Magdalena Merta nie uszanuje oporu przed otwieraniem grobów ofiar smoleńskich.
Magdalena Merta nie uszanuje oporu przed otwieraniem grobów ofiar smoleńskich. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Głos Magdaleny Merty w sprawie badań ciał ofiar katastrofy Tu-154M jest zupełnie inny niż ten Krystyny Łuczak-Surówki. Merta jest przekonana, że ekshumacje są czymś absolutnie koniecznym, jeśli chce się dotrzeć do prawdy o wydarzeniach z 2010 r. Sugeruje, że żona oficera BOR może się mylić, dlatego "nie uszanuje żadnego oporu przed otwieraniem grobu".

REKLAMA
W rozmowie z Robertem Mazurkiem Magdalena Merta przyznała, że ekshumacja jej męża odbędzie się jeszcze w tym roku. I jest z tego powodu bardzo zadowolona. – Ja sama składałam przed laty, jak tylko przyszły do Polski dokumenty rosyjskie, wniosek o to, żeby potwierdzić tożsamość mojego męża – wyjaśniła. – Wówczas nie było ku temu właściwego klimatu politycznego. Dzisiaj mam szansę dowiedzieć, kogo tak naprawdę pochowałam i godnie pochować mojego męża – dodała.
Merta odniosła się bezpośrednio do wypowiedzi Krystyny Łuczak-Surówki, która nie wierzy w zamianę ciał. Ona jest innego zdania. – Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR-u niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa – zaznaczyła. – (...) Nie uszanuję żadnego oporu przed otwieraniem grobu – usłyszał Mazurek.
Dla wdowy po byłym wiceministrze kultury nie ma miejsca do dyskusji. Ekshumacje muszą się odbyć, by uspokoić rodziny, które nie zamknęły bolesnego rozdziału. Merta postawiła jasną granicę między takimi a stawiającymi opór. – Oni mieli przez te 6 lat spokój i teraz ten spokój im ktoś zakłóca – oceniła. – My różnimy się o tyle, że myśmy tego spokoju nie mieli. – podkreśliła. Jej zdaniem, przeciwni ekshumacji nieuważnie czytali dokumenty rosyjskie, inaczej wiedzieliby, że wiele kwestii nie ma odbicia w rzeczywistości.
Merta bardzo ostro odniosła się jeszcze do publicznych wystąpień osób, które "drwią" z rodzin szukających prawdy. Miała na myśli ks. Henryka Błaszczyka. To on swego czasu mówił, że "ekshumacja (totalna) jest szaleństwem", za co później przepraszał. – Radziłabym ostrożność po to, żeby nie trzeba było tego później odwoływać, odszczekiwać tego, co się powiedziało – skwitowała ostro żona nieżyjącego wiceministra.
źródło: rmf24.pl

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl