Podczas debaty Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski.
Podczas debaty Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski. Fot. Screen/Twitter
REKLAMA
To szef Partii Wolnych Obywateli. Trochę taka partia Korwina. Ugrupowanie, które zupełnie nie liczy się na czeskiej scenie politycznej i jeszcze nigdy nie miało swojego reprezentanta w tamtejszym parlamencie. Według ostatnich badań z grudnia ubiegłego roku popiera je około 1 procenta Czechów. W rankingu 12 czeskich partii politycznych, to ona właśnie zajęła ostatnie miejsce.
– Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że wielu mniej wykształconych Czechów miałoby problem z odpowiedzią na pytanie, kim jest Petr Mach. Dlatego nie przeceniajcie tego, co on mówi. To marginalna postać pod każdym względem. Człowiek, który stoi na czele partii protestu. Radykalnej, prawicowej, libertariańskiej – mówi otwarcie Petr Kratochvil, szef Instytutu Spraw Międzynarodowych w Pradze.
Czyżby wykorzystał Polskę?
Politolog podkreśla, że z racji zawodu bardzo dokładnie śledzi to, co dzieje się na czeskiej scenie politycznej. – I przez ostatnie miesiące ani razu nie słyszałem pana Macha. Nic. Nie mam pojęcia, co robił w tym czasie. Nie wiem nic na temat jego działalności politycznej. W czeskiej polityce jest absolutnie niewidoczny. Jego wystąpienie w Parlamencie Europejskim w sprawie Polski jest pierwszym od miesięcy – mówi.
Przypadek? Nie. Zdaniem czeskiego politologa Petr Mach wykorzystał moment, a można nawet śmiało powiedzieć, że wykorzystał Polskę. – Chciał po prostu zademonstrować swój eurosceptycyzm. Polska nie ma tu nic do gadania. Nigdy na temat waszego kraju się nie wypowiadał. Ani wcześniej, ani po zmianie władzy – mówi Kratochvil.
Petr Mach na pewno tego nie powie. To, co mówi o Polsce, bez wątpienia ma świadczyć o tym, że z Polską się solidaryzuje. – To był sprytny ruch. Oczywiście powie, że bronił Polski, która stała się ofiarą UE. Ale jestem przekonany, że za jego wystąpieniem kryła się inna motywacja – uważa politolog.
Został gwiazdorem internetu
Martin Ehl, szef działu zagranicznego gazety "Hospodarskie Noviny", całkowicie się z tym zgadza. – To partia marginalna, zupełnie się nie liczy. Mach wykorzystał Polskę, by pokazać siebie – mówi. Pewnie jako jeden z nielicznych czeskich dziennikarzy śledził debatę w Strasburgu. Zna język polski, w Polsce ma wielu przyjaciół. W Czechach był to temat zupełnie przemilczany. – Nikogo to nie interesuje – przyznaje. Gdy pytam, czy wie, że w Polsce Mach stał się bohaterem, reaguje śmiechem. – Chciał się pokazać i zrobił z siebie gwiazdora internetu, moje gratulacje. A premier Szydło i tak sama bardzo dobrze obroniła Polskę – odpowiada.
Spójrzmy, jak po wystąpieniu w Strasburgu odbierają go Polacy, którzy w większości na pewno nigdy wcześniej o nim nie słyszeli. Ale już z łatwością podchwycili hasło, które zaczęło robić furorę: "Chcemy Petra zamiast Petru".
Na facebookowym profilu polityka podobna atmosfera. Podziękowań ponad 500. "Dziękuję za piękny gest w obronie godności Polski. Wielu powinno uczyć się od Pana patriotyzm", "Dziękuję w imieniu całej mojej rodziny Żony, czwórki dzieci i tej dalszej", "Dziękuję Panu za odwagę i solidarność. Przywrócił mi Pan nadzieję i wiarę że nie jesteśmy sami, i że są ludzie i kraje, z którymi możemy współtworzyć inną i lepszą Europę".... Mach sam chyba był zaskoczony reakcją, bo odpowiedział w języku polskim.
Związany z Klausem, choć bardziej radykalny
Co o nim wiemy? Petr Mach w maju skończy 41 lat. I bez wątpienia w swojej politycznej karierze chyba jeszcze nie przeżył takiego zainteresowania swoją osobą, i to na arenie międzynarodowej. Nie miał jeszcze 30-tki, gdy został doradcą ówczesnego prezydenta Vaclava Klausa. Należał wtedy do jego ugrupowania, Obywatelskiej Partii Demokratycznej, był uważany za jego protegowanego. Stał też na czele powiązanego z Klausem Centrum Gospodarki i Polityki.
Aż nagle się rozdzielili. W 2009 roku Mach założył swoje ugrupowanie – stał się bardziej radykalny niż sam Klaus, o którym swego czasu mówiono, że jest największym eurosceptykiem w UE. I to właśnie z tego eurosceptycyzmu Mach jest dziś najbardziej znany.
Eurosceptyk, jakich mało
Parę lat temu miałam okazję rozmawiać z nim kilka razy. Zawsze powtarzał, że jego priorytetem jest wyjście Czech z UE. To była niemal obsesja na tym punkcie. Najbardziej byłby chyba zadowolony, gdyby cała Unia się rozpadła i poszczególne państwa stałyby się suwerenne. W 2014 roku właśnie na tym eurosceptycyzmie wygrał wybory do PE. I dziś jest jedynym europarlamentarzystą swojego ugrupowania. Dzięki temu mógł bronić Polski. A właściwie jednej, rządowej strony
Ale żeby mu było z PiS po drodze? Czesi nie mogą uwierzyć. – Jest liberałem ekonomicznym. Nie wiem kto w PiS mógłby również za takiego uchodzić – przyznaje Martin Ehl. Chodzi też o samo podejście do państwa. – Działania PiS to antyteza jego przekonań. PiS buduje silne państwo, a Mach jest jego przeciwnikiem. Państwo w jego oczach to potwór. Władza powinna być mocno ograniczona i niemal całkowicie zniesiona. W jego wizji państwo powinno posiadać tylko armię i sądownictwo, a wszystko inne powinno być prowadzone przez prywatne firmy – mówi czeski politolog.
W tym sensie pojawia się porównanie Kaczyńskiego i Putina. – To oczywiście nie to samo, ale obaj budują silne państwo i wykorzystują władzę do usunięcia swoich przeciwników politycznych. A Mach jest przeciwnikiem państwa. Jedyne podobieństwo między nim a PiS widzę w krytyce UE. Ale nawet ona jest inna, bo i czeski eurosceptyzm jest inny od polskiego... – mówi politolog o nowym bohaterze Polaków z prawicy. Taki to "przyjaciel Polski".

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl