Szwecja, Dania, a nawet Norwegia zmieniają się na naszych oczach. Aż trudno uwierzyć śledząc doniesienia z tych krajów. Kiedyś ostoja spokoju i bezpieczeństwa, raj socjalnej pomocy i wszelkiego dobra, oaza dla wszystkich poturbowanych przez życie, którzy ciągnęli tam szukając lepszego życia. Zawsze otwarta, zawsze chętna, zawsze gotowa do pomocy. Dziś zamyka swoje drzwi, a nawet zamierza wydalić tysiące imigrantów. Autentycznie ma ich dość. Co jeszcze kilka lat temu kompletnie było nie do pomyślenia.
Te obrazy z ostatnich dni są przerażające. I zupełnie nie...skandynawskie. Uciekają policjanci. Cały, 10-osobowy patrol biegnie, a tuż za nimi grupa imigrantów. Patrol przyjechał na interwencję do ośrodka dla uchodźców, bo dostał sygnał o powtarzających się gwałtach na 10-letnim chłopcu. Interwencji nie było. Była za to niemal spektakularna ucieczka szwedzkich policjantów. – Coraz więcej ludzi gromadziło się wokół nas. Byłem mentalnie gotowy, by walczyć o swoje życie – opowiadał potem jeden z nich.
Kontrolują baseny
Mniej więcej w tym samym czasie, w innym ośrodku, nastoletni imigrant zabija opiekunkę. Młodą, 22-letnią kobietę, zadźgał nożem. Co i rusz pojawiają się opowieści o podpaleniach, o tym, że ludzie przestali czuć się bezpiecznie w swojej okolicy. Gwałty też się pojawiają. Z tego powodu policja zaczęła ostatnio kontrolować baseny w Sztokholmie. Bo pojawiły się doniesienia, że młodzi imigranci napastują kąpiące się tam młode dziewczyny.
– To katastrofa. Mieszkają w barakach, w jakichś ruderach skleconych z palet, płyt. Coś strasznego. Miasto zmienia się na naszych oczach – opowiadał nam Szwed, który mieszka w Malmö.
Szwecja się budzi
Podobne opowieści wywołują u Szwedów gęsią skórkę. Ale nie tylko z tego powodu. Dla uchodźców czy imigrantów zwyczajnie nie ma już miejsca. Ośrodki pękają w szwach. I w kraju, który przecież przez lata uchodził niemal za światową mekkę azylantów, nagle zaczęła kończyć się nie tylko cierpliwość, ale i miejsce. "Szwecja się budzi", "Szwecja ma dość" – takie komentarze krążą teraz po Europie.
I chyba pierwszy raz w historii swojej dobroczynności Sztokholm podjął decyzję o odesłaniu 80 tysięcy imigrantów. Tych, którym nie przyznano prawa do azylu.
To ma być wielka operacja. Dla jej przeprowadzenia rząd Szwecji będzie musiał wyczarterować samoloty. Zatrudni też 1000 dodatkowych strażników granicznych, gdyż istnieje ryzyko, że nie wszyscy będą chcieli wrócić do swoich domów i bez dokumentów będą woleli zostać na terenie Szwecji. Słychać też głosy, że być może zaostrzy nawet kodeks pracy, by konsekwentnie karać tych, którzy będą zatrudniać takie osoby na czarno. Kontrole na granicy są zresztą już dziś.
Zabrać im kosztowności
Ale Szwecja to jeszcze nic. Sąsiednia Dania już wyraźnie zerwała z polityką otwartych drzwi. A nawet – można śmiało powiedzieć – zaczęła prowadzić kampanię, której jedynym celem jest zniechęcenie uchodźców do przyjazdu. Bierzcie przykład z Danii! Jeśli, oczywiście, nie chcecie imigrantów w swoim kraju.
Tu przykłady można mnożyć. Począwszy od małych miast. Na przykład takie Randers, gdzie lokalne władze właśnie wymyśliły, że muzułmańscy imigranci nie mogą narzucać swoich nawyków żywieniowych. W Danii spożywa się wieprzowinę i już. Stąd uchwała rady miejskiej, która nakazuje włączyć wieprzowinę do menu w różnych publicznych stołówkach. Jeden z włodarzy tak wyjaśniał tę decyzję:
Do klubu? Nie ma szans, jeśli nie znasz języka
To jednak nie wszystko. Nocne kluby. I ograniczenia, które w ostatnich tygodniach, wprowadziły dla gości niektóre z nich. Znaczy – możesz wejść, ale tylko jeśli znasz co najmniej jeden z trzech języków: duński, angielski lub niemiecki. Podobno takich klubów przybywa coraz więcej. Choć mocno są krytykowane przez lokalne oddziały Amnesty International.
Ale największe kontrowersje wciąż budzi głośna ustawa dotycząca pokrycia kosztów pobytu imigrantów w Danii. Przynajmniej częściowo. Służyć temu ma nowe prawo, które pozwala policji na dokonywanie rewizji, a także konfiskatę pieniędzy i innych kosztowności wartych powyżej 1340 euro, należących do uchodźców. Gdy rząd w Kopenhadze to przegłosował, podniósł się prawdziwy lament w Europie, pojawiły się zaraz porównania do hitlerowskich Niemiec.
"Wstyd" – grzmiały media. Międzynarodowe organizacje zaczynały przypominać, że Dania była jednym z pierwszych krajów, który podpisał konwencję dotyczącą uchodźców. A teraz prowadzi zupełnie inną politykę. Jak Szwajcaria. Pojawiło się pytanie o godność człowieka. Ale też inne – kto w końcu ma płacić za tysiące uchodźców, którzy ciągle płyną. Duński rząd nie ma przecież kasy bez dna.
Znacznie bogatsza Norwegia, można uznać, nie powinna mieć takiego problemu. A jednak. Już podnoszą się głosy, by konfiskować uchodźcom drogocenne przedmioty o wartości powyżej 820 euro. Co prawda na razie premier zapowiada, że tak się nie stanie, ale kto wie? W połowie stycznia Norwegowie zaczęli odsyłać na rosyjską granicę ponad 5 tysięcy syryjskich uchodźców, którzy dotarli do ich kraju tą drogą. Część Syryjczyków uciekła. Część organizowała strajk głodowy.
Takie obrazy były trudne kiedyś do wyobrażenia. Zmieniła się Skandynawia. Bardzo. – Oni tworzą getta, nie integrują się. Coraz więcej jest takich szkół, w których w klasach jest tylko kilku Duńczyków! Reszta to muzułmanie. Pobierają wysokie zasiłki, nie pracują i maksymalnie wykorzystują system – opowiadał nam kilka miesięcy temu pewien Duńczyk. A dziś migrantów jest jeszcze więcej.
Pierwszy raz od lat 50. ubiegłego wieku podróżni wjeżdżający do Szwecji od strony Danii, muszą okazywać ważny dokument ze zdjęciem. Ci, którzy tego nie zrobią, będą odsyłani.Czytaj więcej
Chcemy wysłać sygnał, że jeśli jesteś muzułmaninem i planuje przyjazd o Randers, nie spodziewaj się, że możesz nam narzucać innym zwyczaje żywieniowe. Wieprzowina jest traktowana na równi z innym jedzeniem.Czytaj więcej