
Dziennikarka i podróżniczka od roku zmaga się z egzotyczną przypadłością. Długo nie wiedziała, co jej właściwie dolega, jednocześnie musiała walczyć o prywatność w ciężkich chwilach. Po miesiącach spekulacji tabloidów, mówi o chorobie.
REKLAMA
"Zasłabłam, straciłam przytomność. Trafiłam do szpitala i zaczęło się szukanie przyczyny choroby" – opowiada magazynowi "Flesz" Martyna Wojciechowska – Z dnia na dzień słabłam coraz bardziej. Schudłam 20 kilogramów" – przyznaje. Cierpienia dziennikarki przez kilka miesięcy były pożywką dla kolorowej prasy. W listopadzie zeszłego roku miarka się przebrała. "Potrzebuję spokoju i odpoczynku. Dlatego bardzo proszę wszystkich o uszanowanie mojej prywatności i zaprzestanie pisania informacji, na które nie ma mojej zgody" – brzmiało wydane wówczas oświadczenie.
W ostatnich tygodniach podróżniczka kilkakrotnie zabrała głos. Szczery materiał, m.in. o jej stanie zdrowia, opublikowała redakcja "Twojego Stylu". Potem Wojciechowska odezwała się do swoich fanów za pośrednictwem mediów społecznościowych. W rozmowie z "Fleszem" szerzej wyjaśnia, co się z nią działo i że nie wiedząc, czym to jest, tułała się po szpitalach i konsultowała z zagranicznymi placówkami.
Dziś najgorsze ma już za sobą. – Oczywiście czekają mnie jeszcze badania – mówi. – To bardzo rzadka egzotyczna choroba, w zasadzie niespotykana w Polsce, na świecie też występuje sporadycznie – dodaje Wojciechowska, która wraca jeszcze do zdrowia po wypadku motocyklowym. Sytuacja wymusiła na niej chwilową rezygnację z pracy.
źródło: se.pl
