
Wstępny etap konkursu na nowego prezesa Polskiego Radia zakończył się. Szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański oficjalnie mówi o tym konkursie tylko tyle, że kandydatów jest siedmioro. Ale to, co o tym konkursie mówi się nieoficjalnie, zmroziło niejedną osobę.
Długa i pokrętna jest droga kariery Jacka Sobali. Ukończył PWST, ale większych sukcesów jako aktor nie osiągnął. Zagrał zaledwie w paru filmach i zdecydowanie nie były to role pierwszoplanowe. Na koncie ma m.in. kreację Hauptsturmfuhrera Knothe w serialu "Pogranicze w ogniu". W latach 90' poświęcił się mediom i tak to trwa. Najpierw było Radio "Solidarność" przekształcone potem w Eskę, później – poważnie – należące do znienawidzonej dziś Agory TOK FM, a następnie nieistniejące już radio PiN o profilu biznesowym.
Cichy, spokojny, miły, ale przekonany o własnym geniuszu. Zdecydowane poglądy prawicowe. Chyba z ambicjami na "dużego" publicystę. Koniunkturalista.
W 2006 roku został powołany na szefa Polskiego Radia Bis (późniejszego Radia Euro i Czwórki). Rozgłośnia kierowała swój program do młodzieży, dominowały w nim autorskie audycje muzyczne. Nie miała bardzo wielu słuchaczy, ale za to niesamowicie wiernych. I Sobala postanowił pójść z nimi na wojnę. Pozbył się wielu cenionych autorów, inni odeszli sami, czyniąc to z hukiem. Raper Duże Pe, opuszczając stację, zarapował "Otwarty list do Radia Bis" zaczynający się słowami:
Szczwany lis
nasłany przez PiS
Zabiera nam Bis
Sobala jednak dostał szansę, by się sprawdzić na kolejnej antenie - tym razem najważniejszej w Polskim Radiu - w Jedynce. Też miał za zadanie podnieść słuchalność stacji i też nie bardzo mu się to udało. Z gmachu przy Al. Niepodległości raz po raz dochodziły informacje o karczemnych awanturach, jakie urządzał dziennikarzom za uwzględnienie "Wyborczej" w przeglądzie prasy, czy o zakazie zapraszania do audycji gości o lewicowych poglądach (nieoficjalny "szlaban" obowiązywał np. Jacka Żakowskiego, czy Magdalenę Środę). Ale nie wszyscy w Jedynce wspominają go źle. – Czasem był twardy wobec ludzi, ale nie jest złym człowiekiem – mówi mi dziennikarka związana z Programem Pierwszym Polskiego Radia.
Wiem, że kiedy był szefem w Jedynce, bardzo często bronił ludzi przed ówczesnym prezesem Polskiego Radia, czyli Krzysztofem Czabańskim. No i jedno jest pewne - w przeciwieństwie do pani Stanisławczyk, on wie jak działa radio.
(Program Trzeci Polskiego Radia - przyp. red.) To nie jest miejsce do robienia polityki, a mam wrażenie, że ktoś chce zrobić z niego tubę propagandową. Zabije to radio.
Mógłbym się wycofać z miliona decyzji, gdyby były złe. Ale ja nie podejmuję złych decyzji. (...) Ja błędów nie popełniam.
Miesiąc po katastrofie w Smoleńsku Sobala wziął udział w politycznym wiecu zorganizowanym po mszy upamiętniającej ofiary tragedii. Tam, stojąc obok Tomasza Sakiewicza, grzmiał:
To jest możliwe, żeby Polska była nasza, żeby Polska była dla nas. (...) Bardzo was proszę, uwierzcie w to, że możemy skończyć z tym łajdactwem.
Dla Jacka Sobali zaczął się kilkuletni czas pracy w prawicowych mediach. Dyrektorskich stanowisk nie zajmował, prowadził m.in. program w Telewizji Republika, pisał w "Gazecie Polskiej". I czekał aż odmieni się polityczna karta. Jednak, gdy w 2015 roku PiS zwyciężył w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, nie dostał szczególnie eksponowanego stanowiska. Jacek Kurski powołał go na dyrektora TVP3 Warszawa, dawnego Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego. I choć to lokalna stacja telewizyjna, to Sobala zrobił wiele, aby było o niej głośno w całej Polsce. W TVP3 Warszawa znalazło się miejsce dla programu "Studio Yayo", czy dla ohydnych dowcipów Jana Pietrzaka.
Kandydatura Jacka Sobali siłą rzeczy budzi kontrowersje. Niestety, pamiętam co działo się w Trójce za czasów jego dyrektorowania i jak to dyrektorowanie się skończyło. Nie lepiej było także i w innych antenach Polskiego Radia, którymi kierował. Mimo wszystko nie była to taka skala zniszczeń, jak przez rok zaledwie działań obecnego zarządu PR SA.
Mam nadzieję, że pan Jacek Sobala trochę się przez ten czas zmienił. Opinie o jego poczynaniach w TVP3 są - no, może pomijając kultowe już Studio YaYo - nie aż tak negatywne. Na błędach można się wiele nauczyć. Podobno TVP3 jako jedyna antena publicznej telewizji nie bała się uczciwie relacjonować WOŚP - a to daje do myślenia.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
