– Żona Jacka Surówki, nie wdowa – tak prosi, aby o niej mówić. Krystyna Łuczak-Surówka postanowiła walczyć o to, aby ciało jej męża nie opuszczało grobu. W poruszającej rozmowie w programie "Fakty po Faktach" wspominała męża i wyjaśniała, dlaczego nie godzi się na ekshumację.
Łuczak-Surówka nie ma wątpliwości, że jej sprzeciw niewiele zmieni. Została poinformowana przez prokuraturę o tym co nastąpi, choć nie godzi się na otwieranie grobu męża. – Byłam w Moskwie, widziałam go, żegnałam się z nim – mówiła łamiącym głosem. – To niestety był mój mąż – mówiła. I jej zdaniem w tej sprawie nie ma miejsca na jakiekolwiek wątpliwości.
Żona zmarłego oficera BOR zapewniała kilka razy, że nie pomyliłaby się i że ekshumacja nie jest potrzebna. Mówiła również o pogrzebie, który jeszcze raz będzie musiała przygotować. – Będę musiała pojechać na cmentarz, znaleźć jakiś termin – mówiła.
– Przez jakiś czas miałam nadzieję, że się opamiętają – dodała. Dziś jednak mówi o poczuciu bezsilności. – Trochę teraz pękam – przyznaje. Ale walczy, bo przynajmniej mówiąc o swoim sprzeciwie, może walczyć o godność swojego męża.
Kilka dni temu Krystyna Łuczak-Surówka napisała list do swojego męża, który obiegł internet. Był wstrząsający, ale mimo to część internautów pisała obelżywe komentarze. – Obrażajcie mnie, ja to zniosę, ale jak obrazicie Jacka, nie zostawię tego –stwierdziła.
Pod koniec programu zapowiedziała również, że jeżeli przy Krakowskim Przedmieściu stanie pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, "poruszy niebo i Ziemię", aby nazwisko jej męża się na nim nie znalazło.
Żona tragicznie zmarłego oficera BOR, Jacka Surówki
Po prawie dwóch dekadach wspólnego życia nie byłabym w stanie się pomylić. Kiedy zapytałam, czy mogę go dotknąć, poprosiłam aby wszyscy wyszli z sali. Złapałam go za rękę i nie byłam przygotowana, że będzie tak zimna.