Jerzy Zelnik, Katarzyna Łaniewska to od lat najbardziej znane prawicowe nazwiska wśród aktorów. Nigdy nie ukrywali swoich konserwatywnych poglądów, zawsze otwarcie wspierali PiS. Ale w „Smoleńsku” pojawia się też cała plejada mniej lub bardziej znanych twarzy kojarzonych głównie z seriali telewizyjnych albo wcale. Którzy śmiało mogliby służyć za chodzącą reklamę poglądów PiS. Spójrzmy na nich. Ten film jest przesiąknięty ideologią nie tylko w scenariuszu i obrazie. To nie może być przypadek, że akurat oni w nim grają.
Redbad Klijnstra, pół Polak-pół Holender, mówił kiedyś, że Tusk ma krew na rękach, występował w obronie moherowych beretów z Radia Maryja, w 2010 roku wszedł do komitetu honorowego Jarosława Kaczyńskiego, gdyż – jak powiedział w rozmowie z Agnieszką Kublik z „Wyborczej” – poczuł wtedy, że w kraju jest przywódca, który robi to, co należy.
Bronił też Katarzyny Łaniewskiej, która skarżyła się, że z powodu swoich konserwatywnych poglądów odczuwa ostracyzm środowiska, o czym pisaliśmy tutaj. Był częstym gościem prawicowych mediów, sam prowadzi program o kulturze w TV Republika. Wystąpił nawet w spocie reklamowym tej stacji. Był rok 2013, ruszała wtedy publiczna sprzedaż jej akcji. „Wyobraź sobie telewizję, która mówi prawdę...” – zachęcał Klijnstra.
W tym samym spocie pojawia się też Dominika Figurska znana m.in. z „M jak Miłość”. Ona również jest w obsadzie „Smoleńska”. „Zostań współudziałowcem nowej telewizji informacyjnej, tworzonej przez najlepszych dziennikarzy. Zainwestuj w telewizję Republika” – zachęcała w spocie.
Dominika Figurska ma pięcioro dzieci, nie wyklucza kolejnego i dużo mówi o wartościach chrześcijańskich. W wywiadach podkreśla, jak ważna jest dla dla jej rodziny wiara. – Zawsze, nawet w najtrudniejszych momentach, a takie też mieliśmy, zwracamy się do Boga. To nas łączy. Bo wiara rzutuje na nasze życiowe wybory – mówiła niedawno serwisowi Opoka.pl.
Gdy w 2010 roku na forum „Frondy” pojawiła się lista 30 najsłynniejszych osób popierających Jarosława Kaczyńskiego, właśnie ona zajęła na niej 6 miejsce. – Będziemy z niego dumni – powiedziała wtedy głosując w wyborach prezydenckich na prezesa PiS. Jej mąż, Michał Chorosiński, był 7. Żeby nie było – on również gra w „Smoleńsku”. Razem z żoną był w społecznym komitecie poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Oboje często pojawiają się w katolickich mediach, występują przeciwko aborcji, wspierają ruch pro-life.
"Dziwię się, że grają w tej produkcji"
– Na pewno większość aktorów, którzy biorą udział w tym filmie, mają ultraprawicowe poglądy i są wyznawcami tej wiary smoleńskiej, bo inaczej nie da się tego nazwać. Widziałem zajawkę tego filmu. To porażająco płytka, głupia, prymitywna propagandówka. Te dialogi... Dziwię się kolegom, którzy tam grają, że wzięli w tym udział i te słowa przeszły im przez usta – powiedział na naTemat Jacek Poniedziałek, aktor, który w tej produkcji się nie pojawia. Dodał, że w tym filmie aktorzy grają albo dla ideologii, albo dla pieniędzy. Tych drugich chyba jest zdecydowana mniejszość.
Gdyż związki z PiS lub zwyczajnie prawicowe poglądy wychodzą przy większości nazwisk. Mniejsze lub większe sympatie. Przeróżne relacje i powiązania. Na przykład aktor Piotr Bajor popierał swego czasu kandydaturę czołowej aktorki prawicy, Katarzyny Łaniewskiej, na senatora RP. A także brał udział w wielkim marszu z udziałem PiS pod hasłem "Obudź się Polsko". W tym samym marszu (tu pisaliśmy o nim) uczestniczyła też Mirosława Marcheluk. Inna aktorka "Smoleńska".
Wielkie Dziękczynienie Radiowej Rodziny
I tu naprawdę można się pogubić. I Mirosława Marcheluk, i Piotr Bajor, a także Halina Łabonarska, która gra matkę dziennikarki Niny (Beata Fido, partnerka kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, o czym już pisaliśmy) byli w ostatnim latach częstymi gośćmi Radia Maryja i telewizji Trwam. Głównie imprez pod hasłem Wielkiego Dziękczynienia Radiowej Rodziny. Tu Halina Łabonarska w rocznicę stanu wojennego, obok Jarosława Kaczyńskiego:
Ale to nie wszystko. Cofnijmy się na chwilę do listy społecznego poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Tu czołowe miejsce zajmuje znana aktorka Ewa Dałkowska, która w "Smoleńsku" gra Marię Kaczyńską. Choć urodziła się 10 kwietnia, od dnia katastrofy smoleńskiej nie świętuje swoich urodzin.
Również filmowy Lech Kaczyński chce poznać prawdę. – Nie można tragedii smoleńskiej zostawić, zapomnieć o niej, wmawiać sobie, że wszystko jest OK. Bo nie jest. I ten mój sprzeciw był też mocnym impulsem do przyjęcia roli w przedsięwzięciu apelującym o prawdę – mówił Lech Łotocki tygodnikowi "w Sieci".
"Marzyłam o tej roli"
I jak tu się nie dziwić, że ich poglądy nie miały przy obsadzie żadnego znaczenia? Ewa Dałkowska działała, na przykład, w honorowym komitecie Lecha Kaczyńskiego, potem Jarosława. Również Andrzej Mastalerz poparł Jarosława Kaczyńskiego. Przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku mówił nawet, że Jarosław Kaczyński byłby dobrym prezydentem.
Przy niektórych nazwiskach można się jednak dziwić, gdyż w tym kontekście raczej nigdy się nie pojawiali. Na przykład Marek Bukowski (był nawet gościem w programie Tomasza Lisa) albo Anna Samusionek, która należy do Kościoła Adwentystów (ale mocno podkreśla swoją wiarę i na przykład z powodów wyznaniowych nie pije alkoholu). "Szkoda Roberta dla propagandowego chłamu" – napisał ktoś o Robercie Dudziku, który gra porucznika Wosztyla.
Ale nawet zupełnie nieznana aktorka Blanka Kaczorowska (nie kojarzyć się z kolaborantką nazistowską), która gra stewardessę, wyznała, że marzyła o tej roli, bo to świadectwo historii. Tak bardzo, że nie zraził jej bojkot filmu przez część środowiska. Powiedziała, że ten bojkot zrobił na niej wstrząsające wrażenie.
Pytanie, czy dla mniej znanych aktorów takie podejście okaże się korzystne, czy nie. Bo część środowiska jest pewna, że tego filmu nikt artystycznie oceniał nie będzie.
– To był zamach? - Nie wiem, co to było, ale samolot nie mógł się po prostu rozsypać, zahaczając o drzewo. – Na pokładzie wybuchła bomba? - Trochę tak myślę. Słucham profesorów z komisji Antoniego Macierewicza i oni są przekonujący.Czytaj więcej