Szef Nowoczesnej, Ryszard Petru, wpadł w duże tarapaty wizerunkowe. Trudno mu będzie z nich wyjść bez zastosowania radykalnych kroków.
Szef Nowoczesnej, Ryszard Petru, wpadł w duże tarapaty wizerunkowe. Trudno mu będzie z nich wyjść bez zastosowania radykalnych kroków. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Wyjazd do Portugalii z partyjną koleżanką w środku sejmowego kryzysu, negocjacje z PiS w sprawie poprawek do budżetu i czarna polewka ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Wreszcie odstąpienie od blokady sejmowej mównicy i oddanie pola w opozycji Grzegorzowi Schetynie i PO oraz spadające na łeb na szyję wyniki w sondażach. Tak w skrócie wygląda dziś kondycja poobijanej Nowoczesnej i jej lidera Ryszarda Petru.
Przez sztab, który doradzał Petru i Nowoczesnej Nowoczesnej w kwestii kształtowania wizerunku przewinęło się wielu fachowców z branży m.in. Szymon Walkiewicz, szef agencji komunikacji zintegrowanej WALK i prezes zarządu Klubu Agencji Eventowych i Rafał Szymczak, były prezes Związku Firm PR.
Z partią współpracował także Marcin Kowalski, były dziennikarz TVP Info. – Obecnie na stałe współpracują z nami Dorota Drozd, specjalistka ds. PR, Jakub Bierzyński, specjalista ds. wizerunku politycznego i Krzysztof Gacek, dyrektor ds. komunikacji – mówi w rozmowie naTemat Paweł Rabiej, rzecznik Nowoczesnej. – Spotykamy się na klubie i rozmawiamy także w gronie posłów i posłanek. Poza tym bardzo wiele osób podpowiada nam w ramach komunikacji mailowej, czy doradza na różnych nieformalnych spotkaniach. Generalnie jesteśmy bardzo otwarci na feedback i to bardzo pomaga nam tworzyć strategię wizerunkowo-PR-ową – dodaje Rabiej.
Walkiewicz, który był szefem sztabu i tworzył identyfikację wizualną Nowoczesnej, powiedział naTemat, że miał podpisany kontrakt z Nowoczesną, ale już przestał jej doradzać. Czy tylko w sposób formalny? Tego nie wiadomo, on sam "nie może o tym mówić". Obecni doradcy pomagają m.in w okiełznaniu ostatniego kryzysu związanego z wizerunkiem Petru.
Odwrócenie negatywnych tendencji w obecnej sytuacji partii i jej lidera to dla ludzi z branży PR i tych od zarządzania kryzysowego, prawdziwe wyzwanie. Z mediów zniknął trochę cytowany przed chwilą rzecznik prasowy partii, co też wywołuje różne plotki i spekulacje. – Ja celowo przyjąłem taki sposób działania, by przede wszystkim wykorzystywać potencjał posłów Nowoczesnej, a nie lansować siebie – tłumaczy Rabiej. – Po wyjeździe przewodniczącego do Portugalii, który był błędem, o czym mówi sam przewodniczący, otrzymaliśmy wiele ciosów z różnych stron, ale wydaje mi się że zapanowaliśmy nad tym na tyle, na ile można było zapanować – ocenia.
Jak kulą w płot
Jak się wydaje, zabiegi doradców ds. wizerunku nie przynoszą na razie Petru żadnych korzyści, właściwie to przypominają trafianie kulą w płot. Nie widać żadnego pomysłu ani koordynacji działań. Widać za to sporo chaosu i groteski.Przedstawianie bowiem Petru zaraz po powrocie z Portugalii jako „zawodnika wagi ciężkiej”, co starała się robić Joanna Scheuring-Wielgus było groteskowe. Można je porównać tylko do niedyskretnego podpowiadania Bronisławowi Komorowskiemu, by idąc w tłumie ludzi, uśmiechał się i "przytulił panią" (niepełnosprawną na wózku).
A (jak zauważyli dziennikarze) podpisywanie przez posłów Nowoczesnej listy obecności po środowym błyskawicznie odroczonym posiedzeniu Sejmu to kolejna wpadka wizerunkowa. Bo przecież partia wcześniej uznawała to posiedzenie za nielegalne (bo budżet miał być przegłosowany nielegalnie). Wyglądało to więc jak słynna rada Komorowskiego by – jeśli się komuś nie układa – zmienił pracę i wziął kredyt. Dobrym pomysłem nie było też to, by „aferę urlopową” Petru przykrywać ofensywą Nowoczesnej w rozwiązywaniu sejmowego kryzysu pod rękę z PiS. Jak się to skończyło, wszyscy widzieliśmy.
Ale te nieudolne próby pracy nad wizerunkiem Petru dostrzegły „Wiadomości” TVP 1, które jeden ze swoich materiałów poświęciły pierwszoplanowej doradczyni Petru ds. wizerunku Dorocie Drozd. Zapomniały jednak, że to nie nowa osoba, bo Drozd z Nowoczesną współpracuje od 2015 roku. Wcześniej działała z marszałkiem Sejmu, a potem prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Donaldem Tuskiem, a kiedyś także z Janem Krzysztofem Bieleckim.
Na jej stronie internetowej można przeczytać, że "stoi za sukcesem serialu Ranczo, organizowała imprezy towarzyszące Miss World 2006, współorganizowała wizyty prezydentów Federacji Rosyjskiej Dimitrija Midwiediewa, prezydenta US Baracka Obamy, czy par królewskich w Polsce".
Z materiału wynika, że Dorota Drozd nie odstępuje Ryszarda Petru. – Wskazuje drogę i pomaga stanąć twarzą w twarz z dziennikarzami. To ona ratowała Petru po powrocie z Lizbony. Ale zdaniem ekspertów nie radzi sobie najlepiej – mówił redaktor TVP Jan Korab.
– Gdy widownia odkrywa, że główny bohater jest sterowany to przestaje wierzyć politykowi – przekonywał z fałszywą troską autor materiału. Przypomniał przy okazji Jowitę Kacik, która podpowiadała swego czasu Bronisławowi Komorowskiemu, co bardzo zaszkodziło mu w kampanii prezydenckiej. Zainteresowanie „Wiadomości” gronem doradców Petru może jednak paradoksalnie sprawiać wrażenie, że PiS cały czas się go obawia i widzi w nim potencjał na lidera opozycji.
logo
Ryszard Petru musi zaprzeczyć swojemu dotychczasowemu wizerunkowi Fot. Kuba Atys / fotomontaż naTemat
Ale są sposoby dzięki, którym Petru mógłby pomóc sobie i Nowoczesnej bardziej niż armia doradców od PR, mowy ciała, tembru głosu, garniturów, krawatów, koszul i modnych fryzur. Wystarczyłoby by zaprzeczył dotychczasowemu wizerunkowi "chłopca w krótkich spodenkach" który popełnia gafę za gafę. Drugi sposób wymaga z kolei odwagi i zaprzeczenia wszystkiemu temu czego uczą Petru doradcy. Niech po prostu zacznie być sobą, czyli postawi na naturalność, a wyborcy na pewno to dostrzegą.

Napisz do autora:jaroslaw.karpinski@natemat.pl