
Reklama.
– Proszę zwrócić uwagę na marazm i miałkość, które panują wśród opozycji. Przez prawie rok opozycja nie potrafiła sformułować kontry do programu Morawieckiego – mówiła Magdalena Ogórek w porannym wywiadzie dla TVP INFO. Przekonywała też, że ona od dawna mówiła, że "trzeba napisać prawo od nowa". Krytykowała też Sojusz Lewicy Demokratycznej, którego kasę wydrenowała na swoją kampanię wyborczą.
W rozmowie swoje 353 tysiące głosów (a nie "prawie 400 tysięcy" jak powiedziała) traktuje jako prawo do krytykowania wszystkiego i wszystkich. A przecież to zaledwie 2,4 proc. wszystkich oddanych wtedy głosów. Do tego kampania Ogórek była po prostu tragiczna.
Jeśli była kandydatka mówi o "miałkości", to sama jest najlepszym jej przykładem. Wszak trudno przywołać jakiś jej postulat, który na dłużej został w dyskusji publicznej. No, chyba, że "napiszmy prawo od nowa", ale to tylko dlatego, że ludzie mają z tego bekę, a nie traktują jako pomysł wart poważnej dyskusji. To tak, jak z postulatami Korwina – może i o nich głośno, ale nikt nie traktuje tego poważnie.
Marny był nie tylko program, ale i kampania. Ogórek bała się występów w mediach, bo inaczej trudno ten brak wywiadów wytłumaczyć. Rzadko jeździła też na spotkania z wyborcami. Motorem kampanii miały być media społecznościowe i internet, ale strona internetowa Ogórek wyglądała jak przygotowana przez kółko informatyczne w gimnazjum. Do tego miażdżące recenzje doktoratu kandydatki.
Dlatego nieco zaskakuje pewność i wyższość, z jakimi wypowiada się Ogórek o innych politykach. Znacznie bardziej doświadczonych, ze znacznie większymi sukcesami w polityce, ze znacznie szerszymi kompetencjami.
Z tego powodu bardzo liczę, że była kandydatka SLD spełni zapowiedź z początku rozmowy i spróbuje założyć swoją partię. Wtedy okaże się, czy Ogórek uda się pokazać coś więcej, niż dzisiejszej opozycji, której Ogórek zarzuca "marazm i miałkość".
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl