
Życie w cieniu galerii handlowej może być męczące. Wie o tym, każdy, kto za oknami ma ciągły harmider, jazgot samochodów dostawczych, smród spalin, tysiące ludzi przewijających się każdego dnia. W niejednym miejscu w Polsce tam, gdzie miała powstać galeria, pojawiały się protesty. Ot, choćby na warszawskich Kabatach. Do dziś galerii tam nie ma, bo mieszkańcy nie chcą mieć takiego molocha pod nosem. Dlatego tym bardziej zaskakuje fakt, że w niedużym Kwidzynie taka galeria powstała bez protestów. Otoczyła swoim murem dwa domy niemal odgradzające je od świata i nikt nie powiedział „Nie”.
– Nie było żadnych odwołań, żadnych protestów. To było zaskakujące, bo w różnych, czasem dziwnych, sytuacjach takie odwołania mają miejsce. A tutaj nie było ich wcale. Nie wiem, czy to skuteczna działalność inwestora, który rozmawiał z sąsiadami? – zastanawia się architekt miasta Mirosław Góralski.
Dlatego krążą plotki, że musieli się jakoś z galerią dogadać. Na przykład na temat ścian. Podobno na pierwszych wizualizacjach galerii były one czarne. Teraz są białe, żeby mieszkańcy mieli jaśniej w domach. Druga plotka jest bardziej abstrakcyjna. Mówi się o tym, że za jakiś czas te domy mogą być rozebrane. A wtedy mieszkańcy mogliby otrzymać odszkodowania lub nowe lokale. – Podkreślam, to daleko idąca abstrakcja. Ale ktoś mógł im powiedzieć: „Pomęczcie się jeszcze trochę” – mówi Marek Sidor.
W mieście ludzie już się przyzwyczaili. Absurdem mało kto się interesuje, choć słychać też głosy o porażce lokalnych władz. Marek Sidor mówi wprost „wolna Amerykanka” i nie ukrywa swojej niechęci. – Jak ktoś spoza miasta ogląda te zdjęcia, to łapie się za głowę pytając, jak można było do tego dopuścić – mówi.
Nie przesadzajcie, wcześniej mieliśmy widok na rozwalającą się halę produkcyjną, teraz mamy widok na galerię. Baliśmy się tylko, że po tej stronie będą okna, ale jednak nie :) Paradoksalnie elewacja jest jasna i kiedy świeci słońce działa jak lampa - na podwórkach jest jaśniej. Mieliśmy nadzieję, że wymienią również płot, ale niestety został stary. To co nas - mieszkańców denerwuje niebotycznie to ludzie - non stop zastawiający wjazdy na posesję (jeden nawet się tłumaczył, że przecież ten wjazd nie jest dobrze widoczny). Galeria nam nie przeszkadza. Przeszkadza nam bezmyślność jej zmotoryzowanych klientów. Czytaj więcej
Cóż, skoro mieszkańcy są zadowoleni, nie ma o co kruszyć kopii. Wszystko odbyło się zresztą zgodnie z prawem, wszystkie warunki zostały spełnione. Starostwo nie miało się do czego przyczepić.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
