
Wojciech Lubawski, prezydent Kielc, był chyba jedynym włodarzem dużego miasta w Polsce, który tak mocno i wyraźnie poparł Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich. Drugiego takiego, jak on, raczej na próżno szukać. PiS zresztą oficjalnie mu potem za to dziękował i – zważywszy w ogóle na silne poparcie dla obozu władzy – można było pomyśleć, że dla Kielc i Lubawskiego idą złote czasy. Ale sytuacja nieco się zmieniła. Nie dość, że prezydent ostatnio traci poparcie, to jeszcze chcą go w referendum odwołać. A po mieście krąży plotka, że podobno sam PiS chciałby się go pozbyć....
Prezydent Wojciech Lubawski ma 61 lat i nieprzerwanie rządzi Kielcami od 2002 roku. Startował z lokalnego ugrupowania, które aktualnie tworzy w Ratuszu koalicję z PiS. Politycznie oba są podobne, sam prezydent na lewo i prawo rozpowiada zresztą, jak mocno wspiera polską prawicę. Ot, choćby na spotkaniu wielkanocnym w towarzystwie około 200 polityków PiS z całego regionu.
"Możemy się spotkać i pogratulować sobie i Polsce dobrego Prezydenta Rzeczypospolitej dr. Andrzeja Dudy za którym było całe województwo świętokrzyskie, od północy po południe, od Sandomierza po Włoszczowę. Kielce powinny być dumne z tego, że mają takiego prezydenta, który jako jedyny z gospodarzy miast wojewódzkich w Polsce opowiedział się za człowiekiem, który dzisiaj jest Prezydentem Polski. Czytaj więcej
Toż to prawdziwy skarb dla PiS! Można pomyśleć. – Myślę, że działacze PiS w regionie są zadowoleni. Fajnie mieć za sobą prezydenta miasta wojewódzkiego w sytuacji, gdy pozostali włodarze największych ośrodków miejskich są praktycznie przeciw. Ale prezydent jest niezależny i dba o swoją niezależność. To on sytuuje się w roli szafarza poparcia dla PiS-u, a nie odwrotnie. Oni raczej są biorcą tej sytuacji – wyjaśnia zawiłości kieleckiej polityki Paweł Więcek.
Za chęcią odwołania prezydenta stoi Arkadiusz Stawicki. Ma wiele zarzutów, choćby inwestycje, które nie doprowadziły do tego, że "mieszkańcy chcą w tym mieście zostać". "Mamy największy odsetek osób, które wyjeżdżają". "Jeżeli za 15 lat w mieście ma zostać 150 tys. mieszkańców, nie będzie z czego spłacać tych kredytów, które już zostały zaciągnięte" – to tylko niektóre z jego wypowiedzi. Za to, co pisał w lokalnej prasie prezydent pozwał go do sądu. Była tam m.in. informacja o tym, jakoby zorganizował na koszt podatników wycieczki delegacji Urzędu Miasta do Chin.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
