4500 zł – taką kwotę z programu 500+ otrzymuje co miesiąca ta rodzina z Suwałk. 9 dzieci w wieku od 2-16 lat i niskie dochody. To wystarczy, by świadczenie otrzymać na całą gromadkę. Problem polega na tym, że lokalny MOPS odebrał tej rodzinie inne świadczenie. I z tym matka dzieci nie zamierza się pogodzić. Chce pisać do premier, zaskarżyła też decyzję ośrodka pomocy społecznej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Ta sprawa wywołała już silne emocje. Opisał ją "Fakt" i kilka innych gazet, a także portal Współczesna.pl z regionu pólnocno-wschodniej Polski. A po nich TVN24.bs, który dotarł do matki dzieci. – Zostałam pokrzywdzona przez suwalski MOPS. Do kwietnia otrzymywałam zasiłek na opłaty czy środki czystości, ale już w maju nie przyznano mi pomocy – powiedziała stacji Beata Maciejun.
Pod każdym z tych artykułów niewiele jest jednak zrozumienia dla matki tak licznego potomstwa. Mimo opisu, że rodzina żyje w bardzo trudnych warunkach, że mają lokal socjalny, w którym jest grzyb, co powoduje choroby, a także że codziennie na śniadanie wszyscy spożywają aż 5 bochenków chleba, a dzieci nie stać na wycieczki szkolne.
Właśnie na wycieczkę szkolną dla jednej z córek MOPS przyznał niedawno specjalne świadczenie. Za dodatkowe pieniądze miało być też kupione jedzenie i środki czystości. Gdy rodzina odebrała 500+, MOPS jednak swoją decyzję cofnął. Argument? Dostaje tak dużą kwotę na dzieci, więc powinna sobie poradzić.
Kobieta jest oburzona, twierdzi, że – zacytujmy lokalne media – pieniądze na dzieci "nie powinny być wydawane na zakup opału, mebli, czy środków czystości". " To chyba jakieś nieporozumienie. Sądziłam, że środki z nowego programu mają umożliwić maluchom korzystanie z zajęć dodatkowych czy różnego rodzaju atrakcji, na które wcześniej nie było nas stać" – powiedziała.
I to najbardziej się nie spodobało. Internauci piszą wprost, że kobieta wyciąga ręce po więcej, pytają o pracę jej i jej męża, oceniają, że najbardziej biedni nie obnoszą się ze swoją biedą. "Nikt jej nie kazał mieć tyle dzieci!". Albo:
Identyczna reakcja była, gdy opisaliśmy historię matki z 14 dzieci, która bardzo cieszyła się jak bardzo program 500+ odmieni jej życie. W sieci rozpętała się wtedy gorąca dyskusja o "patologicznych dzieciorobach", które nie słyszały o antykoncepcji, tylko pasożytują na innych, o czym w naTemat pisała Anna Dryjańska.
Takie sytuacje powoli zaczynają przypominać te z Wielkiej Brytanii, gdzie wielkie rodziny często żyją na zasiłkach i społeczeństwu coraz bardziej przestaje się to podobać. Na przykład rodzina z ósemką dzieci, która domagała się domu z 9 sypialniami.
Ale prawo jest prawem. Ministerstwo rodziny samo przyznało, że 500+ nie będzie liczyć się do dochodu. – Chcieliśmy doprowadzić do takiej sytuacji, żeby nikt nie mógł nam powiedzieć, że rodziny w gorszej sytuacji materialnej, zyskując 500 zł, tracą coś innego – uspokajała min. Elżbieta Rafalska.
"Całe życie pracuję, jak i mój mąż. Pracuję w weekendy i święta, w dzień i w nocy. Mamy tylko jednego syna. Bo niestety, na więcej dzieci nie było nas stać. Syna wykształciliśmy. Nigdy nie otrzymaliśmy nawet złotówki na dziecko, nawet tzw.rodzinnego. Mamy własne mieszkanie, które nikt nam nie remontował. Tylko sami na nie ciężką pracą zarobiliśmy. Czytaj więcej