
Takiego CV członka rady nadzorczej giełdowej spółki jeszcze w Polsce nie było. Zaczyna się: jest absolwentką X Liceum Ogólnokształcącego. Od 2012 roku studentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika na Wydziale Nauk o Ziemi. Obecnie zatrudniona w firmie KARO- BHZ w Toruniu. I to wszystko. Natalia Siałkowska ma dopiero 22 lata i od kilku miesięcy nadzoruje działalność spółki Krezus wycenianej na polskiej giełdzie na ponad 200 milionów złotych. Jest też prezeską spółki Taleja - ta z kolei posiada akcje Krezusa warte 100 mln.
Wszystkimi swoimi przedsięwzięciami biznesmen dyryguje niczym orkiestrą, w których liczne spółki to instrumenty, a ich prezesi to muzycy i soliści. Karkosik podkreśla, że do zarządzania potrzebuje armii ludzi.
Uważam, że ludziom młodym należy dawać szanse, bo drzemią w nich pokłady kreatywności i entuzjazmu. Często proponują rozwiązania nieszablonowe wykraczający poza standard. Jeśli działają w zespole z osobami doświadczonymi to wówczas może to dać optymalny efekt. Staram się, by w spółkach, które kontroluję część kierowniczych stanowisk obejmowały kobiety. Są ambitne i pracowite. Mają jeszcze jedną bardzo ważną cechę. Potrafią studzić emocje, co jest szczególnie ważne gdy dochodzi do ostrych sporów. A ja wolę spierający się team, niż ten we wszystkim zgodny, bo ten pierwszy z pewnością będzie bardziej kreatywny.
Jeszcze wcześniej, w 2001 roku, biznesmen powierzył ważne stanowisko asystentce zarządu, Karinie Wściubiak–Hankó. Ta mając 26 lat przeszła do historii giełdy jako była najmłodszy prezes notowanej w Warszawie spółki. O Romanie Karkosiku współpracownicy mówili, że wrzuca młodych od razu na głęboką wodę, obarcza obowiązkami ponad miarę, po czym patrzy czy dadzą radę. Jeśli tak, awansuje ich dalej. Raczej nie należy do tych , co dobrotliwie poklepują współpracowników po plecach. Nie chwali, a jeśli już docenia to kupując złotego Rolexa czy nawet dwa.
Pan Karkosik poprosił mnie do siebie i powiedział: Z Garbarnią jest kiepsko, bardzo kiepsko. Właściwie to porażka, ale nie wyślę tam nikogo doświadczonego, bo zabraknie mu energii i chęci, żeby ją postawić na nogi. Zaraz złoży wniosek o upadłość i na tym się skończy. Jedyna szansa w kimś młodym i szalonym. Mam na myśli ciebie. Jak chcesz, spróbuj jako prezes. Uda ci się, to dobrze. Jak nie, wracasz do Boryszewa. Zgodziłam się.
Dziś takich Karkosików, chcących czerpać energię i inspirację z młodych ludzi, jest całkiem sporo. To choćby firma Adecco, zajmująca się doradztwem dla branży rekurencyjnej, co roku organizuje na świecie wielką akcję poszukiwania młodego "prezesa na miesiąc". Wyłoniona w rekrutacji osoba przez miesiąc pełni obowiązki i samodzielnie podejmuje decyzje w korporacji, otrzymując także pensję prezesa - w Polsce to 20 tys. zł. W fotelu szefa zasiądzie wkrótce kolejny 20-latek.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
