Janusz Palikot z okazji Dnia Dziecka rozdawał nastolatkom w Sejmie prezerwatywy. - Dzieci brały prezerwatywy garściami - mówił dziś na antenie Radia Zet. I choć niektórzy chwalą akcję posła, to większość krytycznie się do niej odnosi. Czy Sejm jest dobrym miejscem na edukację seksualną dzieci i młodzieży? Kto powinien edukować - szkoła czy rodzice?
1 czerwca dzieci zasiadły w ławach poselskich. Prowadziły specjalne obrady, rozmawiały i dostawały prezenty od polityków. Jedni rozdawali im pisowskie czapki z kaczorem, drudzy długopisy i flagi. Jednak największą furorę zrobili posłowie Ruchu Palikota, którzy rozdawali….prezerwatywy.
Dzisiaj, podczas audycji Moniki Olejnik "7 Dzień Tygodnia" w Radiu Zet, wśród posłów rozpętała się dyskusja o zachowaniu polityków z ramienia RP. Jak tłumaczył Janusz Palikot, rzeczywistość jest taka, że trzeba dzieci edukować w zakresie seksualności:
- Dostęp do środków antykoncepcyjnych jest w Polsce bardzo drogi. To były kilkunastoletnie dzieci, dziś w Polsce współżycie seksualne rozpoczyna się w piętnastym, szesnastym roku życia. (Prezerwatywy - przyp. red.) są drogie w porównaniu do kieszonkowego piętnastolatki czy szesnastolatka. To jest poważny problem - powiedział Janusz Palikot, wyjaśniając pomysł z prezerwatywami.
Nie każdy jednak zgodził się z tym, co mówi lider RP: - Nie rozumiem tego co mówi pan przewodniczący Palikot. Rozdawanie dzieciom, trzynasto- czy piętnastoletnim dzieciom tego rodzaju gadżetów jest obrzydliwe. W najmniejszym stopniu tego nie popieram - odparł Stefan Niesiołowski. Podobnego zdania był również Stanisław Żelichowski, poseł PSL-u: - To jest fatalne. Gdzie do dzieci, no ludzie? - pytał poseł.
Sprawa w związku z prezerwatywami poruszyła media. Niemal od razu na Twitterze pojawiły się komentarze w związku z akcją Janusza Palikota. Wśród nich pojawił się wpis Konrada Piaseckiego, znanego dziennikarza radiowego i telewizyjnego:
- Sejm nie jest dobrym miejscem do prowadzenia edukacji seksualnej. Takim miejscem jest szkoła. Młody człowiek, który przychodzi do Sejmu, patrzy na posła jak na Boga i wszystko weźmie od posła. Ale dlaczego, kiedy przychodzą do świątyni demokracji, akurat prezerwatywę im dawać? - pyta Tomasz Nałęcz, prezydencki doradca w Radiu Zet. To samo pytanie zadaje sobie w rozmowie z naTemat Aleksandra Jodła, seksuolog
z SWPS: - Prowadzenie takiej akcji w Sejmie jest nadużyciem seksualizowania dziecka. Sejm nie nie jest właściwym miejscem na rozdawanie prezerwatyw, a samo ich rozdawania nie jest edukacją seksualną, z którą nadal mamy w Polsce problem - uważa seksuolog.
Szkoła i rodzice powinni uczyć
Seks jest wciąż w Polsce tematem tabu. Eksperci uważają, że winna jest temu szkoła, która nie przygotowuje wychowanków do życia seksualnego, ale też i rodzice, którzy nie wiedzą, jak rozmawiać na TE tematy: - Edukacja seksualna powinna iść podwójną drogą. Po pierwsze - szkoła powinna mówić o seksie, bo jest to normalna aktywność w życiu. Po drugie - rodzice powinni rozmawiać z dziećmi, ale najpierw muszą sami się edukować, jak na takie tematy prowadzić dyskusję - twierdzi Barbara Stawarz, psycholog. To właśnie brak dialogu jest głównym problemem tego, że dzieci i młodzież wciąż nie wiedzą za wiele o inicjacji seksualnej.
Palikot niczym Filip z konopi
- Janusz Palikot wyskoczył z prezerwatywami jak Filip z konopi. Dzieci nie były na to przygotowane. Tu zadział efekt zaskoczenia. Podejrzewam, że większość nastolatków nadmucha je i wykorzysta jako balon, a nie wykorzystała we właściwym celu. Nie tędy droga - dodaje Barbara Stawarz.
I trudno dziwić się takiej opinii, bo wśród dzieci, które "brały je garściami" byli także dwunastolatkowie. - Zarówno dwunastolatek, jak i czternastolatek doskonale wiedzą do czego służą prezerwatywy, ale jest to za wczesny wiek, aby dostawali w prezencie te środki antykoncepcyjne - uważa Aleksandra Jodła, seksuolog.
W Internecie można znaleźć wiele podobnych komentarzy w tej sprawie. Trwają spory między naukowcami od jakiego wieku powinna być rozpoczęta edukacja seksualna wśród dzieci. Przyjmuje się, że odpowiednim okresem jest już przedszkole, gdzie dzieciom powinno mówić się o organach płciowych, o homoseksualizmie i innych podstawowych kwestiach, dotyczących intymności.
- Byłaby to sytuacja idealna, gdyby tak rzeczywiście było, ale realia są niestety inne - zauważa seksuolog, Aleksandra Jodła. I dodaje: - Im dziecko jest starsze, tym więcej powinno wiedzieć o sprawach intymnych, ale wszystko przychodzi w swoim czasie - mówi seksuolog.