Muszę przyznać, że jeszcze nigdy tak chętnie nie oglądałem "Wiadomości" w Telewizji Polskiej, jak obecnie. Do niedawna wybierałem po prostu "Fakty" – rzecz gustu. Ale teraz staram się nie omijać tego informacyjnego ulepka, który jak się codziennie okazuje, może przybierać jeszcze dziwniejsze kształty.
Niektóre filmy są tak złe, że po prostu trzeba je zobaczyć. To samo mam z "Wiadomościami". Manipulacje, pominięcia informacji dnia oraz jawne przekłamania rzeczywistości sprawiają, że mam ochotę wyrzucić telewizor przez okno (niestety mieszkam na parterze, "Wiadomości" zasługują na więcej). Z drugiej strony jednak codziennie coś każe mi włączyć Telewizję Narodową aby zobaczyć, jak daleko tym razem posuną się dziennikarze Jacka Kurskiego.
Spośród listy grzechów "Wiadomości", które już dawno powinny przestać się tak nazywać, moją uwagę zwrócili tym razem ci, którzy tłumaczą i opisują widzom nową lepszą rzeczywistość. Podzieliłbym ich na trzy grupy:
A) PiS-owskich lizusów (beneficjentów dobrej zmiany, którzy chcą się wybić)
B) Kumpli, których trzeba zareklamować w telewizji za darmochę (kolesie sprzed lat)
C) Listki figowe
Gdybym poznawał świat wyłącznie dzięki "Wiadomościom", to oprócz tego, że Polska jest dumną potęgą, która właśnie wstała z kolan, dowiedziałbym się też wiele o polskim rynku medialnym. Szczególnie o prasie. Otóż świat prasy drukowanej, z którego gwiazdy tego programu biorą swoich ekspertów, kończy się najczęściej na tytułach:
Ciekaw jestem, jak wygląda poranne kolegium "Wiadomości". Czy istnieje ograniczona pula dozwolonych komentatorów, a autorzy materiałów muszą się o nich bić? A może to wydawca rozdziela "właściwych" ekspertów, którym trzeba znaleźć jakiś temat do skomentowania?
Ale zaraz, świat nie kończy się przecież na druku! Wszak "Wiadomości" to nie jakiś zacofany periodyk, który nie wie, o czym się ćwierka w sieci. Po czterech miesiącach urzędowania Marzeny Paczuskiej w redakcji "Wiadomości", każdy widz (jest ich coraz mniej, ale zawsze) powinien mieć wykute na blachę nazwy portali:
– Niezależna.pl
– wPolityce.pl
– Defence24.pl
Sprawdzamy
Ostatnie wydanie z 18 kwietnia. Jedynka "Wiadomości" to oczywiście Smoleńsk, a konkretnie wycofanie się z pomysłu ekshumacji ciał ofiar nawet bez zgody rodzin. Pierwszy rozmówca w Materiale Waldemara Stankiewicza to często widywany w "Wiadomościach" Marek Pyza Tygodnik "wSieci".
Dalej, największa gwiazda "Wiadomości" Klaudiusz Pobudzin w materiale o finansowaniu .Nowoczesnej cytuje tweet Adriana Stankowskiego – dziennikarza Gazety Polskiej Codziennie. I dalej – niespodzianka. W "Wiadomościach" pojawił się Michał Krzymowski, co wywołało zdumienie na Twitterze:
Ale spokojnie, tuż po nim widzowie zobaczyli na ekranie Cezarego "Trotyla" Gmyza z tygodnika "Do Rzeczy", który opowiedział historię o manipulacjach niemoralnego TVN-u.
W kolejnym materiale, ekspert ds. służb specjalnych Maciej Sankowski z portalu Defence24.pl ujawnia strategię islamizacji Europy. Chwilę później słyszymy komentarz autora materiału, który reklamuje kolejny z portali. – Jak ujawnia portal Niezależna.pl, przedostają się oni bez problemu do Polski – mówi o emigrantach Damian Diaz. Trzeba przyznać, że to niezwykle ważna i konkretna informacja, warta podania źródła.
17 kwietnia (niedziela)
Piotr Pruszkowski przygotował materiał o rosyjskich prowokacjach wojskowych. Wypowiada się Juliusz Sabak z Defence24.pl. Dalej, Waldemar Stankiewicz przepytuje dr. Jacka Raubo z portalu... Defence24.pl na temat ukrywających się w Europie dżihadystów.
Ewa Bugała przygotowała zaś materiał o internetowych trollach Pawła Kukiza. Poza cytatami z sieci, mogliśmy wysłuchać publicystę "Gazety Polskiej" Wojciecha Muchę. Chwilę później, w tym samym materiale produkował się Marcin Makowski z "Do Rzeczy", który od zwycięstwa PiS-u zyskuje popularność.
16 kwietnia (sobota)
Wydawałoby się, że w materiale o chrzcie Polski nie da się wcisnąć zaprzyjaźnionego publicysty. Ale wszystko jest możliwe, bo w końcu związany z "Do Rzeczy" Piotr Gursztyn został dyrektorem TVP Historia.
W kolejnym materiale, bardzo negatywnym dla opozycji, wypowiadał się Jacek Karnowski z tygodnika "wSieci". Jest on oczywiście związany także z portalem wPolityce.pl, ale widocznie bardziej opłaca się reklamować pismo.
W tym samym wydaniu, Ewa Bugała powołuje się na tygodnik "ABC", którego redaktor naczelny Maciej Waśko uczestniczył w przygotowaniu tygodnika „W Sieci”, miesięczników „W Sieci Historii”, „Gazety Bankowej” i „Frondy”.
Olivier Baut, publicysta "Do Rzeczy" wypowiada się z kolei do materiału o belgijskich politykach, którzy bardzo interesują się ostatnio polskimi sprawami.
Materiały z zaprzyjaźnionych tygodników reklamuje również sama Danuta Holecka, która mówiła o wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika "wSieci". – Ludzi nie można oszukiwać – czyta chwilę później lektor cytujący prezesa PiS...
15 kwietnia (piątek)
Przodująca w promocji niepokornych mediów Ewa Bugała poprosiła redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego, aby skomentował sejmowe zamieszanie przy wyborze sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Ten sam materiał uświetnił Tomasz Wróblewski z "Wprost". Jako głos opozycji wystąpił stosunkowo mało znany Łukasz Jasina z "Kultury Liberalnej".
Ale zaraz, w tym wydaniu nie było jeszcze nikogo z tygodnika "wSieci". Na szczęście został jeszcze niezawodny Waldemar Stankiewicz, który porozmawiał z dziennikarzem tego tygodnika, Stanisławem Janeckim.
To przegląd materiałów tylko z ostatnich czterech dni. Ilu dziś niepokornych pojawi się na antenie?
Po wypowiedzi niepokornych dziennikarzy sięgają przede wszystkim ci dziennikarze, którzy są w "Wiadomościach" od niedawna. Być może muszą się wykazać lub po prostu nie potrafią odmówić, gdy "góra" narzuca taki, a nie inny wydźwięk materiałów.
Z jednej strony nie ma się co dziwić, że prawica chce wykorzystać swoje pięć minut, bo okazja może się już nigdy nie powtórzyć. Obsadza swoimi ludźmi wszystko, co tylko jest do obsadzenia – szczególnie w mediach. Wielu ludzi nie miało dotąd pojęcia o istnieniu takich tworów jak niezależna.pl, czy nawet wSieci. Ale 4 lata codziennej i nachalnej kryptoreklamy można zdziałać cuda.