
Reklama.
Elita wojsk rosyjskich, która budziła strach m.in. w górach Afganistanu ma drżeć przez nowym dziełem Antoniego Macierewicza. Oddziały Obrony Terytorialnej szkolone w weekendy, zdaniem ich ojca chrzestnego osiągną poziom rosyjskich komandosów. Minister trochę się krygował i przyznał, że to trudne zadanie. Nie mniej w jego ocenie WOT – Są najskuteczniejszym sposobem przeciwdziałania czy też utrudniania działań ze strony Federacji Rosyjskiej.
Te słowa padły nie w kuluarach Sejmu, czy szkole ojca Rydzyka tylko podczas panelu eksperckiego w Akademii Sztuki Wojennej, który był poświęcony tej nowej formacji. Minister MON-u wyłuszczył zebranym sposób działania Wschodniego sąsiada. Ujął to w "prosty" sposób – Obecnie działania hybrydowe, działania podprogowe z punktu widzenia tradycyjnego patrzenia na stan wojny i stan pokoju, stały się istotą agresji, a nie dodatkiem do agresji. To jest jakościowa zmiana, z jaką mamy do czynienia.
Inaczej mówiąc zacierają się różnice między stanem wojny, a pokojem. Co gorsza dywersja jest czasem trudna do zidentyfikowania. Dlatego musimy być przygotowani. Odpowiedzialne zadanie, jak jest doprowadzenie ochotników do poziomu spencazu, powierzył byłemu komandosowi z Lublińca – płk. Wiesławowi Kukule. Dzięki takim ludziom WOT będzie w stanie stawić czoła pierwszej fali uderzenia.
Dalsze słowa Antoniego Macierewicza mogą budzić nie mniejsze zdziwienie, ale i niepokój. Armia zawodowa cierpi na braki sprzętu, a tymczasem WOT ma mieć go pod dostatkiem. "Wraz z powstaniem pierwszych brygad najnowocześniejsze uzbrojenie będzie dostępne dla tych żołnierzy" – mówił minister.
Nie dziwią już te deklaracje ministra. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o wyposażeniu tych jednostek w broń maszynową. A niedawno o awanturze w Sejmie o zapisie ustawy, która pozwala na wykorzystanie WOT przeciw obywatelom.
Źródło: dziennik.pl
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl