Któż potrafi na szybko wymienić pięciu znanych Belgów? Trzech chociaż? Niewiele przychodzi do głowy... A z czym kojarzy się Belgia? Z UE, owszem, ale co poza tym? Mały kraj w środku Europy, w którym nic się nie dzieje. Frytki z majonezem, czekoladki, Manneken-Pis...Cisza, spokój, nuda. Tak, właśnie nuda. Przez całe lata pół świata dokładnie tak patrzyło na ten kraj i nawet sami Belgowie nie raz deklarowali w sondażach, że woleliby urodzić się gdzie indziej. I nagle taki wstrząs w takim kraju. Zupełnie niepojęte.
Każdy, kto choć raz był w Brukseli, Gandawie czy Brugii, ma pewnie podobne wspomnienia. Przepiękne miasta, bardzo spokojne. Dla wielu prawdopodobnie za bardzo, bo słowo „nuda” przewija się w całym mnóstwie opowieści. „Najnudniejszy kraj Europy” – tym mianem określano Belgię nie raz. Można się spierać, czy tak było, ale pojawiają się też określenia "depresyjna" albo "apatyczna".
Jednak bezsprzecznie jeszcze do niedawna był to również jeden z najbezpieczniejszych krajów świata. W takich rankingach zawsze w samej czołówce. Dlatego dziś wielu ludzi przeciera oczy ze zdumienia pytając, jak to w ogóle możliwe..."Belgia na to nie zasłużyła" – mówią świadkowie.
Jakby jakaś wojna była
– W tej nudzie i ospałości Belgia coś przespała. Było ogólne przyzwolenie i brak reakcji, a druga strona tylko tę ospałość wykorzystała – mówi wprost Wojciech Barszczewski, właściciel jednego z polskich sklepów w Brukseli, tuż przy Parlamencie Europejskim.
Gdy rozmawiamy, cały czas słychać samochody na sygnale. – Co 15 sekund jeżdżą, jakby wojna była. Jest ogólna panika. Ludzie boją się wychodzić z domów. To już nie jest ta sama Belgia. Ona bardzo się zmieniła – mówi. Media belgijskie też to podkreślają. Przytaczają opowieści ludzi. Na przykład starszych Belgów, którzy wspominają dawne czasy, jak to kiedyś spokojnie jeździli na mecze piłkarskie. A teraz nie. Teraz boją się wsiąść do metra, bo zaraz zostaną wyzwani od śmierdzących Belgów.
– Muzułmańscy imigranci od dawna zachowują się tak, jakby byli u siebie. Jakby byli lepsi. Nie można spokojnie przejść czy jechać metrem, bo są wyzwiska lub inne ataki. Zachowują się tak, jakbyśmy to my byli w mniejszości. Człowiek odnosi wrażenie, że rasizm ewoluuje w drugą stronę. I boi się coraz bardziej. Idzie ulicą i patrzy, czy ktoś nie ma podejrzanego pakunku – podsumowuje Polak.
Największe skupisko muzułmańskie
W ogólnym, europejskim odbiorze, mało mówiło się o tym, że w Belgii jest tak dużo imigrantów i uchodźców. Mały kraj, jacyś imigranci są, to było oczywiste, ale przecież częściej wyjeżdżają do Niemiec i Skandynawii. A Belgia to przyjazny kraj, tam nikt nie protestuje, łatwo można dostać obywatelstwo – takie wyobrażenia o tym kraju były raczej powszechne, choćby w Polsce.
Ale to, że właśnie tam znajduje się jedno z największych skupisk muzułmańskich w UE do ogólnej świadomości raczej nie docierało. Ba, jakby nawet nie byli tego świadomi sami Belgowie. Dopiero po zamachach w Paryżu zaczęło się o tym więcej mówić. – Ludzie zaczęli więcej czytać, dowiadywać się. Wcześniej nie zdawali sobie z tego sprawy, choć przecież widać było, co się dzieje na ulicy. Widzieliśmy, że problem eskaluje. Ostatnio zdarza się na przykład więcej kradzieży – przyznaje Wojciech Barszczewski. W jego sklepie Skład Mięsny Mazury, zdarzyły się dwie.
Smutne miasto, Bruksela
W 11-milionowej Belgii imigranci stanowią około 14 procent mieszkańców, z czego muzułmanów jest około 6 procent. Podobno w samej Brukseli tych – nazwijmy – prawdziwych Belgów jest jak na lekarstwo. „Zobaczyli, że mogą wynająć mieszkania unijnym oficjelom i uciekli do innych miast. Każdy stał się tutaj cudzoziemcem” – opisuje jeden z zagranicznych turystów podając powody, dla których nienawidzi Brukseli. O mieście również Polacy piszą, że jest smutne.
A po ostatnich zamachach jest dramat również innego rodzaju. Mieszkańcy boją się, że ktokolwiek przestanie do nich przyjeżdżać. Właściciele sklepów już dziś odczuwają skutki poprzedniego ataku. – Mam znajomego Turka, który w swoim sklepie właśnie odnotowuje największe spadki. Mówi, że nigdy nie było tak źle. Na sąsiedniej ulicy handlowej, co drugi sklep się zamyka – opowiada Polak.
Nie chcą być tak postrzegani
Ale najgorsze jest to, że w świat idzie informacja, że zamachów dokonali Belgowie z Belgii. Tak pisze wiele mediów, co dla tych rdzennych mieszkańców jest bardzo krzywdzące. Pomijając i tak trudną narodowościowo sytuację w kraju (podział na Walonię, Flandrię, trzy języki oficjalne – więcej o tym pisaliśmy tutaj) i brak porozumienia w innych, narodowych kwestiach. A tu jeszcze problem z imigrantami. Którzy dość łatwo w ostatnich latach mogli uzyskać belgijskie obywatelstwo.
Jednak sygnały o tym, że integracja nie jest łatwa pojawiały się już dużo, dużo wcześniej, tylko niewiele z tym robiono. A jeśli były jakieś próby – bardziej lub mniej udolne – pojawiali się tacy, którzy zaraz je torpedowali. Widać, że problem narastał. Że gdzieś tlił się w tym spokojnym, ospałym społeczeństwie.
Pomysły i niechęć narodu
Przykład – broszury, które mieli otrzymać imigranci z Maroka planujący przyjazd do Flandrii. Mieli się dowiedzieć, m.in., że kobiety i mężczyźni są w Belgii traktowani równo, że po 22-ej obowiązuje cisza nocna, że zabronione jest używanie siły wobec partnera i dziecka. Ale natychmiast podniósł się protest środowisk imigranckich. Że niedopuszczalne są takie próby cywilizowania ludzi.
Był też pomysł szefa MSW. Jan Janbon proponował w ubiegłym roku, by uchodźcy – dla szybszego rozpoznania przez policję – nosili specjalne plakietki. Poza tym powinni się zarejestrować w ośrodkach uchodźczych, a policja powinna do tych danych mieć dostęp. Tu głos oburzenia wyraziła Amnesty International.
Były też inne sygnały. Na przykład w 2012 roku belgijski bank narodowy przygotował raport, z którego wynikało, że ponad połowa imigrantów spoza UE, nie pracuje. Głównie z powodu braku kwalifikacji, ale też dyskryminacji pracodawców.
A w 2013 roku ponad połowa Belgów twierdziła w sondażach, że imigrantów jest w ich kraju za dużo. Media podsumowywały, że wyszło na to, iż Belgia należy do krajów najmniej przyjaznych uchodźcom. Aż 58 procent Belgów uznało wtedy, że imigranci mają negatywny wpływ na ich kraj. Od tamtej pory minęły trzy lata. Belgia przeżyła w tym czasie już kilka zamachów terrorystycznych...