
Los spłatał okrutnego figla gwiazdom TVN Michelowi Moran i Magdzie Gessler. Jurorzy Masterchefa znani są poniewierania uczestników programu Masterchef. A teraz okazuje się, że sami nie są tak dobrzy jak ludzie, których oceniali. Kto jest właścicielem restauracji Senses, która jako druga w Polsce otrzymała właśnie gwiazdkę prestiżowego przewodnika kulinarnego Michelin? To zaledwie 29-letnia Michalina Smorszczewska, w 2012 roku uczestniczka pierwszej edycji show Masterchef w telewizji TVN.
Wtedy publiczność i sama Michalina usłyszała werdykt: „Oddaj fartucha”. Na YouTube możecie obejrzeć co działo się dalej. Dziewczyna złożyła fartuch i ze zspuszczoną głową wyszła ze studia.
Oto dlaczego Camastra nosi pseudonim „żongler smaków”. Chcąc dobrze przygotować udka z gęsi, piekł je w niskiej temperaturze przez 12 godzin, potem wędził i przyprawiał – co pokazuje poziom pasji kucharza. Senses nie oferuje stałej karty menu, a autorskie dania zmieniają się wraz z dostępnością sezonowych produktów. Co ciekawe, to co ląduje na talerzu: mięso danieli, świniodzików, drób, oraz wiele warzyw i owoców pochodzi z własnej ekologicznej hodowli. Menu degustacyjne składa się z 3, 7 oraz 10 dań. Może to być coś prostego jak kanapka z pasztetem, albo kozi ser z burakiem, truskawkami i kaszą gryczaną – owoc doświadczeń, badań i eksperymentów smakowych prowadzonych przez szefa kuchni i jego zespół. Ceny są wysokie jak diabli.
Nie ukrywam, że z niecierpliwością i niepewnością oczekiwaliśmy na decyzję inspektorów przewodnika Michelin. Zwłaszcza, że nasze ambicje rozgrzały się po tym, jak trafiliśmy do Diner’s Club Best Discovery Series. To lista największych odkryć gastronomicznych świata. Wiedzieliśmy, że to milowy krok w stronę ścisłej światowej czołówki. A odznaczenie Michelin to jednoznaczne podium. Chociaż wierzymy, i tutaj niski ukłon w stronę Andrei, że dla restauracji Senses to dopiero początek ścieżki osiągnięć
Gwiazdka Michelin jest to jednak pewnego rodzaju tortura. Zobowiązuje by być na miejscu, tam jest ogromna dyscyplina. Lubię inne restauracje, bardziej biesiadne. Mam rekomendację Michelin. Dla mnie liczy się klimat miejsca i dobre jedzenie. Poziomka jest takim znakiem, jak znak Michelina, przy czym polskim, czyli skromniejszym, słodszym. To jest mój ukochany owoc. Uważam, że jest najpiękniejszy i jak go widzę w lesie, to po prostu jestem wzruszona.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
