"Dobra partia", reż. Michael Mohan, 2012
Przekaz tego filmu można rozumieć dwojako. Jeśli masz dość swojego obecnego chłopaka, czujesz, że to nie to, a intuicja podpowiada ci, że on planuje coś więcej niż wspólne życie na kocią łapę, są szanse, że tym filmem dasz mu do myślenia. Zwłaszcza jeśli twój chłopak to wokalista rockowej kapeli - jak główny bohater, który dostaje spektakularnego kosza od wybranki swojego serca, po tym jak zamieszkują razem, a ten postanawia się oświadczyć.
Jeśli jednak filmowym towarzyszem będzie twoja bratnia dusza, facet, którego darzysz wielkim uczuciem, a on nadal w to wątpi, "Dobra partia" przekona go, że wszystko będzie dobrze. Główna bohaterka, zagubiona życiowo Sara odchodzi od uwielbianego przez tłumy rockmana dla niepozornego dziwaka, miłośnika książek i podwodnych krain. Poza tym film obfituje w refleksje nad kwintesencją miłości i nie porywa akcją, więc daje sporo pretekstów, by pogadać i się poprzytulać.