Historią Kajtka, małego Motyla, który cierpi na pęcherzykowe oddzielanie się naskórka, latem zeszłego roku żyła cała Polska. W ciągu zaledwie sześciu dni Polacy zebrali na jego leczenie w USA 6 mln zł. Był wielki zryw, był rekord. Ale minęło 9 miesięcy. Kajtuś wciąż jest w USA i wiadomo już, że leczenie na pewno szybko się nie zakończy. I tu wychodzi ludzka nienawiść. Przerażająca i smutna. Brak słów...
Wszystkim się chyba wydawało, że jak Kajtuś poleci do USA, to zaraz wróci stamtąd zdrowy. Tak się jednak nie stało. Cały czas, od września, przebywa w klinice w Minnesocie, cały czas przechodzi trudne i ciężkie badania i zabiegi, ale ostatni z nich, niestety, się nie udał. To przeszczep szpiku i komórek macierzystych. Kolejny jest możliwy dopiero za pół roku. Do tego czasu Kajtuś z mamą pozostaną w USA. Cały czas pod opieką największych specjalistów, jedynych tego typu na świecie.
Sknocili operację, bubel
I teraz wyobraźmy sobie, jak zareagowała część polskich internautów. Niektórych komentarzy nie da się zacytować – tak są okrutne. Można powiedzieć, że to tylko internet, hejt dotyka tutaj każdego. Ale, naiwnie, trudno pogodzić się z tym, że dotyka nawet takich ludzkich historii, których człowiek sam nigdy nie chciałby przeżyć.
Chore jest to, że ktoś tyle kasy żąda - bo na co to pójdzie? Co, tysiąc ludzi będzie tyrać przez 3 miesiące, żeby chłopakowi przeszczep zrobić? Bo to jest taka kasa, do kogoś ona idzie. Pytam: czy do tysiąca ludzi? Czy do 10, którzy będą musieli przez całe życie tyrać na tą jedną operację?Czytaj więcej
Kogo to obchodzi.Jestem chora,moja wątroba wykazuje F3 tj. moja niepełnosprawna córka gdzie się podzieje,kto jej poda rękę jak mnie zabraknie.I co czy kogoś to obchodzi,że jestem chora i mam 590 zł renty nikogo. To co mnie ktoś inny obchodzi.Czytaj więcej
Do tego dochodzi zero litości dla Amerykanów za to, że wzięli tak wielkie pieniądze i sknocili operację. Bubel – to słowo pada bardzo często."Niech następną operację robią za darmo" – piszą internauci.
Operacja się nie udała, ale kasa poszła, też bym tak chciała zarabiać, sknocę zlecenie ale niech klient zapłaci i da kasę to poprawię nie jest to miłe stwierdzenie, ale przepraszam, ludzie ledwo uzbierali na kosztowną operacje a teraz im się mówi że kiepsko wyszło i trzeba następną kasiorę (nie małą) szykować , do ilu razy sztuka?Czytaj więcej
Itd., Itp....
Była radość, potem smutek
Mama Kajtka jest przerażona. "Kochani to Co dzisiaj przeczytałam w Internecie ....to jakaś masakra. Skąd w ludziach tyle nienawiści !!!! Jak można pisać takie rzeczy pod zdjęciami chorego dziecka !!!" – pisze na Facebooku. Co kilka dni opisuje tu wszystko, co dzieje się z jej synem w USA. Każdy post ma kilkaset komentarzy, widać, że mnóstwo ludzi wspiera ją każdego dnia i jest ciekawych, co dalej z Kajtkiem. Profil chłopca "Kajtek - Losy Małego Motyla" śledzi ponad 43 tys. ludzi.
16 maja sama czytałam jej radosną wiadomość o tym, że Kajtuś wreszcie wychodzi ze szpitala, choć czekali jeszcze na wyniki przeszczepu. Nie wierzyła, że to dzieje się naprawdę: "Właśnie wypisali nas ze szpitala! Numerki poszły w górę , Kajtuś czuje się bardzo dobrze....więc lekarze stwierdzili, że jak najszybciej do domku".
Jakież zaskoczenie było następnego dnia, gdy przyszła zupełnie inna wiadomość, która zmieniła wszystko i wywołała właśnie takie reakcje.
Po co tyle hejtu?
Mama Kajtka musiała poczuć się, jak ktoś wywołany do tablicy. Dlatego tłumaczy i uspokaja, że na drugi przeszczep nie będzie trzeba zbierać kolejnych 6 milionów. Dzięki tak ogromnej ofiarności ludzi, pieniądze jeszcze są, w lipcu ubiegłego roku udało się zebrać więcej niż prosiła. Ludzkiej nienawiści nie potrafi jednak zrozumieć. Ale kto w takiej sytuacji by potrafił? Czy któryś z tych zawistników by się z nią zamienił?
"Nie zmuszamy nikogo do pomocy , wszyscy robią to z własnej nie przymuszonej woli ........więc po co tyle hejtu?!" – pyta. I ta wola wciąż jest. Mimo tego hejtu, wciąż jest cały sztab ludzi, który trzyma za Kajtka kciuki. Wciąż wpłaca pieniądze i wierzy, że któregoś dnia chłopiec będzie miał normalne dzieciństwo.
Cudnie jest czytać, jak dziś ludzie podtrzymują jego mamę na duchu, jak piszą, żeby się nie przejmowała zawistnymi opiniami. Żaden hejt nie powinien być straszny przy takiej dawce optymizmu i serdecznych myśli, które płyną do tej rodziny z całej Polski. Przywracając wiarę, że dobrych ludzi, którzy rok temu tak bardzo rzucili się na pomoc Kajtkowi, że serwery w fundacji SiePomaga.pl padały, ciągle nie brakuje.
"Czułam że właśnie tak będzie że znajdą się ludzie zawistni, którzy mają wiele do powiedzenia.....tylko czy musieli patrzeć jak ich dziecko każdego dnia cierpi?" – pisze jedna z internautek. Inna: "Tacy to nic nie dadzą, a będą rozliczać pieniądze innych. Żal mi takich ludzi, muszą mieć strasznie smutne i nudne życie, że mają satysfakcje z robienia przykrości innym. Gnidy i tyle".
Na razie pieniądze są, opieka medyczna w USA jest zapewniona, ale nie wiadomo, co może się wydarzyć. Terapia jest droga, gdyż jest nowatorska i nie ma drugiego takiego miejsca na świecie. Takich dzieci jak Kajtuś też nie ma wiele. W tym momencie leczenie w USA przechodzi jeszcze Zuzia Macheta z Gogolina, o której również było głośno. I rodzice Zuzi, i mama Kajtka, sami co chwila apelują o pomoc dla innych dzieci. Dla Ali, która czeka na przeszczep komórek macierzystych, czy Michałka, który ma nowotwór oczu.
Oni nawet w tak trudnej dla siebie sytuacji nie zapominają o innych. "Dobro wraca ze zdwojoną siłą" – pisze mama Kajtka. Oby im się udało.
"Ludzie zastanówcie się, ta kobieta dostała już prawie 7 mln zł. (...) Niektóre dzieci w ogóle jej nie dostają a za te pieniądze szłoby wyleczyć dużo więcej dzieci . Dawajcie kasę a zaraz sobie wybuduje dom i będzie jeździć luksusowym autem za waszą glupotę."Czytaj więcej