Życie w cieniu galerii handlowej może być męczące. Wie o tym, każdy, kto za oknami ma ciągły harmider, jazgot samochodów dostawczych, smród spalin, tysiące ludzi przewijających się każdego dnia. W niejednym miejscu w Polsce tam, gdzie miała powstać galeria, pojawiały się protesty. Ot, choćby na warszawskich Kabatach. Do dziś galerii tam nie ma, bo mieszkańcy nie chcą mieć takiego molocha pod nosem. Dlatego tym bardziej zaskakuje fakt, że w niedużym Kwidzynie taka galeria powstała bez protestów. Otoczyła swoim murem dwa domy niemal odgradzające je od świata i nikt nie powiedział „Nie”.
Patrząc na to zdjęcie aż się nie chce wierzyć, że to dzieje się naprawdę. Szczyt absurdu, kompletna niedorzeczność. Jak ktoś o zdrowych zmysłach mógł coś takiego wymyślić? Można złapać się za głowę. Kto dopuścił do takiego kuriozum? Miasto? Inwestor? Czy może właściciele domów nie chcieli sprzedać swoich działek?
Samo centrum Kwidzyna w województwie pomorskim. Naprzeciwko znajduje się dworzec PKS. Mieszkańcy tych domów przy ul. Konopnickiej nie mają zatem dobrej alternatywy, jeśli chodzi o widok z okien. Wciśnięci w ściany galerii raczej nie mogą również marzyć o tym, że ich mieszkania zyskają na wartości. Kto by chciał tu teraz zamieszkać? A jednak bez żadnego marudzenia zgodzili się na takie sąsiedztwo. Życie prawie w klatce, bez normalnego dopływu słonecznego światła.
Nie było żadnych formalnych zastrzeżeń
– Nie było żadnych odwołań, żadnych protestów. To było zaskakujące, bo w różnych, czasem dziwnych, sytuacjach takie odwołania mają miejsce. A tutaj nie było ich wcale. Nie wiem, czy to skuteczna działalność inwestora, który rozmawiał z sąsiadami? – zastanawia się architekt miasta Mirosław Góralski.
O braku skarg i zażaleń słyszę też w starostwie powiatowym, a także u zarządcy jednego z domów. Oba należą do wspólnot mieszkaniowych. Są tu i mieszkania prywatne, i komunalne. Swoje udziały ma tu zatem również miasto. Nikt nigdy nie słyszał żadnych formalnych zastrzeżeń. Podobnie twierdzi sam inwestor.
– Na etapie całego procesu inwestycyjnego nie otrzymaliśmy żadnych skarg ze strony właścicieli sąsiadujących budynków. Nie otrzymujemy ich również od momentu otwarcia galerii. Nie trafiły do nas także żadne uwagi innych mieszkańców Kwidzyna – mówi Katarzyna Czajkowska, rzecznik galerii.
Zresztą, jakichkolwiek skarg na próżno szukać również w lokalnych mediach. – Byłem przekonany, że mieszkańcy zareagują, ale nic. Cisza kompletna. Przygotowując artykuł chcieliśmy ich o to zapytać, ale w ogóle nie chcieli rozmawiać – mówi Marek Sidor, redaktor naczelny gazety „Puls Kwidzyna”.
A może dostaną odszkodowania?
Dlatego krążą plotki, że musieli się jakoś z galerią dogadać. Na przykład na temat ścian. Podobno na pierwszych wizualizacjach galerii były one czarne. Teraz są białe, żeby mieszkańcy mieli jaśniej w domach. Druga plotka jest bardziej abstrakcyjna. Mówi się o tym, że za jakiś czas te domy mogą być rozebrane. A wtedy mieszkańcy mogliby otrzymać odszkodowania lub nowe lokale. – Podkreślam, to daleko idąca abstrakcja. Ale ktoś mógł im powiedzieć: „Pomęczcie się jeszcze trochę” – mówi Marek Sidor.
Galeria Liwa świętowała swoje otwarcie w listopadzie ubiegłego roku. Było trochę śmiechu, ale nic poza tym. Teraz temat wrócił, bo obiekt został nominowany do Makabryły Roku architektonicznych absurdów. Zdjęcie galerii krąży po internecie i wzbudza ogólną radość. „Polak potrafi” – komentują internauci.
Mieszkańcy już się przyzwyczaili
W mieście ludzie już się przyzwyczaili. Absurdem mało kto się interesuje, choć słychać też głosy o porażce lokalnych władz. Marek Sidor mówi wprost „wolna Amerykanka” i nie ukrywa swojej niechęci. – Jak ktoś spoza miasta ogląda te zdjęcia, to łapie się za głowę pytając, jak można było do tego dopuścić – mówi.
No właśnie. Jak? – Działkę pod inwestycję w Kwidzynie nabyliśmy z rąk prywatnego inwestora. Teren zabudowany był niszczejącymi budynkami niefunkcjonującego już wówczas zakładu produkcyjnego POLMO – tłumaczy Katarzyna Czajkowska. W galerii jest 28 sklepów. Dla 40-tysięcznego miasta jej otwarcie było dużym wydarzeniem.
– Galeria położona jest w ścisłym centrum miasta, posadowienie budynków charakteryzuje się tu zwartą zabudową. Od strony sąsiadujących dwóch kamienic rodzinnych w całości powtórzyliśmy linię zabudowy. Nowa ściana galerii stoi więc w tym samym miejscu, w którym przez wiele lat stała niszczejąca i popadająca w ruinę fabryka – dodaje rzeczniczka.
Fakt, wcześniej były tutaj chaszcze oraz stare i zrujnowane zakłady (choć nie tworzyły takiej podkowy). Teren zapomniany, całkowicie niszczejący. Wszystko wokół tak bardzo szpeciło okolicę, że teraz mieszkańcy domów wręcz mogą cieszyć się, że teraz mają lepiej. Na jednym z lokalnych for internetowych można znaleźć taką opinię mieszkanki.
Katarzyna Czajkowska podsumowuje: – Podczas budowy nasi inspektorzy byli z mieszkańcami w kontakcie. Słyszeliśmy wówczas od sąsiadów pozytywne sygnały, w których wskazywali, że są zadowoleni, że w miejscu fabryki, która stała się ruiną i niejednokrotnie dochodziło na niej do aktów wandalizmu powstała nowa, ładna galeria, która miastu była potrzebna.
Po prostu taka była działka...
Cóż, skoro mieszkańcy są zadowoleni, nie ma o co kruszyć kopii. Wszystko odbyło się zresztą zgodnie z prawem, wszystkie warunki zostały spełnione. Starostwo nie miało się do czego przyczepić.
– Inwestor kupił teren w kształcie podkowy. I w związku z tym kształtem przygotował wszystkie analizy, zrobił projekt, uzyskał pozwolenie na budowę. Pewnie byłoby wygodniej, gdyby te dwa budynki znalazły się na tym terenie. Ale tak się nie stało – mówi. Próbuje tłumaczyć inwestora – właściciela wielu galerii w Polsce – że chciał maksymalnie wykorzystać działkę. Jak ocenia sam obiekt? – Łakomy kąsek, łatwy cel do krytykowania. Z pewnością mieszkańcy mogą czuć się przytłoczeni bliskością ścian. Chciałoby się, żeby tego oddechu było więcej – mówi.
Oddechu nie ma, wrażenie absurdu pozostaje. Ale z drugiej strony – skoro wszyscy są zadowoleni?
Nie przesadzajcie, wcześniej mieliśmy widok na rozwalającą się halę produkcyjną, teraz mamy widok na galerię. Baliśmy się tylko, że po tej stronie będą okna, ale jednak nie :) Paradoksalnie elewacja jest jasna i kiedy świeci słońce działa jak lampa - na podwórkach jest jaśniej. Mieliśmy nadzieję, że wymienią również płot, ale niestety został stary. To co nas - mieszkańców denerwuje niebotycznie to ludzie - non stop zastawiający wjazdy na posesję (jeden nawet się tłumaczył, że przecież ten wjazd nie jest dobrze widoczny). Galeria nam nie przeszkadza. Przeszkadza nam bezmyślność jej zmotoryzowanych klientów.Czytaj więcej