
Ekspert od savoir-vivru, Wojciech S. Wocław, z niesmakiem wspomina zachowanie publiczności kinowej podczas pokazu "Wołynia", w którym uczestniczył. Wspomina, że podczas seansu przeszkadzało mu jedzenie i picie innych widzów. I apeluje, by oglądający "Wołyń" powstrzymali się od konsumpcji, bo jego zdaniem nie wypada.
REKLAMA
– Nie jedzmy i nie pijmy na "Wołyniu“ ani na żadnym innym filmie, który porusza tematy ważne albo który przedstawia ludzkie cierpienie! Nie jedzmy i nie pijmy na dziełach wybitnych i pomnikowych. O to chciałem do Państwa zaapelować. Nie wypada. I nie mieści się w głowie – pisze Wojciech S. Wocław.
Ekspert przekonuje czytelników, że w ciągu dwóch godzin w kinie nie umrą z głodu, zwłaszcza jeśli przekąszą coś przed seansem. Wspomina, że podczas seansu ludzie na początku chrupali popcorn i siorbali kolorowe napoje, by w miarę gdy akcja stawała się coraz bardziej krwawa, odstawiać jedzenie i napoje.
– Strzał w potylicę, chrup popcornu, rozerwane ciało, chrup, żywcem podpalone dziecko, chrup. Czy to naprawdę może smakować? – pyta retorycznie Wocław.
Jakiś czas temu w podobnym tonie o kinowej konsumpcji napisał nasz redakcyjny kolega, Michał Mańkowski. – Wystarczy pójść na wieczorny seans do kina, żeby zderzyć się ze ścianą buractwa i chamstwa. I to wcale nie takiego z premedytacją – argumentował.
"Kinomaniacy" często nie zdają sobie nawet sprawy, że swoim zachowaniem irytują oraz przeszkadzają innym. A irytują. Głośne jedzenie, dyskutowanie, śmianie w nieodpowiednich momentach, rozmawianie przez telefon, a nawet picie piwa, bekanie i rzucanie popcornem. To może zepsuć nawet najlepszy seans – pisał Mańkowski.
Polemizowała z nim Aleksandra Różdżyńska. – Irytuje mnie, kiedy słyszę, że ktoś „jest zmęczony chamstwem w kinie”, czyli faktem, że inny widz śmiał kupić popcorn. Moim zdaniem albo przesadza, albo rzadko ogląda filmy w kinie i opiera te narzekania na stereotypach, a nie rzeczywistości – przekonywała.
– Traktujemy kino jak eleganckie miejsce, a ono nim nie jest. Przeciętny film to rozrywka, nie sztuka. Nie wchodzimy do uświęconego miejsca, tylko do współczesnego cyrku. Chyba czasem mylimy je z teatrem. A film to powtórka z taśmy, wspaniała i porywająca, ale to jednak odtwarzanie kopii – pisała Różdżyńska.
źródło: rmf24.pl
