Żona oficera BOR, który zginął w Smoleńsku znów zabiera głos.
Żona oficera BOR, który zginął w Smoleńsku znów zabiera głos. Fot. Screen z FB Krystyny Łuczak-Surówki

Gruchnęła wiadomość, że żona oficera BOR, który zginął w Smoleńsku, wreszcie doczeka się po nim renty. Przez ponad 6 lat o pieniądzach dla niej nie było mowy, tematem ewentualnej wypłaty zainteresowały się media. Krystyna Łuczak-Surówka podkreśla jednak, że nie o nią jej chodzi.

REKLAMA
"Drugi dzień jestem atakowana przez media, bo podobno interesuje się mną MSWiA. (...) Zaraz pewnie ruszy fala hejtu... Niektórzy od wczoraj piszą, że od 6 lat walczę o rentę? To nieprawda. Ja nigdy o rentę nie walczyłam" – czytamy na profilu Łuczak-Surówki. Wcześniej już wyjaśniała, że nie dostała jej, bo była za młoda. "Upokorzono mnie tylko. Pamiętam jak z łzami w oczach wybiegałam po kolejnym 'gdyby miała Pani dzieci'" – dodaje.
Dzięki wsparciu wielu osób przetrwała osobistą tragedię, wyszła na prostą - spełnia się zawodowo, prywatnie za kompanów mając przyjaciół i zwierzęta. Podkreśla, że nie zależy jej na pieniądzach, a jedynie na tym, by godnie potraktowano jej męża. "Jacek by mi powiedział 'odpuść, ratuj siebie', wiem to. Niemniej nie mogę. Jacek ma tylko mnie. Beze mnie zostanie sam i nikt o niego nie zadba" – pisze. Renta w tej chwili jest sprawą poboczną, choć wciąż istotną - to standard, przekonuje.
Rzeczywiście, ze słów Surówki bije przede wszystkim troska o męża. Od kilku tygodni dzieli się swoimi myślami, jest bardzo szczera i emocjonalna, za co bywa też krytykowana. "Staram się żyć godnie (...) I tak będę Proszę Państwa żyła, jeśli uda się to wszystko przeżyć. Ostatnio bowiem z trudem oddycham" – konstatuje. Jak pisaliśmy w naTemat, rękę wyciąga do niej wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Jarosław Zieliński. – Chcielibyśmy przyjść z pomocą. To jest oczywiste. Natomiast jakie będą możliwości w tym zakresie? Musimy poczekać na wnioski – mówił na antenie Radia Zet.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl