Jedne miasta przygotowane są niemal na 100 proc. do zmian wynikających z reformy oświaty, inne są jeszcze na etapie rozmów. Wszędzie władze zapewniają, że zrobią wszystko, aby obeszło się bez konfliktów. Ale też wszędzie przyznają, że tych konfliktów nie da się uniknąć. Przed nami co najmniej kilka naprawdę bardzo nerwowych miesięcy w szkołach.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– Osobiście jestem zdecydowanie przeciwna tej reformie. Nie ma ona żadnego uzasadnienia – dyrektor warszawskiego Biura Edukacji Joanna Gospodarczyk w rozmowie z naTemat nie kryje swojego sceptycyzmu wobec zmian. Gospodarczyk nie miała jednak złudzeń, że prezydent Duda tych reform nie zaakceptuje. Od początku była przekonana, że mimo wszelkiej krytyki rządzący przeforsują likwidację gimnazjów i kropka. Dlatego miasto do wszystkiego przygotowało się już wcześniej.
1. Warszawa
– Przygotowania do wdrożenia reform zaczęliśmy już w czasie wakacji. Wtedy rozmawialiśmy wstępnie z burmistrzami dzielnic, aby zrobili rozeznanie, jak to można zaplanować biorąc pod uwagę liczbę uczniów, czy wielkość budynków. Zatem dziś jesteśmy na takim etapie, że mamy projekt nowej siatki szkół w stolicy. Musimy go przedstawić do akceptacji radnym, potem przekazać do kuratorium, a następnie rada ma zaakceptować to ostatecznie – Joanna Gospodarczyk tłumaczy, jakie są procedury, które należy dopełnić. A czasu na to jest niewiele. – Gdyby pan prezydent był łaskaw podpisać te ustawy trzy tygodnie temu, to dziś bylibyśmy te trzy tygodnie do przodu w przygotowaniach – zaznacza.
Dyrektor Biura Edukacji obiecuje rodzicom i uczniom w Warszawie, że wkrótce ten projekt zostanie zaprezentowany w internecie. Choć wiele osób już wie od dyrektorów szkół, jakie są plany miasta.
Koszty zaplanowanych (choć niechcianych) zmian są ogromne. Władze stolicy wstępnie szacują, że wszystkie te przekształcenia będą kosztować co najmniej 80 mln zł. Ile to będzie kosztować nerwów, tego nikt nie policzy, ale szefowa Biura Edukacji nie ma wątpliwości, że konfliktów będzie co niemiara.
– To nie jest prosta decyzja, jeśli musimy zmieniać obwody szkolne. I łatwo przewidzieć, że na przykład zmianom będą się sprzeciwiać rodzice tych uczniów, którzy będą musieli przenieść się z dobrej podstawówki do dawnego budynku gimnazjum, które nie cieszyło się do tej pory dobrą opinią. Zanim więc decyzję podejmą radni, czy kuratorium, będziemy mieli chaos i konflikty. Obrywać za to będzie samorząd, choć to przecież nie my zdecydowaliśmy o reformie – przewiduje dyrektor Gospodarczyk. Podkreśla przy tym, że władze miasta dokładają starań, aby niezadowolonych było jak najmniej, na przykład tworząc w szkołach nowe klasy dwujęzyczne.
I podobne są szacunki także w innych miastach, choć nie wszędzie.
2. Kraków
Tu też nikt nie miał wątpliwości, że protesty nauczycieli nic nie dadzą i reforma tak czy inaczej wejdzie w życie. Jeszcze przed Bożym Narodzeniem w Krakowie zakończyły się konsultacje w sprawie przyszłości szkół. No i padła deklaracja, że żadna szkoła nie zostanie faktycznie zlikwidowana, czyli żaden budynek obecnego gimnazjum nie pozostanie pusty.
Co nie oznacza, że likwidacja nie nastąpi w dalszej przyszłości. Dyrektorzy mniejszych liceów w Krakowie usłyszeli, że najbliższy rok - dwa pokażą, czy te szkoły są w stanie dalej funkcjonować, czy jednak będą musiały zniknąć. Konsultacje w Krakowie przebiegały burzliwie, bo i tu przeciwników zmian jest wielu. Rada Miasta przyjęła nawet specjalną uchwałę, w której apelowano do minister Zalewskiej, by się ze swoich pomysłów wycofała. Ale przygotowań do reformy nie wstrzymano.
W Krakowie koszt zmian oszacowano na ok. 20 mln zł. A władze tego miasta, jako jedne z nielicznych, nie straszą nauczycieli zwolnieniami. Wręcz przeciwnie - przewidują, że trzeba będzie zwiększyć liczbę etatów.
Na razie to, co jest niemal pewne w siatce szkolnej, zamieszczono na stronach internetowych Urzędu Miasta i krakowscy rodzice oraz uczniowie mogą sprawdzić, jaki los czeka ich szkołę. Najprawdopodobniej. To wszystko są projekty, które jeszcze mogą ulec zmianie.
3. Łódź
A tu nie ma nic pewnego. Władze miasta czekały na decyzję prezydenta Dudy i dopiero teraz zaczynają się konsultacje. Mają przygotowane dwa warianty zmian. Pierwszy wariant, jak podawała Polska Agencja Prasowa, zakłada wygaszenie 39 gimnazjów; w drugim wariancie mowa jest o wygaszeniu 9 gimnazjów, a pozostałe byłyby przekształcone w inne szkoły lub włączone w strukturę już istniejących.
Rządzący Łodzią stają przed znacznie trudniejszymi decyzjami, niż władze Krakowa, czy Warszawy. Tu, ze względów demograficznych oraz z powodu stanu budynków nie obejdzie się bez stopniowej likwidacji szkół. Same przekształcenia gimnazjów w podstawówki, czy ogólniaki nie wystarczą. Już teraz czterem liceom zaproponowano przeprowadzkę do budynków z lepszą infrastrukturą. Przenosiny mają też dotyczyć niektórych podstawówek, co budzi protesty i nauczycieli, i rodziców.
Terminy gonią, łódzkie władze obiecują, że ostateczna siatka szkół zostanie zatwierdzona do końca marca. I na pewno do tego czasu nie umilkną protesty tych, którzy sprzeciwiają się proponowanym likwidacjom, czy przeprowadzkom.
4. Wrocław
We Wrocławiu sytuacja jest niemal jasna. Do wygaszenia przeznaczono 14 gimnazjów. Szkoły będą stopniowo pustoszały, aż do roku 2019, gdy opuszczą je ostatni absolwenci. Co będzie dalej w tych budynkach, na razie nie zdecydowano. Pozostałe gimnazja natomiast czeka przekształcenie.
Z tymi decyzjami Wrocław nie czekał na podpis prezydenta. Wszystko było jasne już pod koniec 2016 r. i nawet na stronach internetowych zamieszczono mapy, jak zmieni się siatka szkół w poszczególnych dzielnicach.
Gotowe są także szacunki kosztów. Wyliczono, że na dostosowanie budynków gimnazjów do tego, by mogły być podstawówkami, na budowę placów zabaw, na wymianę księgozbiorów w bibliotekach, na stworzenie odpowiednich pracowni miasto będzie musiało wydać ok. 60 mln złotych. Do tego dojdą jeszcze koszty związane ze zwolnieniami nauczycieli, bo także i we Wrocławiu nikt nie ma wątpliwości, że nie obejdzie się bez redukcji etatów.
5. Poznań
Władze Poznania ogłosiły czarny scenariusz dla nauczycieli. W tym mieście oszacowano, że zwolnienie czeka nawet 1/5 pedagogów. – Szacujemy, że ok. 20 proc. nauczycieli gimnazjów w Poznaniu może stracić pracę. Dodatkowo część nauczycieli będzie się ratować przed zwolnieniami korzystając ze swoich uprawnień, jakimi są urlopy dla poratowania zdrowia. Będzie je finansował oczywiście samorząd. To jest trudny moment, bo nie możemy mówić o precyzyjnych liczbach, nie chcemy też straszyć. Ale z drugiej strony, mówienie o prawdzie jest niezbędne – mówił wiceprezydent miasta Mariusz Wiśniewski, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
W Poznaniu na razie wstępnie opracowano projekt nowej siatki szkół. Wstępnie, bo w paru przypadkach decyzja jest niełatwa – przyznała w rozmowie z naTemat Hanna Janowicz, kierownik oddziału organizacji szkół i placówek oświatowych w Urzędzie Miasta Poznania.
Przed władzami Poznania jeszcze wiele trudnych dyskusji. Nauczyciele wielu gimnazjów nie mogą pogodzić się z tym, że ich szkoły będą przekształcane w podstawówki. Jeśli już ta reforma musi wejść, woleliby, aby ich gimnazjum zostało zamienione w liceum.
Te konflikty będzie musiał łagodzić samorząd, choć to przecież nie on tę reformę wymyślił.
6. Gdańsk
Ten fakt na każdym kroku podkreślają władze wszystkich największych miast: "to nie my chcemy likwidować gimnazja, ale my musimy się z tym mierzyć". – W projekcie reformy edukacji niweczy się 17 lat pracy nauczycieli w ramach zespołów szkół gimnazjalnych. Zmiany w systemie oświaty dotkną uczniów, nauczycieli, pracowników administracyjnych i obsługi na każdym etapie edukacyjnym. Samorząd, jako organ prowadzący poniesie znaczne koszty związane z przekształceniem placówek, ewentualnymi zwolnieniami pracowników, koniecznością przekwalifikowania nauczycieli i dostosowywaniem budynków do nowych realiów – podkreśla w przesłanym nam komunikacie Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska.
Mimo sprzeciwu wobec zmian, także w Gdańsku plan został opracowany. Choć i tu władze podkreślają, że jest to projekt, który jeszcze musi uzyskać akceptację Rady Miasta oraz Kuratorium Oświaty.
Wg propozycji w Gdańsku wygaszone zostaną 4 gimnazja samodzielne, które będą wcielone do ich najbliższych szkół podstawowych oraz wygaszenie 1 gimnazjum i wcieleniem go do liceum ogólnokształcącego.
1 gimnazjum samodzielne przekształcone zostanie w liceum ogólnokształcące, a 3 gimnazja samodzielne w szkoły podstawowe. W przypadku jednego gimnazjum samodzielnego projekt zakłada stopniowe wygaszenie z pozostaniem w dotychczasowej lokalizacji.
2 gimnazja funkcjonujące w ramach zespołu szkół ogólnokształcących zostaną przekształcone w szkoły podstawowe. Pozostałe gimnazja w ramach ZSO zostaną włączone do liceów ogólnokształcących lub szkół podstawowych w ramach tych zespołów.
Komunikat Urzędu Miejskiego w Gdańsku
Rodzice i uczniowie mogą już się zapoznać z projektem i sprawdzić, jaki los czeka ich szkołę. Ale choć dokument jest już gotowy, to nie oznacza, że chaosu uda się uniknąć. Gdańskie władze przewidują, że największy problem będzie dotyczył tzw. roczników przejściowych.
Czy wziął to pod uwagę prezydent Duda akceptując reformę? Fundacja "Przestrzeń dla edukacji" już pyta głowę państwa, kto doradził taką decyzję.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
Reklama.
Joanna Gospodarczyk
Dyrektor Biura Edukacji miasta stołecznego Warszawy
W całej Warszawie żadna szkoła nie zostanie wygaszona w tym sensie, że jakiś budynek pozostanie pusty. My jednak w przeciwieństwie do wielu innych miast mamy wyż demograficzny i to nas ratuje. Ale wszystkie gimnazja podlegają jakimś przekształceniom. 28 gimnazjów stanie się nowymi szkołami podstawowymi, 49 gimnazjów będzie włączonych do szkół podstawowych, 29 gimnazjów, które były dotąd w Zespołach Szkół, będą włączone do liceów. Bardzo wiele dobrych gimnazjów miało ambicję, aby stać się liceami ogólnokształcącymi. My te ambicje trochę studziliśmy z obawy, że w przyszłości szkoły te mogą nie mieć racji bytu. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że powstanie 5 nowych liceów i jedno technikum, z którego jesteśmy dumni, bo to ciekawa propozycja – Technikum Kinematograficzno - Informatyczne.
JOANNA GOSPODARCZYK
Dyrektor Biura Edukacji miasta stołecznego Warszawy
Zapewne kwiecień - maj to będzie czas, kiedy nauczyciele dowiedzą się konkretnie, co ich czeka. Na razie nie ma ani podstaw programowych, ani sieci szkół, żeby to dokładnie oszacować. Na razie obliczaliśmy to bardzo wstępnie i wychodziło nam, że w Warszawie pracy po reformie nie znajdzie około 10 proc. nauczycieli, czyli mniej więcej 2 tysiące osób. Aby uniknąć utraty pracy, wielu nauczycieli już teraz bierze urlopy na poratowanie zdrowia.
Jacek Majchrowski
prezydent Krakowa
Uwzględniliśmy około 90% uwag i postulatów, które zgłoszono w trakcie konsultacji. Nie będziemy likwidować liceów, gimnazja zostaną w większości przekształcone w szkoły podstawowe, chcemy stworzyć sieć, w której szkoły będą pracowały na jedną zmianę i znajdowały się blisko ucznia.
krakow.pl
Jan Machowski
Urząd Miasta Krakowa
Według szacunków Miasta – nie znamy jeszcze dokładnie siatki godzin, nie zostały jeszcze uchwalone podstawy programowe – potrzebnych będzie dodatkowo ok. 580 etatów. Uczniowie klas 6 pójdą do klas 7 i 8, a klasy w szkołach podstawowych są mniej liczne niż w gimnazjach. Reorganizacja w gimnazjach (od 1 września 2017 r. nie będzie naboru do klasy I) spowoduje spadek etatów nauczycielskich o ok. 380 etatów. Wychodzi na to, że na terenie Krakowa będziemy potrzebowali w przyszłym roku około 200 etatów więcej.
Hanna Janowicz
kierownik oddziału organizacji szkół i placówek oświatowych w Urzędzie Miasta Poznania
Sprawa przyszłości kilku szkół jest jeszcze do przedyskutowania. Wątpliwości dotyczą tego, czy przekształcać i ewentualnie w co przekształcać. Mam nadzieję, że żadna szkoła nie zostanie zlikwidowana i żaden pusty budynek nie zostanie, choć w przypadku jednego gimnazjum takie zagrożenie istnieje.