
– To były obrady Sejmu!? Kpina. Niech pan to weźmie w gruby cudzysłów. Złamano tyle punktów regulaminu, że te głosowania są nieważne. Nadal nie mamy uchwalonego budżetu. Ciekaw jestem teraz jak policzą mój głos, ZA, PRZECIW czy WSTRZYMAŁ SIĘ. Byłem na sali, ale nie mogłem wypowiedzieć się, ani zagłosować – relacjonuje naTemat poseł Zbigniew Sosnowski z PSL.
– W ten skandaliczny sposób przepchnięto przez głosowania ustawę o finansach państwa, jedną z najważniejszych, nad którą co roku pracują posłowie. Po wszystkim poszedłem z protestem do Marka Kuchcińskiego. Marszałek odparł tylko, że ubolewa nad sprawą – relacjonuje dalej Sosnowski.
Zamieszanie jest w sposób oczywisty efektem błędnych decyzji marszałka Sejmu. Nie wiemy, czy na sali tak naprawdę było kworum. Jeżeli już marszałek stwierdził, że zostaje wprowadzona ustawa budżetowa, to powinien przeprowadzić głosowanie imienne. Wątpliwości natomiast budzi to, jak ta część posiedzenia się odbywała, jak nie zachowano warunków. Mamy informacje o poszczególnych wynikach późniejszych głosowań, ale biorąc pod uwagę, że nie było tam dostępu mediów, nie było też możliwości zweryfikowania, czy te dane są prawidłowe. Czytaj więcej
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
