– To były obrady Sejmu!? Kpina. Niech pan to weźmie w gruby cudzysłów. Złamano tyle punktów regulaminu, że te głosowania są nieważne. Nadal nie mamy uchwalonego budżetu. Ciekaw jestem teraz jak policzą mój głos, ZA, PRZECIW czy WSTRZYMAŁ SIĘ. Byłem na sali, ale nie mogłem wypowiedzieć się, ani zagłosować – relacjonuje naTemat poseł Zbigniew Sosnowski z PSL.
To właśnie jego przypadek powoduje, że uchwalenie ustawy budżetowej może się okazać niezgodne z prawem. Dziś wstyd zrobił się już na cały świat, bo o zamieszaniu wokół głosowania na budżetem, czyli jednej z najważniejszych ustaw, napisały: "Wall Street Journal" agencja "Bloomberg" oraz "Financial Times". Ten ostatni dziennik powołując się opinię polskiego konstytucjonalisty Ryszarda Piotrowskiego, napisał, że "budżet nie został zatwierdzony poprawnie, bo na sali nie było wymaganej liczby posłów uprawnionych do głosowania".
Jeden z bohaterów kryzysu parlamentarnego, poseł Zbigniew Sosnowski z PSL relacjonuje to tak: – Nie okupowałem mównicy myśląc, że za chwilę marszałkowi Kuchcińskiemu odpuszczą nerwy, przywróci Michała Szczerbę (PO), skończy się blokada i będziemy mogli normalnie pracować. Potem pojawiło się to śmieszne, tak uważam, ogłoszenie, że dalsze głosowania odbędą się na sali kolumnowej – opowiada w rozmowie z naTemat.
Według Sosnowskiego, mimo że panował tam chaos, to naprędce, co kilka minut prowadzono głosowania nad kolejnymi ustawami. Posłowie nie byli dopuszczani do głosu. Zaimprowizowaną mównicę oddzielały od reszty sali trzy rzędy krzeseł. Zajmowali je posłowie PiS m.in. Maciej Wąsik, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Janusz Śniadek oraz wicemarszałek Joachim Brudziński.
– Chciałem tam się przebić i zabrać głos. Powiedzieć, żeby się opamiętali. Zamierzałem zgłosić wniosek formalny o powrót do sali głosowań – dodaje.
– Siadaj z tyłu i słuchaj! – z relacji wynika, że to usłyszał od Michała Wąsika, do którego podszedł z legitymacją poselską w ręku. Również Śniadek miał wskazać mu miejsca z tyłu. Wtedy też wicemarszałek Brudziński z drwiną powiedział, że "gadania nie będzie, można tylko posłuchać".
Przeciw? 2 głosy
– W ten skandaliczny sposób przepchnięto przez głosowania ustawę o finansach państwa, jedną z najważniejszych, nad którą co roku pracują posłowie. Po wszystkim poszedłem z protestem do Marka Kuchcińskiego. Marszałek odparł tylko, że ubolewa nad sprawą – relacjonuje dalej Sosnowski.
Przypomnijmy, że nadal nie ukazały się protokoły z głosowań nad piątkowymi ustawami. Zbigniew Sosnowski ma wątpliwości, czy rzetelnie liczono głosy, jak sprawdzono obecność posłów i kto oraz jak stwierdził, że na sali znajdowała się wymagana przepisami liczba parlamentarzystów. – Czekam na te protokoły, bo nie wiem czy moją obecność na sali zaliczono jako "za" przyjęciem budżetu, a może "przeciw" czy "wstrzymał się". Na pewno na sali było więcej osób, które z racji chaosu, nie mogły swobodnie wziąć udziału w głosowaniu. Wszystko jest nagrane na sejmowych kamerach – dodaje.
Relacja Sosnowskiego przeczy zapewnieniom marka Suskiego (PiS), że wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem i posłowie mogli bez skrępowania brać udział w pracach. Jednocześnie tłumaczy wyjątkową zgodność posłów co do budżetu na 2017 rok. Jak ogłosił marszałek Kuchciński, w głosowaniu udział wzięło 236 posłów (klub PiS liczy 234 posłów), za jego uchwaleniem było 234, przeciw 2, nikt się nie wstrzymał. Zbigniew Sosnowski przygotowuje list do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym opisuje zajście.
Temu jednak zaprzecza sam marszałek.
Do czego było potrzebne szybkie głosowanie? Uchwalenie budżetu było jednym z kluczowych punktów ustalonego w piątek porządku obrad. Przed północą Marek Kuchciński ogłosił zakończenie obrad i tym samym blokowanie mównicy nie miało już żadnego znaczenia dla rządzącej partii.
Zamieszanie jest w sposób oczywisty efektem błędnych decyzji marszałka Sejmu. Nie wiemy, czy na sali tak naprawdę było kworum. Jeżeli już marszałek stwierdził, że zostaje wprowadzona ustawa budżetowa, to powinien przeprowadzić głosowanie imienne. Wątpliwości natomiast budzi to, jak ta część posiedzenia się odbywała, jak nie zachowano warunków. Mamy informacje o poszczególnych wynikach późniejszych głosowań, ale biorąc pod uwagę, że nie było tam dostępu mediów, nie było też możliwości zweryfikowania, czy te dane są prawidłowe. Czytaj więcej