
– To ma związek z nowymi mediami. Zmiana jest ogólnoświatowa, pokazał ją choćby Brexit, chodzi o zalew informacji i ich niesprawdzalność. Tabloizacja informacji została zwielokrotniona przez sposób, w jaki funkcjonują media elektroniczne, internet i media społecznościowe – mówi w rozmowie z Tomaszem Lisem o zachodzących na świecie zmianach Agnieszka Holland. – Żyjemy w postpolitycznej epoce postprawdy – stwierdza.
Rozmowa redaktora naczelnego "Newsweeka" z reżyserką poświęcona jest przede wszystkim ocenie tego, jak świat zmienia się po wyborze kontrowersyjnego populisty Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie brakuje też odniesień do tzw. "dobrej zmiany", która zachodzi w Polsce.
Żyjemy w postpolitycznej epoce postprawdy. A Trumpa wyniosło to na najwyższy urząd polityczny w wolnym świecie. Przecież to jest patologiczny łgarz, był z tego znany od zawsze. Ale może być kłamstwo bezczelne i kłamstwo sprytne. Mnie się zawsze wydawało, że on uprawia kłamstwo sprytne. Tymczasem okazało się, że to kłamstwo bezczelne, które można natychmiast zweryfikować, ale ono mu w ogóle nie szkodzi. To jest bardzo zabawne, bo ja teraz robię piąty sezon „House of Cards” i wszyscy na planie mamy przedziwne poczucie, że kręcąc tę fikcję, ścigamy się z rzeczywistością i musimy z nią przegrać.
Przypomnijmy, iż Agnieszka Holland nie po raz pierwszy wystawia bardzo surową ocenę rządzącym. – Musimy bronić wartości liberalnej demokracji, choć pozornie, w zderzeniu z autorytarną, chwilowo przegrywa – apelowała reżyserka przed rokiem, gdy PiS podejmował pierwsze autorytarne działania. Samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu nie szczędziła krytyki już wcześniej. – Jest mistrzem destrukcji, szczucia – to jest coś, co on umie, ma niebywały talent do wykańczania ludzi, których uznał za wrogów – stwierdzała już w 2012 roku.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
