Smoleńska mgła przyćmiła umysły prawicy. Katastrofa rządowego Tu-154 została opisana już na tyle sposobów, że trudno je zliczyć. Walka szaleństwa z rozumem nie przebiega jednak po tej samej linii, co spór między PiS a "Polakami gorszego sortu", a spiski wietrzą nie tylko na prawicy. Grzegorz Sroczyński w swoim felietonie stawia ciekawą tezę. Według dziennikarza szaleństwo spiskowe rozprzestrzenia się od prawa do lewa po całej Polsce.
Absurdalne teorie spiskowe są zaraźliwe jak grypa. Ci, którzy jeszcze niedawno wyśmiewali spiskową teorię dziejów wg PiS, dziś sami zaczynają popadać w absurd. Kiedy Macierewicz ze swoją komisją gotował parówki i zgniatał puszki, śmiało się z tego ponad pół Polski. Dziś czołowi posłowie opozycji na poważnie się zastanawiają, czy pęknięcie opony w limuzynie prezydenckiej... jest jakąś zagrywką sztabu prezydenta Dudy.
Sroczyński zauważa, że od lat trwa podział na "My" i "Oni". "My" to ci mądrzy i wspaniali, którzy nie wierzą specjalistom od puszek i parówek. "Oni" mówią o zbrodni i krwi na rękach. "My" zarzucają PiS, że na trumnach jedzie po władzę. Wyśmiewają ekspertów Macierewicza i ich wypowiedzi. Dziś też wiele się mówi o zamachach, o spiskach. Najczęściej mówi się o tym, że za wszystkim stoi Jarosław Kaczyński. Jednak nie "Oni" to mówią, tylko właśnie "My".
Psychoza made in Poland
Walka z kimś przekonanym o tym, że mamy do czynienia ze spiskiem to niebezpieczna gra. Zbijając szalone argumenty przeciwników mimowolnie można zejść na poziom abstrakcji. Kiedy co chwila słyszy się o spiskach, zamachach, gdy pęknięcie starej i wysłużonej opony w limuzynie prezydenckiej jest porównywalne z katastrofą smoleńską, która przecież według "Oni" nie była żadną katastrofą tylko zamachem trudno zachować zdrowy rozsądek. Kiedy wpadniesz między wrony zaczniesz krakać jak i one.
"Oni" to sekta smoleńska, to ci wariaci od krzyża i "zdradzonych o świcie". Grzegorz Sroczyński nie pozostawia nam jednak złudzeń, według niego rodzi się kolejna sekta. Już nie smoleńska, jeszcze nie nazwana. Ale równie fanatyczna, na każdym kroku poszukująca dowód na istnienie Wielkiego Spisku
A może nie o to chodzi? Może wymyślanie kolejnych teorii spiskowych pozornie wyjaśniających wszystko co robi obecny rząd jest po prostu sposobem walki z PiS? Sprowadzenie dyskusji politycznej na ten sam poziom absurdu na którym PiS jest już od dawna może być metodą skuteczną. Jednym otworzy oczy, innym przyklei uśmiech na twarzy na samą myśl o tym, że bije się wroga jego własną bronią. Ludzie będą wiedzieć, że na każdy "zamach" odpowiada się innym "zamachem", "układ" zwalcza "układem" a spiski spotkają się kontr-spiskami. PiS straci monopol na szaleństwo, a im więcej absurdalnych teorii będzie krążyć pośród ludzi, tym będą one śmieszniejsze.
Fajnie, tylko co zrobić, jeśli to tylko kolejna teoria spiskowa?
Prezes na ustach wszystkich
Dziś "My" pytają, czy Kaczyński chce doprowadzić do wojny domowej i próbuje wprowadzić dyktaturę? – Gdzie jest jego teczka z akt UB? – pytają internauci. Czy prezes pracuje na rzecz Rosji? Całe zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego i wolnych mediów w Polsce nie służy nam z pewnością. Podzielenie Polaków na dwa zwalczające się obozy będzie miało fatalne skutki dla Polski, marginalizowanie Polski na arenie międzynarodowej najbardziej cieszy Rosję - mówią "My".
– Zawsze i wszędzie działa zasada qui bono – mówią prawnicy. Czy Kaczyński jest zielonym ludzikiem Putina? Nie wiem. Chyba nikt nie wie. Tyle jest w sieci teorii na ten temat, na pierwszy rzut oka świetnie udokumentowanych, że łatwo się poddać „logice faktów” i zacząć wierzyć w to, że prezes PiS pił z Breżniewem w zaciszu żoliborskiej willi.
"My" zwierają szeregi. Liczba teorii na temat współpracy Kaczyńskiego z UB jest coraz większa. Ale "My" zajmują się nie tylko wielkim demiurgiem.
Gazem i wojskiem w demonstracje KOD
"My" znaleźli w sieci informację o tym, że Policja ogłasza przetarg na dostarczenie 2235 granatów łzawiących UGŁ. Jest to broń o charakterze specjalnym, służącym do rozpędzania tłumów. Jakich tłumów? Kibice klubów piłkarskich nie mają wątpliwości – „psy szykują się na wojnę z naszą bracią”. Przeciwnicy imigrantów z krajów mają nadzieję, że będziemy odpędzać Syryjczyków już na granicy.
W związku z ostatnimi wydarzeniami wokół orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wielu spośród "My"| jest przekonanych, że następne demonstracje nie będą miały już tak spokojnego przebiegu i będą rozpędzane przez Policję. Wszak nie dalej jak wczoraj poseł Arkadiusz Mularczyk powiedział, że trzeba przerwać ten spektakl wokół Trybunału Stanu”. – „W jaki sposób? Chce wyprowadzić wojsko przeciw demonstrantom – to już było ,czy zamknąć sędziów TK – tego jeszcze nie było?” – to tylko jeden z komentarzy.
Na ile demonstracji KOD, w których bierze udział często po kilkadziesiąt tysięcy ludzi starczy 2 tysiące granatów? „Nieważne, przecież zawsze można będzie w trybie pilnym rozpisać kolejny przetarg...” – dopowiada inny internauta
Bomby i układy
Kilka miesięcy temu, jedna z pierwszych demonstracji KOD została przerwana z powodu zawiadomienia o podłożeniu bomby. Czy fałszywy alarm był tylko głupim wybrykiem trudno ocenić, do dziś nie znaleziono sprawców. To zresztą jest o tyle ciekawe, że zwykle Policji dość szybko udaje się namierzyć „dowcipnisiów”, a tym razem przepadał jak kamień w wodę. Czy był nim Zbigniew Ziobro? Mariusz Błaszczak? Teorii na temat tego kto dzwonił nie brakuje.
To prawda, "Oni" dość często mówią co im ślina na język przyniesie. Bez przemyślenia, bez refleksji. Przykładem niech będzie wypowiedź o tym, że w tym roku kilka toksycznych banków upadnie. Które? Brak konkretów w wypowiedzi wiceministra Raczkowskiego nie przeszkodziło internautom w typowaniu. Znalazło się kilku takich, którzy wieszczyli upadek całego sektora bankowego, bo podobno rząd ma pomysł na wypromowanie w ten sposób SKOK-ów.
Szaleńców można ignorować. Innym sposobem jest obśmianie ich teorii spiskowych. Wiąże się to z ryzykiem powszechnej krytyki, hejtu, doświadczył tego ostatnio Maciej Stuhr. Jego żarty na gali rozdania Orłów spotkały się z jednej strony z wielkim uznaniem. "Oni"nie zostawili na aktorze suchej nitki.
Wystawa w Suwałkach o generale Andersie, którą otworzyła jego córka na chwilę przed wyborami uzupełniającymi do senatu także stała się pożywką dla twórców różnych teorii. Maria Anders niewątpliwie zaistniała w mediach przed rozpoczęciem ciszy wyborczej, to fakt. Zaplanowane przez speców od wizerunku? Zapewne. Czy awantura do której tam doszło została zaplanowana przez kogoś z prawicy, by móc to wykorzystać w przedstawianiu członków KOD jako antyPolaków? Po obejrzeniu filmu sądzę, że raczej nie. Jest dużo ludzi, którzy też powiedzą „raczej”. Pewności nie mają. "My" zaczynają wietrzyć spisek i dopatrują się istnienia jakiegoś układu.
Głupota czy spisek?
Minister Macierewicz wraca do koncepcji formowania oddziałów Gwardii Narodowej. "My" pytają, czy będą w niej kibole? W sieci jest sporo porównań do gwardii przybocznej Hitlera, zgoda, z pewnością przesadzonych, ale "My" są zaniepokojeni faktem, że obok regularnego wojska rząd ma mieć do dyspozycji jeszcze dodatkowe oddziały. Wobec napiętej sytuacji za naszą wschodnią granicą wysiłki zmierzające do podniesienia obronności kraju są nie do przecenienia, ale pojawiają się i takie głosy: - „A ja myślę, że to wszystko po to, aby w razie niesubordynacji "gorszego sortu" OT mogła wesprzeć wojsko w walce z obywatelami”. Brzmi rozsądnie?
"My" widzą, jak PiS przejmuje władzę gdzie się tylko da. Obsadza swoimi ludźmi urzędy, kuratoria czy nawet stadniny koni. Pikanterii dodaje fakt, że nominacje często mają charakter zupełnie przypadkowych, stołki rozdawane są raczej według klucza partyjnego niż według kompetencji czy choćby zainteresowań. Czy mamy do czynienia z zamierzoną destabilizacją kraju? Czy tylko z głupotą, nepotyzmem, próbą zaczepienia się na państwowej posadzi póki tylko się da, bo nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwają rządy PiS? Stojący po stronie rozumu pewnie powiedzą, że to wszystko wskazuje na olbrzymie braki wykształconej kadry w obozie władzy. Będą mówić o wygłodniałych masach działaczy, którzy wreszcie dorwali się do stanowisk i pieniędzy. Że nie ma tu mowy o zamierzonym rozkładzie Państwa.
A może to wszystko obliczone jest jedynie na to, żeby jeszcze większe tłumy na ulicach zmusiły rząd do ustąpienia? PiS nie ma szans na wprowadzenie choćby części swoich zapowiedzi z kampanii wyborczej, kiedy kierownictwo partii zdało sobie z tego sprawę uznano, że lepiej być wieczną opozycją i oddać władzę. Fajna teoria? Dość powszechna.
Inna rzecz, że wielu internautów z radością przyjęła by takie rozwiązanie bez wnikania, czy to tylko szalona teoria spiskowa czy najprawdziwsza prawda. Co tylko daje nadzieję, że niezależnie od tego, ile jeszcze absurdalnych teorii powstanie, to wszystkim nam zależy na powrocie do normalności.
Grzegorz Sroczyński apeluje o to, by nie ulegać stadnemu myśleniu, nawet jeśli nas to bawi. Może dzięki temu szaleństwo spisków nie pochłonie nas bez reszty.