
Po ostatnich wydarzeniach można uznać, że to kolejna femme fatale PiS-u. Jest już w gronie partii rządzącej kilka posłanek, które przykuwają wzrok bardziej niż inne. Joanna Lichocka zawsze była wyrazista, ale dopiero decyzja o odwołaniu Jacka Kurskiego z TVP wzniosła ją na wyżyny czarnego, partyjnego PR. Tym ruchem wywołała rozczarowanie nawet wśród samych zwolenników PiS-u. Dokonała zamachu, puczystka... "Panie Kaczyński, zrób Pan porządek, bo źle się dzieje! Tacy jak ona pogrążają PiS" – takie słychać opinie.
– Decyzja w sprawie Kurskiego to był pokaz siły, który pokazuje, że wewnątrz PiS tworzą się frakcje i ich walka będzie się tylko nasilać. Wczoraj zobaczyliśmy, że Joanna Lichocka też chce realizować swoją politykę i chciała pokazać jakąś dawną zemstę na Jacku Kurskim. Jak widać, nie wszyscy w PiS-ie się z tym zgodzili. Myślę, że sama chciałaby zostać prezesem TVP – mówi Krzysztof Truskolaski, poseł Nowoczesnej, który z Lichocką zasiada w sejmowej komisji ds. UE. – Ale nie pamiętam żadnego jej wystąpienia na forum komisji. Nie wykazała się wybitną pracowitością. Była za to twarzą mediów – dodaje.
Zanim Joanna Lichocka wzięła się za Kurskiego zaliczyła już kilka "akcji", którymi zwyczajnie podpadła, choć "na górze" nikt jakby tego nie dostrzegał. Jej podpis widnieje choćby pod projektem ustawy o zmianie wynagrodzeń dla posłów. Ona – najbogatsza posłanka PiS, z majątkiem wartym ponad 4,3 mln zł, chciała podwyżek.
Składa się głównie z nieruchomości – dwa mieszkania posłanki warte są 900 tys. zł, do tego działki o wartości około 2 milionów i oszczędności 4,8 tys. zł i 6,5 tys. dolarów. Źródłem jej dochodu była m.in. pensja z Telewizji Republika 28 tys., 128 tys. z tytułu praw autorskich w pracy w innych redakcjach i wynajem mieszkania – 87 tys. zł. Czytaj więcej
Burzy, jaką pomysł podwyżek wywołał w społeczeństwie, nie trzeba chyba przypominać. PiS ostatecznie się z tego wycofał. Niesmak jednak pozostał.
Jako była dziennikarka związana z ogromną ilością tytułów prasowych i telewizyjnych poparła zmiany w ustawie medialnej, czego wielu do dziś nie może zrozumieć.
To nie tylko możliwość wyrwania mediów publicznych z rąk partyjnych nominatów - bo to od biedy można przeprowadzić bez tak głębokiej zmiany - ale reforma ta to szansa na wyzwolenie mediów publicznych ze sposobu myślenia, który dotąd paraliżował ich rozwój - przekonania, że Telewizja Polska i Polskie Radio to narzędzie do sprawowania władzy, że to instytucje, które mają służyć interesom konkretnych partii, że to także interesy, które mają służyć interesom różnych lobby. Czytaj więcej
Joanna Lichocka słynie z tego, że nie dopuszcza innych do głosu, przerywa rozmówcom, zarzuca im niekompetencję. Tutaj pisaliśmy o tym więcej. Nie wszyscy ją lubią również z tego powodu, a to też rzutuje na wizerunek PiS. – Jako obywatela, wcale mnie to nie martwi. Dlatego, że partię PiS uważam za szkodliwą, sabotującą rozwój mojej Ojczyzny – przyznaje prof. Markowski.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
