W wywiadzie dla najnowszego "Newsweeka" reżyserka Agnieszka Holland komentuje zwycięstwo populizmu w polityce polskiej i światowej.
W wywiadzie dla najnowszego "Newsweeka" reżyserka Agnieszka Holland komentuje zwycięstwo populizmu w polityce polskiej i światowej. Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

– To ma związek z nowymi mediami. Zmiana jest ogólnoświatowa, pokazał ją choćby Brexit, chodzi o zalew informacji i ich niesprawdzalność. Tabloizacja informacji została zwielokrotniona przez sposób, w jaki funkcjonują media elektroniczne, internet i media społecznościowe – mówi w rozmowie z Tomaszem Lisem o zachodzących na świecie zmianach Agnieszka Holland. – Żyjemy w postpolitycznej epoce postprawdy – stwierdza.

REKLAMA
Od PiS do Trumpa
Rozmowa redaktora naczelnego "Newsweeka" z reżyserką poświęcona jest przede wszystkim ocenie tego, jak świat zmienia się po wyborze kontrowersyjnego populisty Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie brakuje też odniesień do tzw. "dobrej zmiany", która zachodzi w Polsce.
Jak ocenia Agnieszka Holland, w porównaniu z wynikiem wyborów prezydenckich w USA "wygrana PiS była czymś normalniejszym". A to dlatego, iż Prawo i Sprawiedliwość przynajmniej kryło się z najbardziej wstydliwymi pomysłami, a "Trump zyskiwał coraz więcej wyborców swoim totalnym bezwstydem".
Agnieszka Holland
reżyserka w wywiadzie dla "Newsweeka"

Żyjemy w postpolitycznej epoce postprawdy. A Trumpa wyniosło to na najwyższy urząd polityczny w wolnym świecie. Przecież to jest patologiczny łgarz, był z tego znany od zawsze. Ale może być kłamstwo bezczelne i kłamstwo sprytne. Mnie się zawsze wydawało, że on uprawia kłamstwo sprytne. Tymczasem okazało się, że to kłamstwo bezczelne, które można natychmiast zweryfikować, ale ono mu w ogóle nie szkodzi. To jest bardzo zabawne, bo ja teraz robię piąty sezon „House of Cards” i wszyscy na planie mamy przedziwne poczucie, że kręcąc tę fikcję, ścigamy się z rzeczywistością i musimy z nią przegrać.

W wywiadzie udzielonym Tomaszowi Lisowi reżyserka komentuje też to, jaki wpływ na wybory w USA miały amerykańskie media. Agnieszka Holland zwraca uwagę, iż największe redakcje z jednej strony zbyt otwarcie poparły Hillary Clinton, a z drugiej lansowały Donalda Trumpa, którego popularność rosła nawet, gdy go krytykowano.
Agnieszka Holland komentuje też podobieństwo amerykańskiego prezydenta-elekta do rządzącego Polską Jarosława Kaczyńskiego. W jej ocenie, obu przywódców łączy to, iż "używają bez żadnych zahamowań populizmu w dążeniu do władzy". Poza tym Holland wskazuje na fakt, iż obaj cechują się wybujałym narcyzmem. Jednocześnie nie uważa ona Jarosława Kaczyńskiego za polityka inteligentniejszego od amerykańskiego populisty. A co ich różni? – W sumie wiemy, czego możemy się spodziewać po Kaczyńskim. A przy Trumpie – nie wiemy – stwierdza artystka.
Całą rozmowę Tomasza Lisa z Agnieszką Holland znajdziecie w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".
logo
Życie jak "House of Cards"
Przypomnijmy, iż Agnieszka Holland nie po raz pierwszy wystawia bardzo surową ocenę rządzącym. – Musimy bronić wartości liberalnej demokracji, choć pozornie, w zderzeniu z autorytarną, chwilowo przegrywa – apelowała reżyserka przed rokiem, gdy PiS podejmował pierwsze autorytarne działania. Samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu nie szczędziła krytyki już wcześniej. – Jest mistrzem destrukcji, szczucia – to jest coś, co on umie, ma niebywały talent do wykańczania ludzi, których uznał za wrogów – stwierdzała już w 2012 roku.
Polityczne zaangażowanie Agnieszki Holland było nie bez znaczenia dla faktu, iż dołączyła ona do grona reżyserów kultowego serialu "House of Cards". – Moja wiedza o polityce międzynarodowej jest większa niż w przypadku większości moich amerykańskich kolegów, więc myślę, że mogę coś wnieść do tej historii – mówiła przed pojawieniem się na planie serialu.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl