
Wbrew własnemu mniemaniu Polacy są fatalnymi kierowcami. Co gorsza, poprzednie władze PO-PSL chcąc się przed wyborami podchlebić właścicielom aut, zabrały gminom fotoradary. Poplecznicy Kaczyńskiego zapowiadali, że zmienią przepisy swych poprzedników. I jak na razie cisza. Tymczasem badania pokazują, że kierowcy czują się bezkarni, docisnęli gaz do dechy. I zabijają.
REKLAMA
– Pan spojrzy. Stoi fotoradar, ale jest zafoliowany. Kierowcy nie zwalniają, taka była przyczyna wypadku – przekonuje mieszkanka warszawskiego Wilanowa.
Niedawno w wypadku przy przejściu dla pieszych przez ul. Puławską zginęły dwie osoby. Dotychczas kierowcy w tym miejscu zwalniali w obawie przed fotoradarem. To jeden z wielu przypadków...
Człuchów się buntuje!
Poprzednie władze PO-PSL rozpieściły kierowców zabraniając strażom miejskim używania fotoradarów. Przepisy zaczęły obowiązywać z nowym rokiem. Efekt? Na przykład w gminie Człuchów radni zbuntowali się przeciwko decyzji "centrali". Przed wakacjami nakazali zerwać folie z fotoradarów.
Poprzednie władze PO-PSL rozpieściły kierowców zabraniając strażom miejskim używania fotoradarów. Przepisy zaczęły obowiązywać z nowym rokiem. Efekt? Na przykład w gminie Człuchów radni zbuntowali się przeciwko decyzji "centrali". Przed wakacjami nakazali zerwać folie z fotoradarów.
"Nie chcemy zdrapywać z dróg galarety z rozjechanych dzieci i bliskich" – napisali w oświadczeniu wysłanym do różnych instytucji.
Człuchowskie fotoradary nie robią kierowcom zdjęć, mają działać jedynie prewencyjnie. Kierowcy jednak szybko spostrzegli się, że to właściwie atrapy.
Arkadiusz Kubalewski, sekretarz Gminy Człuchów, przekonuje: – Nie muszę widzieć badań, żeby stwierdzić, że kierowcy przydusili gaz. Z okien widzę przejście dla pieszych, przy którym stoi teraz nieczynny fotoradar. W pobliżu jest szkoła, kościół, a kierowcy, zwłaszcza tirów, pędzą.
Byli oskarżani o pazerność
Zdaniem Kubalewskiego odebranie fotoradarów strażom miejskim było decyzją polityczna przed wyborami. Posłowie wprowadzając nowe zapisy powoływali się na przykład gminy Biały Bor. Oskarżali ją, że urządzenia rejestrujące piratów drogowych wykorzystują jako maszynkę do robienia pieniędzy. Rzeczywiście kilka milionów rocznie za mandaty było znacznym zastrzykiem do kasy miejskiej. Włodarze Białego Boru ostrzegali nawet, że bez mandatowego dochodu zbankrutują! Ofiarą fotoradarów często padali podróżujący nad Bałtyk. Stąd w sieci nienawiść na gminę. A jak teraz się czują samorządowcy z Białego Boru?
Zdaniem Kubalewskiego odebranie fotoradarów strażom miejskim było decyzją polityczna przed wyborami. Posłowie wprowadzając nowe zapisy powoływali się na przykład gminy Biały Bor. Oskarżali ją, że urządzenia rejestrujące piratów drogowych wykorzystują jako maszynkę do robienia pieniędzy. Rzeczywiście kilka milionów rocznie za mandaty było znacznym zastrzykiem do kasy miejskiej. Włodarze Białego Boru ostrzegali nawet, że bez mandatowego dochodu zbankrutują! Ofiarą fotoradarów często padali podróżujący nad Bałtyk. Stąd w sieci nienawiść na gminę. A jak teraz się czują samorządowcy z Białego Boru?
– Jest nam po prostu po ludzku przykro, że tak nas wytykano. Nam chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa. No i niestety, obecna sytuacja na drogach pokazuje, że mieliśmy rację dyscyplinując kierowców. Teraz jeżdżą szybciej i jest niebezpieczniej na drogach – ocenia Bożena Pankiewicz–Ginda, sekretarz gminy Biały Bór.
Dowód na błędną decyzję
Badania wykonane przez Instytut Transportu Samochodowego jasno dowodzą, że zmiana przepisów była błędem.
Badania wykonane przez Instytut Transportu Samochodowego jasno dowodzą, że zmiana przepisów była błędem.
– 73 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość w miejscach, w których do końca 2015 roku funkcjonowały fotoradary Straży Miejskiej. W okresie pracy wybranych urządzeń ujawniano średnio 218 przypadków wykroczeń dziennie. Obecnie byłyby to dziesiątki tysięcy wykroczeń – tłumaczy Mikołaj Krupiński z Instytutu.
Teraz mogą się wykazać
Na początku roku pojawiła się informacja, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą „odkręcić” decyzję swoich poprzedników. Grzegorz Woźniak, "pisowski" wiceprzewodniczący sejmowej komisji samorządowej, mówił dla Forsal.pl:– Fotoradary gminne powinny być wykorzystane, i w tym kierunku trwają analizy i konsultacje w resortach. Teraz widzimy, które urządzenia były ustawione w takich miejscach, że jednak miały korzystny wpływ na poziom bezpieczeństwa. Szkoda byłoby zmarnować ten potencjał, sprzęt jest kosztowny, a nieużywany niszczeje.
Teraz mogą się wykazać
Na początku roku pojawiła się informacja, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą „odkręcić” decyzję swoich poprzedników. Grzegorz Woźniak, "pisowski" wiceprzewodniczący sejmowej komisji samorządowej, mówił dla Forsal.pl:– Fotoradary gminne powinny być wykorzystane, i w tym kierunku trwają analizy i konsultacje w resortach. Teraz widzimy, które urządzenia były ustawione w takich miejscach, że jednak miały korzystny wpływ na poziom bezpieczeństwa. Szkoda byłoby zmarnować ten potencjał, sprzęt jest kosztowny, a nieużywany niszczeje.
Rozważano przywrócenie wcześniejszych przepisów, ewentualnie włączenie części urządzeń gminnych do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Zapytaliśmy Centrum, a także Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, na jakim etapie są prace. Widać są bardzo zaawansowane, bo do czasu publikacji materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Musi wystarczy zapewnienie ministra, Andrzeja Adamczyka z posiedzenia Komisji Infrastruktury: – Naszym wspólnym celem jest zero ofiar śmiertelnych na polskich drogach.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl
