwytać Niemcom.
logo
Witold Pilecki - dobrowolny więzień KL Auschwitz. Fot. Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau
Wielu zapewne uzna, że ubiegłoroczna wtopa organizatorów to przysłowiowa burza w szklance wody. Zaraz, to było 70-lecie wyzwolenia obozu! Okrągła, symboliczna rocznica. Bez najbliższej rodziny człowieka, którego świat zna i honoruje jako "ochotnika do Auschwitz". Tymczasem w Polsce nie zadbano o zaproszenia, nieporadnie tłumaczono, że wysyłano je tylko do chętnych... Niechby to wszystko okazało się li tylko głupotą, niewiedzą, niezorganizowaniem.
Przy okazji aferę wykorzystano politycznie. To prawdziwa zmora. Trudno się jednak dziwić oburzeniu tych, którzy w szczególny sposób odwołują się do dorobku rotmistrza, budując na nim swoją tożsamość. Najlepiej byłoby, gdyby ten wielki człowiek stał się symbolem ponad podziałami. Nigdy nie był politycznie zaangażowany. Kiedy współtworzył konspirację obozową, skupiał wokół swojej osoby ludzi z prawa i lewa. Narodowców i socjalistów.
logo
Andrzej Pilecki i Zofia Optułowicz-Pilecka. Fot. IPN
Czy rodzinie Pileckiego był potrzebny cały rozgłos? Jestem przekonany, że nie. Zofia Optułowicz-Pilecka i jej brat Andrzej to osoby niesamowicie skromne, ciepłe. Nie pierwszy raz ich pominięto. Zresztą stronią od fleszy. Pragną kultywować pamięć o ojcu, zapalić świeczkę na jego grobie. Oby to im było dane.
Witold Pilecki jak mało kto zasługuje, by o nim mówiono. A jego dzieci na to, by być tam, gdzie trzeba. By od czasu do czasu, wtedy, gdy zachodzi potrzeba, dawać im do zrozumienia - że państwo o nich pamięta. By organizatorzy różnych uroczystości zawczasu odłożyli dwa krzesła...
To nie jest bogojczyźniana retoryka, to prośba o normalność.

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl