
Jacek Żalek nie ma ostatnio dobrego czasu. Nie udało mu się przegadać w studio TVN Mateusza Kijowskiego, wcześniej w tej samej stacji telewizyjnej Daniel Olbrychski stwierdził, że to co mówi poseł to trzecia prawda księdza Tischnera (według księdza są trzy: prawda, sama prawda i g… prawda). Kim jest Jacek Żalek? I co on tu właściwie robi?
Jak na tak młodego posła (rocznik 1973) jego polityczne CV jest niezwykle imponujące. Już w wieku 25 lat został wiceprzewodniczącym Młodych Konserwatystów. Dwa lata później pełnił taką samą funkcję w Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym. Zasiadał w radzie miejskiej Białegostoku, przez kilka miesięcy nawet jako radny LPR, choć w styczniu 2003 roku został usunięty z klubu tej partii.
Jacek Żalek w pełni korzysta z życia. Życia parlamentarzysty. Jednym z jego wątpliwych przywilejów jest immunitet, dzięki któremu można na przykład uniknąć zapłacenia mandatu za wykroczenie drogowe. Uchylił się od płacenia we wrześniu zeszłego roku,. Gdy przekroczył prędkość zatrzymującym go policjantom machnął poselską legitymacją i zażądał przyjazdu ich przełożonych by ten sam skontrolował sprawę.
Nie będę komentował tych doniesień. Nie ma jeszcze wniosku o uchylenie immunitetu. Poza tym w Polsce nie da się nie przekraczać prędkości. Winny jest nasz system dróg.
– Nie przeszkadzają mi kontrowersyjne wypowiedzi. Przeszkadza mi brak wiedzy. Poseł Żalek teraz wykazał się kompletną niewiedzą o tym, kto bierze udział w demonstracjach KOD, wcześniej nie miał pojęcia o hodowli koni pełnej krwi arabskiej, co mu zresztą dobitnie wytknął Daniel Olbychski – mówi profesor Janusz Czapiński.
Myślę, że ogólnie jest problem z zapraszaniem posłów partii rządzącej do niektórych stacji telewizyjnych. Oni w PiS chyba mają jakiś grafik, kto nie może za często występować.
Kiedy mam wybór, żeby zaprosić kogoś, powiedzmy „mniej lotnego” i kogoś inteligentnego to zawsze zaproszę tego drugiego – mówi Grzegorz Miecugow.
Nie zaproszę nikogo, kto mówi głupoty tylko po to, żeby zaistnieć. Jednak w Szkle Kontaktowym nie mogliśmy przejść nad tą wypowiedzią obojętnie. Jacek Żalek nie miał przy Mateuszu Kijowskim wiele do powiedzenia, a to co mówił było po prostu głupie. Ale te słowa padły wcześniej w studiu telewizyjnym i tym samy stały się ważne.
Bezrobotny, utrzymujący się z gry na mandolinie cudownym zrządzeniem losu i za sprawą przypadku robi oszałamiającą karierę. W krótkim czasie zostaje prezesem Banku Zbożowego, a w końcu dostaje misję stworzenia rządu i stanięcia na jego czele. Mowa oczywiście o bohaterze książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Tytułowy Nikodem Dyzma tym jednak się różnił od Jacka Żalka, że zawsze miał szczęście usłyszeć coś mądrego i później mieć okazję powtórzyć to jako własne słowa. Jacek Żalek wydaje się nie mieć takiego szczęścia, lub co gorsza – nie potrafi zapamiętać mądrych myśli. Czy w czasach II RP zrobiłby polityczną karierę trudno ocenić. Ale dziś jest o wiele łatwiej. – W czasach o których opowiada książka „Kariera Nikodema Dyzmy” były tylko gazety i radio. Telewizja to o wiele potężniejsze medium, bardziej powszechne, szybsze i dociera wszędzie – smutno konstatuje Grzegorz Miecugow.
napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl
