Coraz piękniej w tej Polsce. Nie wierzycie? Bo siedzicie w mieście, słuchacie wiadomości i czytacie smutne newsy. Ruszcie się, wsiądźcie na rower i sami się przekonajcie, że są miejsca, gdzie można poczuć się wolnym i szczęśliwym człowiekiem (choćby przez weekend).
„Ej, chodź na rower!” – pamiętacie ten tekst z dzieciństwa? Ja tak. I te zabawy w podróże po osiedlu, po zakazanych budowach albo po mokrych łąkach u dziadków na wsi. I wspominam te czasy naprawdę z rozrzewnieniem, bo choć rower mam, z biegiem lat człowiek zamienił się w leniwca, który (zbyt) często zapomina jak wielkiego pozytywnego kopa, erupcję (nie mylić z erekcją) wulkanu endorfin i prawdziwą, szczenięcą wręcz radochę może dać rzecz najprostsza na świecie – rower. A że wiosna w rozkwicie, na dworze zrobiło się przyjemnie ciepło i pozytywnie zielono, na horyzoncie zaś widać już majówkowe pikniki i wypady za miasto, proponujemy wiosenną i na maksa pozytywną rozgrzewkę. Tak na zachętę, na rozruszanie starych (i młodych) kości, na podreperowanie kondycji, na poprawę humoru, na zapomnienie o politycznej rzeczywistości, no i przede wszystkim na tę rowerową zarazę, która – miejmy nadzieję – trzymać nas będzie przynajmniej do późnej jesieni.
To co? Wyjdziesz na rower? Podpowiem, w którą stronę warto pojechać... Oto 5 tras w sam raz na weekend.
1. Na rozgrzewkę: łatwo, blisko i przyjemnie, czyli Bolimowski Park Krajobrazowy i Rezerwat Rawki
Dla leniwych mieszczuchów, warszawiaków, ale i zamiejscowych niedowiarków, że stolica to nie tylko moloch, spiżarnia słoików i wyścig szczurów – proponujemy niedaleki wypad za miasto. W którą stronę? W zasadzie w którą by nie spojrzeć, znajdzie się coś ciekawego. Wsiadasz na rower i jedziesz. Druga opcja – wsiadasz na rower, dojeżdżasz na dworzec, wsiadasz z rowerem do pociągu i podjeżdżasz do punktu startu (oczywiście jest też opcja: samochód z bagażnikiem rowerowym). W tym przypadku jedziesz do Skierniewic. Nie potrzebujesz nic więcej niż dobrych chęci. Kondycja? Dasz radę! (nawet jeśli ostatni raz siedziałeś na rowerze, który dostałeś na pierwszą komunię).
Trasa jest łatwa, ale także niezwykle urokliwa, zwłaszcza wiosną, gdy puszcza budzi się do życia. W sąsiedztwie rzeki Rawki zachwycą absolutnie niezwykłe uroczyska, miejsca, w których można się zgubić i zapomnieć o tym, że tak niewiele dzieli nas od ludzkiej cywilizacji. – Na trasie zdecydowanie przeważają dobre, twarde drogi gruntowe. A jeśli już mamy asfalt, to ten mniej obłożony ruchem samochodowym. Trasa więc jest do pokonania przez każdego – zapewnia autor serwisu bikefriendly.pl Michał Franaszek, zapalony rowerzysta, autor wielu przewodników rowerowych (na stronie bloga znajdziecie zresztą wiele ciekawych inspiracji, tras, podpowiedzi wycieczek w okolicach największych polskich miast).
Na trasie pojawi się także co najmniej kilka atrakcji turystycznych, przy których warto się zatrzymać. M.in. pałac w Nieborowie oraz – w niedalekiej od niego odległości – Arkadii, czyli znanego w całej Europie ogrodu romantycznego, który w XVIII wieku założyła Helena Radziwiłł. Oczywiście nie zabraknie także stylowych i unikatowych dworów i dworków, np. w Trzciannej czy Dębowej Górze. Ciekawe historycznie są z pewnością także cmentarze wojenne, na których spoczywa m.in. ojciec byłego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla.
Długość trasy to 88 km, ale istnieje możliwość jej skrócenia niemal o połowę. O możliwych wariantach, dojeździe, atrakcjach i czasach przejazdów przeczytacie TU
Takie inwestycje z pewnością cieszą. Ponad 160 kilometrów szlaków rowerowych po specjalnie wybudowanych traktach przez przepiękne stare Bory Tucholskie. A kto widział i jeździł, na pewno potwierdzi, że Kaszubska Marszruta – bo o niej mowa – to jedno z najlepszych miejsc rowerowych na weekend. Tę nowatorską sieć ścieżek i tras znajdziecie w powiecie chojnickim, w województwie pomorskim. Dojazd do samych Chojnic nie nie jest trudny – zarówno autem, jak i pociągiem. Na trasach znajdziecie kładki, mosty, sporo specjalnych i oryginalnych przystanków rowerowych, ale przede wszystkim naprawdę wspaniałe okoliczności przyrody, czyste powietrze i sporo atrakcji turystycznych. Cała Marszruta to cztery szlaki: czerwony, zielony, żółty i czarny. My polecamy wam trasę czerwoną: z Charzykowy do Czerska – i choć zalicza się do tych dłuższych (ok. 56 km), jest według rowerzystów jedną z ciekawszych i piękniejszych opcji.
Trasa nie jest trudna – wytyczona jest głównie wzdłuż lokalnych dróg, nawierzchnia również przyjemna: żwirowa, asfaltowa i betonowa. Przejechanie tego szlaku nie powinno zająć więcej niż 7 godzin spokojnej, rekreacyjnej jazdy. Po drodze będziecie mijać jeziora – w tym piękne jezioro Charzykowskie, doliny rzek, wspaniałe lasy, ale także napotkacie wiele okazji, by z bliska przyjrzeć się unikalnej kulturze i sztuce kaszubskiej (Kaszubski Dom Rękodzieła Ludowego w Swornegaciach czy Chata Kaszubska w Czyczkowych). W Charzykowach, czyli na starcie możecie z kolei zahaczyć o Zamkową Górę i krzyżacki zamek Buchwald.
Jeśli macie więcej czasu i chcielibyście przejechać całą Marszrutę, warto wcześniej zajrzeć do interaktywnej mapy, gdzie przestudiujecie trasy pozostałych ścieżek, zobaczycie także wirtualne panoramy z uwzględnieniem okolicznych atrakcji. Mapę znajdziecie TU, a ciekawy opis wyprawy po Borach Tucholskich na blogu Szymona Nitki www.znajkraj.pl - osobiście lubię tu zaglądać, bo znaleźć tu można nie tylko wiele inspiracji na podróże rowerem po Polsce i Europie, ale także obejrzeć wspaniałe zdjęcia z wypraw. Do tego wszystko napisane jest bardzo fajnym i bardzo zachęcającym językiem.
Czy może być jeszcze lepiej? Słońce, morze, plaża, rower, szum wiatru, zapach jodu i... pustka! Wyprawa rowerowa nad morze właśnie teraz, grubo przed sezonem, to najlepsza opcja. Ok – spotkacie zapewne tu i ówdzie towarzyszy podróży, a na plaży – przy dobrej pogodzie zwłaszcza podczas majowego weekendu – jakieś parawany. Nie będzie to jednak letnie szaleństwo, ścisk sardynek w puszce i wydobywający się z niej smród. Osobiście uwielbiam polskie morze właśnie wiosenną porą – a jeśli wybierzemy się tam na rowery, korzyści – w tym zdrowotnych – będzie co niemiara. Dodatkowo – trasa, którą wam polecam, nie jest wymagająca, za to przyjemna i wygodna – prowadzi zarówno lasami, nieruchliwymi szosami, a także daje możliwość zahaczenia o plażę. Niemal w całości biegnie bezpośrednio nad brzegiem morza, co gwarantuje kojące widoki.
Trasę można w każdej chwili skrócić – zatrzymując się np. w którejś z miejscowości na półwyspie lub startując z Pucka bądź Władysławowa, do których z Gdyni dotrzeć można np. pociągiem. Jeśli zdecydujecie się na przejechanie trasy w całości (76 km), nie powinno to zająć więcej niż ok. 10 godzin (można sobie trasę podzielić na dwie części i dwa dni, co daje przyjemną opcję wieczoru spędzonego na plaży w towarzystwie nadmorskiej rybki).
Zresztą mając do dyspozycji przedłużony weekend, z możliwością dłuższych postojów i noclegów, taki wypad gwarantuje zregenerowanie się i poczucie wcale nie krótkiego urlopu.
4. Szlak Gorących Źródeł – z ziemi łódzkiej do obiecanej...
Cała pętla to 190 km, prowadzących głównie bocznymi drogami, do Uniejowa mamy niewiele ponad 80 km (w linii „prostej” ok. 60)
Brzmi nieźle, zwłaszcza gdy na zaplanowany wolny weekend pogoda (tfu, tfu) robi złośliwego figla. Pomysł tej trasy może też niejednego z was zaskoczyć, a na pewno zmienić myślenie o pozornie mało ciekawych okolicach przemysłowej, industrialnej Łodzi. Ale – co wyczytacie w wielu przewodnikach z trasami rowerowymi, ale także na blogach wieloletnich rowerzystów-praktyków (tu znów z czystym sumieniem polecam znajkraj.pl) – bardzo szybko może się okazać ziemią obiecaną nawet dla początkujących cyklistów. Trasa rowerowa z Łodzi do Uniejowa ma łącznie (z zakrętasami) 83 km, więc by ją przejechać bez niepotrzebnej zadyszki, warto też pomyśleć o jakimś noclegu po drodze.
Już na starcie, czyli w Łodzi, do której dotrzecie bez najmniejszego problemu z każdego miejsca w Polsce, warto poczuć, dlaczego nasz szlak nazywa się „Gorące Źródła” i rozgrzewkę zrobić w Aquaparku Fala, można też odwiedzić łódzki Ogród Botaniczny i/lub rezerwat Polesie Konstantynowskie – jeden z najstarszych rezerwatów leśnych w kraju.
Trasa pomyślana jest tak, by w przerwach między kąpielami zwiedzać miejsca ciekawe turystycznie. Na pewno dłuższy przystanek możecie zrobić w Poddębicach, gdzie warto zajrzeć do późnorenesansowego pałacu Grudzińskich z XVII wieku, ale też na otwarty basen (lub nowe odwierty) z wodą geotermalną, nad którym dość efektownie unoszą się kłęby pary.
Niektórzy mówią zresztą, że trasa „gorących źródeł” przywołuje na myśl eksplorację Islandii – głównie właśnie ze względu na parującą ciągle gdzieś wodę. Niewiele ponad kilometr od Uniejowa i głównej trasy – obejrzeć warto także Zoo Safari w Borysewie (zwłaszcza gdy na wyprawę wybieramy się np. z przyczepką i małymi towarzyszami). Na końcu oczywiście czeka na nas kąpiel w leczniczych solankach termalnych, czyli na basenach w Uniejowie, położonych tuż u podnóża XIV-wiecznego Zamku Arcybiskupów Gnieźnieńskich.
Trasę i warianty oraz więcej opisów znajdziecie np. TU
5. Suwalski Park Krajobrazowy – idealna kombinacja
Do momentu, kiedy nie zbadałam tego organoleptycznie, nie przypuszczałam, że Suwalszczyzna jest aż tak zróżnicowana krajobrazowo, a zwłaszcza jej ukształtowanie terenu. Wybierając się tam, można naprawdę poczuć się jak w niewielkich górach, ale jednocześnie czerpać ze wspaniałych widoków jezior, rzek, pól i lasów. Idealna kombinacja.
Wybierając się w tamtym kierunku na rower, dobrze mieć jednak w tyle głowy, że zastaniemy tu pokaźną liczbę podjazdów i zjazdów, choć przy dobrym wytyczeniu trasy, szlak będzie prowadził całkiem komfortowymi, niezbyt ruchliwymi szosami, drogami szutrowymi czy ścieżkami leśnymi.
Miłośnikom przyrody na pewno spodobają się cztery szlaki wytyczone na terenie Suwalskiego Parku Krajobrazowego: Wokół Hańczy, Na Górę Zamkową, Do góry Cisowej oraz Doliną Czarnej Hańczy z Suwałk do Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Szczegóły przebiegu wszystkich tras znajdzie TUTAJ
Trasy można oczywiście modyfikować i – tak jak jak ja – próbować łączyć kilka elementów z powyższych, co widać na tej mapce.
TRASA: Jeleniewo – Gulbieniszki – Góra Zamkowa Jegliniec – Wodziłki – Łopuchowo – Bachanowo – Rezerwat Rutka – Jeleniewo
Moja rozpoczynała się w niewielkiej wsi Szurpiły, która była jednocześnie bazą wypadową innych wycieczek (np. do Stańczyków). Dojazd do takich miejscowości dla niezmotoryzowanych może być nieco utrudniony, dlatego chcąc przejechać którąś z tras na terenie SPK, warto pomyśleć o noclegu np. w Suwałkach. Dla nieco bardziej zaprawionych w boju, najlepszą opcją będzie przejazd pociągiem do Suwałk i stamtąd jazda już na rowerze (noclegu można poszukać np. w Jeleniewie, Malesowiznie czy Łopuchowie).
Choć główną atrakcją na trasie przejazdu bez wątpienia jest przyroda (wiosną muszą przepięknie wyglądać i pachnieć liczne opuszczone sady) nie zabraknie takich dziwacznych perełek jak Wodziłki – wieś na pierwszy rzut oka totalnie opuszczona, cicha, pusta, dziwna, z jedną małą cerkiewką. W rzeczywistości to ostatnie takie miejsce, gdzie można spotkać staroobrzędowców, czyli rosyjskich uchodźców religijnych.
Co ciekawe – w Wodziłkach można skorzystać z prawdziwej ruskiej bani (5 zł od osoby), która znajduje się w podupadającej stodole.
Suwalszczyzna na pewno was nie zawiedzie – co więcej to doskonały kierunek bez względu na porę roku.
Piszcie do nas, jakie są wasze ulubione trasy rowerowe w Polsce i zarażajcie rowerowym bakcylem tych, którzy z trudem odrywają się od biurowych krzeseł i domowych kanap.