
To, co zaprezentowała wczoraj w Sejmie posłanka .Nowoczesnej, jest szokujące. Na mównicy sejmowej wyemitowała ze swojej komórki nagranie rozmowy z mężczyzną, który dzwonił do jej biura. Mówił, że jest "pop...lona", że jest "skur...lką". Krzyczał: "kara śmierci, wasz czas się kończy". Myślicie, że po ujawnieniu tego nagrania coś się poprawiło? Niestety...
REKLAMA
Joanna Scheuring-Wielgus mówi, że codziennie dostaje maile, telefony, czy anonimowe listy pełne wulgarnych treści, czy pogróżek. Zdecydowała się na zaprezentowanie szokującej rozmowy telefonicznej z sejmowej mównicy, bo w ten sposób uzasadniała poselski projekt w sprawie mowy nienawiści.
Posłanka liczy, że w ten sposób uda się ukrócić nienawistne ataki na tle przeróżnym: wieku, płci, orientacji seksualnej, wyznania, czy braku wyznania.
Jednak to, co dzieje się na profilu Joanny Scheuring-Wielgus na Facebooku nie pozwala na optymizm. Mowa nienawiści rozpanoszyła się na tyle, że wiele osób nie wstydzi się wypisywać obelg pod adresem osoby publicznej tylko dlatego, że nie zgadza się z jej poglądami. Padają określenia "prymitywna idiotka", czy "odpady społeczne". Co "zabawne", prawicowcy, którzy na co dzień głoszą, że są przeciw aborcji, żałują, że posłowie .Nowoczesnej się urodzili i nie zostali abortowani.
Joanna Scheuring-Wielgus nieraz już udowadniała, że nie da się zastraszyć. Parę miesięcy temu ujawniła, jak wygląda seksizm w Sejmie. Krytyką się nie zraża, w mediach jest jej coraz więcej i powoli staje się główną twarzą .Nowoczesnej.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
