Ariadna Rokossowska
Ariadna Rokossowska Archiwum prywatne

- Nasi kibice jeszcze nie przyjechali do Polski, ale już od dawna są w Warszawie obecni, na salonach politycznych i w mediach. To zaskakujące - mówi w rozmowie naTemat rosyjska dziennikarka Ariadna Rokossowska z prorządowej "Rossijskaja Gazieta", pisząca o Polsce i przygotowaniach do Euro.

REKLAMA
Czuć w Rosji atmosferę Euro?
Ariadna Rokossowska: O tak. Na każdym kroku widać reklamy z naszymi piłkarzami promujące Euro. Zaczynając od Coca-Coli, kończąc na McDonald's. My strasznie lubimy piłkę. Mistrzostwa Europy i Świata są dla nas wielkim wydarzeniem. Słyniemy z dużych imprez organizowanych na cześć mistrzów piłkarskich. Podczas Euro 2012 w Moskwie będą trzy strefy kibica dla tych, którzy nie mogą jechać do Warszawy. Będą transmisje, będzie piwo. W restauracjach nie ma już stolików. Wszystko jest zarezerwowane. W Rosji będzie wielkie święto. Niezależnie od wyniku.
Jak oceniacie polskie przygotowania?
O Euro właściwie się w Rosji do tej pory nie mówiło. Dopiero tydzień temu zaczęliśmy pisać o rzeczach praktycznych, o zmianach w rozkładach pociągów, dojazdach na stadion.
A sprawa hotelu Bristol?
Jak wyszła sprawa z minister Muchą przez chwilę było głośno. Tylko do końca nie było wiadomo, o co chodzi. W rosyjskich mediach opisano to krótko. Polska minister sportu proponuje Sbornej zmianę hotelu. Rosjanie nie widzą takiej potrzeby. Nie było zamieszania. Wspomniano oczywiście o manifestacji pod Pałacem Prezydenckim, ale zaznaczono, że nie jest ona na tyle wielka, żeby mogła wpłynąć na poziom bezpieczeństwa.
Nie piszecie o ewentualnej konfrontacji polskich i rosyjskich kibiców?
Regularnie śledzę polską prasę i rzuca mi się w oczy wielka dysproporcja między tym, co mówi się o kibicach Sbornej w Polsce, a tutaj. My jesteśmy nastawieni na mecz, na wielkie widowisko sportowe. W rosyjskiej prasie pisze się przede wszystkim o praktycznych wskazówkach, o składzie, o szansach.
A marsz na cześć wolnej Rosji planowany na 12 czerwca?
Dowiedzieliśmy się o tym z polskiej prasy. Dzwoniłam do urzędu miasta w Warszawie i pytałam, czy dostali wniosek. Nie dostali.

Dzwoniłam do rosyjskich kibiców. Powiedzieli, że jeszcze na nic się nie zdecydowali. Związek kibiców planował natomiast wspólne przejście na stadion, co w sumie może być uznane za marsz, bo będzie ich dużo. Napisaliśmy o tym tak naprawdę dopiero, jak Tusk powiedział o naszych kibicach, że są spokojni i nie ma się czego obawiać.
Głośniej zrobiło się natomiast, kiedy pojawiły się informacje, że w Polsce nie można nosić radzieckich symboli. To też wyczytałam w polskiej prasie. Przestraszyło nas to dlatego, że symbole radzieckie są u nas normalne, a nawet modne. Sama mam czapkę z czerwoną gwiazdą. Nie przyszło nam do głowy, że gdzieś za to można karać. A jeśli rzeczywiście są gdzieś zakazane, to musimy o tym wszystkich poinformować. Skoro to już wyszło i zostało wyjaśnione to myślę, że nie będzie żadnych kłopotów. Rosjanie jadą do Polski na święto piłki.
Rosyjscy kibice nie odbierają takich informacji negatywnie?
Oczywiście są i tacy, którzy mówią, że Polacy mówią to wszystko, żeby prowokować, a później zwalić winę na Rosję. Tłumaczę im, że to zbieg okoliczności, że w Polsce nie ma żadnej polsko-rosyjskiej intrygi politycznej. Nie sądzę, żeby rosyjscy kibice dali się "nabrać" i wciągnąć w to zamieszanie. Dla nich Euro to przede wszystkim wydarzenie sportowe. Jadą na święto piłki, a nie rozwiązywać nacjonalistyczne spory. Jadą z żonami, dziewczynami, kolegami. Chcą oglądać mecz, spacerować, krzyczeć, napić się piwa, świętować, jak będzie co, albo opłakiwać, jak przegramy (śmiech).
Nic ich nie niepokoi?
Pytają, gdzie można zjeść, proszą mnie o adresy restauracji, w których można palić, bo ich trochę nastraszyliśmy, że w Polsce wszędzie jest zakaz (śmiech). Znam wielu Rosjan, którzy jadą na Euro do Polski i w ogóle nie zdają sobie sprawy, że gdzieś tam są jacyś kibice, którzy chcą ich pobić. O tym słyszę tylko po waszej stronie.
Przesadzamy?
Trochę mnie to zaskakuje. Motyw historyczny jest obecny tylko w polskiej prasie. Nasi kibice jeszcze nie przyjechali do Polski, ale już od dawna są w Warszawie obecni, na salonach politycznych i w mediach. Jedni ich akceptują, inni nie. To trochę zaskakujące. Rosjanie jadą na święto piłki. Mają nadzieję, że reprezentacja jest silna i zwycięży. To się dla nas liczy.